XI Krajowy Zjazd Radców Prawnych - Zbigniew Pawlak: Słowo o profesjonalistach

Czy radcy prawni to fachowcy? Nie mam wątpliwości - pisze Zbigniew Pawlak, wiceprezes Krajowej Rady Radców Prawnych.

Publikacja: 02.11.2016 01:00

Zbigniew Pawlak

Zbigniew Pawlak

Foto: materiały prasowe

W przededniu XI Krajowego Zjazdu Radców Prawnych pochylamy się nad dokonaniami upływającej kadencji (dawniej – „zdajemy sprawozdanie"). Oczywiście podkreślamy to, co się udało, i bagatelizujemy, a co najmniej relatywizujemy to, co nie wyszło (dawniej – „obok wzlotów bywały upadki, ale niczego nie zamierzamy ukrywać" albo – jak powiada klasyk – „w naszym sprawozdaniu oddajemy obiektywnie plusy dodatnie i plusy ujemne").

Może by więc tak... Powiada ustawodawca w kodeksie cywilnym, że należytą staranność dłużnika w prowadzonej przez niego działalności gospodarczej określa się, uwzględniając zawodowy charakter tej działalności. Reguła to oczywista dla każdego prawnika. Chociaż tzw. zwykły zjadacz chleba może poprosić o jej przetłumaczenie z prawniczego na nasze. Voila! – od fachowca wymaga się więcej. Wiedzą o tym także lekarze, inżynierowie i cała ogromna plejada zawodowców. Wydawałoby się zatem, że wiedzą o tym wszyscy, niezależnie od zdolności do czytania ze zrozumieniem tekstów aktów prawnych. Aliści w dzisiejszych czasach, w których drogowskazem do zaspokojenia osobistych pragnień, ambicji i aspiracji jest (bywa?) nadużywane magiczne słowo „deregulacja", okazuje się, że tę normatywną oczywistość trzeba co rusz przypominać i mozolnie tłumaczyć różnej maści reformatorom. Zwłaszcza tym, którzy głoszą przesłanie dotychczas przyświecające sportowcom. Citius, altius, fortius! Szybciej (bo, jak nie teraz, to kiedy), wyżej (bo czasy nowe, ale za wieszczem „tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga"), silniej (bo, jak nie my, to kto?).

Jeszcze niedawno prawdziwy mężczyzna potrafił wyczyścić gaźnik w swoim „bolidzie", sam wymieniał oleje i inne płyny ustrojowe pojazdu. Dziś technika i technologia poszły tak do przodu, że prawdziwy mężczyzna biegnie (podjeżdża) do fachowca, aby wymienił mu żarówkę tylnego lewego stopu. Żyjemy w czasach fachowców. Złota rączka i telefon do przyjaciela odchodzą do przeszłości.

Dziś oczekujemy wokół siebie profesjonalistów. Z jednej strony patrząc na świat. Bo z drugiej dopada nas internet. W którym – jak powiadają wtajemniczeni – jest wszystko. Więc może w internetowym matriksie tłyterów i fejsbuków powinien ulokować swą kancelarię profesjonalny prawnik?

Zanim, Czytelniku, spróbujesz odpowiedzieć, zanim – skoro takie pytanie zadaję – posądzisz mnie o troglodytyzm, sklerotyzm albo łaskawie: o staroświeckość i niechęć do innowacyjności jedynie, zastanów się chwilę. Czy wolisz, żeby zbadał cię lekarz czy cyborg siedzący w twoim tablecie? Czy chcesz usłyszeć słowa pocieszenia, a może rozgrzeszenia od syntezatora mowy, czy też od kapłana, psychologa, terapeuty? Czy nie lepiej najpierw porozmawiać jak człowiek z człowiekiem, a potem niech rozmówca-fachowiec zmierzy się z twoim problemem. Z siecią, w necie albo i bez niego. Byle zrozumiał i pomógł.

Można mnożyć pytania. Ale nie jest to, wbrew felietonowym pozorom, próba – oczywiście we właściwych proporcjach – stanisławowskiego zastanawiania się nad odpowiedzią na pytanie o wyższość świąt Wielkiej Nocy nad świętami Bożego Narodzenia.

Zostawmy ton żartobliwy i przewrotny. Jesteśmy wszak w przededniu XI Krajowego Zjazdu Radców Prawnych. Wydarzenia ważnego i poważnego. Może więc inaczej. Czy radcy prawni to fachowcy? Nie mam wątpliwości. Więcej niż fachowcy. To profesjonaliści, coraz powszechniej cieszący się ponadprzeciętnymi: uznaniem, szacunkiem i zaufaniem. Wykonując odpowiedzialny społecznie zawód, codziennie wypełniają misję wynikającą ze ślubowania. Słowa: „ślubuję uroczyście w wykonywaniu zawodu radcy prawnego przyczyniać się do ochrony i umacniania porządku prawnego Rzeczypospolitej Polskiej, obowiązki zawodowe wypełniać sumiennie i zgodnie z przepisami prawa, zachować tajemnicę zawodową, postępować godnie i uczciwie, kierując się zasadami etyki radcy prawnego i sprawiedliwości" – nie są pustą deklaracją. Radcy prawni wypełniają je konkretną treścią i stale dbają, aby jakość ich służby obywatelskiej podnosić na coraz wyższy poziom. Wiedzą bowiem, że męczące świat globalne ocieplenie sprzyja też rozrastaniu się dżungli przepisów. I to wbrew zaklęciom niektórych „cowiedząlepiej", z jednej strony postulujących proste regulacje, zrozumiałe dla każdego , a z drugiej mnożących legislacyjne potworki i znajdujących na każdą bolączkę dnia powszedniego nową, naprawdę skuteczną regulację. Codziennemu przedzieraniu się każdego obywatela przez gąszcz paragrafów musi towarzyszyć kompetentny fachowiec. Takim fachowcem jest radca prawny. Zadbajmy o to, aby każdy obywatel miał świadomość, że w radcy prawnym znajdzie spolegliwego opiekuna, o którym marzył prof. Tadeusz Kotarbiński.

Oto felietonowe przesłanie do Zjazdu. Wytyczne inaczej. Inaczej?

Autor jest wiceprezesem Krajowej Rady Radców Prawnych

W przededniu XI Krajowego Zjazdu Radców Prawnych pochylamy się nad dokonaniami upływającej kadencji (dawniej – „zdajemy sprawozdanie"). Oczywiście podkreślamy to, co się udało, i bagatelizujemy, a co najmniej relatywizujemy to, co nie wyszło (dawniej – „obok wzlotów bywały upadki, ale niczego nie zamierzamy ukrywać" albo – jak powiada klasyk – „w naszym sprawozdaniu oddajemy obiektywnie plusy dodatnie i plusy ujemne").

Może by więc tak... Powiada ustawodawca w kodeksie cywilnym, że należytą staranność dłużnika w prowadzonej przez niego działalności gospodarczej określa się, uwzględniając zawodowy charakter tej działalności. Reguła to oczywista dla każdego prawnika. Chociaż tzw. zwykły zjadacz chleba może poprosić o jej przetłumaczenie z prawniczego na nasze. Voila! – od fachowca wymaga się więcej. Wiedzą o tym także lekarze, inżynierowie i cała ogromna plejada zawodowców. Wydawałoby się zatem, że wiedzą o tym wszyscy, niezależnie od zdolności do czytania ze zrozumieniem tekstów aktów prawnych. Aliści w dzisiejszych czasach, w których drogowskazem do zaspokojenia osobistych pragnień, ambicji i aspiracji jest (bywa?) nadużywane magiczne słowo „deregulacja", okazuje się, że tę normatywną oczywistość trzeba co rusz przypominać i mozolnie tłumaczyć różnej maści reformatorom. Zwłaszcza tym, którzy głoszą przesłanie dotychczas przyświecające sportowcom. Citius, altius, fortius! Szybciej (bo, jak nie teraz, to kiedy), wyżej (bo czasy nowe, ale za wieszczem „tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga"), silniej (bo, jak nie my, to kto?).

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji