Postuluje to młodzieżówka socjaldemokratów, która pragnie być partią wiodącą w walce ze zmianami klimatycznymi. Jej przewodniczący, Philip Botström, uważa, że latanie samolotami między Sztokholmem, Göteborgiem i Malmö w imię ekologii powinno być zabronione. Zakazane powinny być także przeloty prywatnymi odrzutowcami na tych trasach.
Botström chce, by samoloty zastąpiły inwestycje w kolej dużych prędkości. Zapowiada też wprowadzenie ekonomicznych bodźców, by m.in. kupować elektryczne samochody (których produkcja nie jest przyjazna dla środowiska). Uważa też, że klimatowi służyłoby ustanowienie podatku progresywnego od lotów. Im więcej się lata, tym wyższy podatek.
Oczywiście to nie normalni ludzie mają mieć poczucie winy i odczuwać wstyd (że latają) – tłumaczy przewodniczący socjaldemokratycznej młodzieżówki. Powinni go odczuwać członkowie zarządów w dużych spółkach i partie polityczne, bo przez długi czas robiono stanowczo za mało w tej kwestii – podkreśla.
By zrozumieć wypowiedzi reprezentanta socjaldemokracji, trzeba poznać kontekst. W Szwecji należy się wstydzić, wchodząc na pokład samolotu. Transport lotniczy odpowiada za 5 proc. globalnej emisji CO2, ale należy do monopolistów pod względem emisji dwutlenku węgla w górnych warstwach atmosfery. Spaliny wydalane na wysokości 12 km bardziej dewastują środowisko niż wytwarzane na powierzchni ziemi. Latanie samolotem zatem to nieprzejmowanie się tym, że lodowce Arktyki topnieją coraz szybciej.
Termin „wstyd z powodu latania" ukuła 16-letnia Greta Thunberg, która zainicjowała strajki klimatyczne młodzieży przed szwedzkim parlamentem, by propagować później kampanię na wszystkich kontynentach. Stała się ikoną ruchu walki z globalnym ociepleniem. Według amerykańskiego „Time" Greta należy do jednej z najbardziej wpływowych nastoletnich osób na świecie. Konsekwentnie bojkotuje latanie samolotami, namówiła też do tego swoją rodzinę. Teraz, by wziąć udział w szczycie klimatycznym ONZ w Nowym Jorku oraz CO25 w Santiago de Chile, zamierza przepłynąć Atlantyk na pokładzie jachtu oceanicznego Malizia II – jest on jednym z nielicznych, który może się poszczycić zerem emisji. Generuje bowiem elektryczność z odnawialnych źródeł energii, paneli słonecznych i turbin podwodnych. Jacht należy do Pierre'a Casiraghi, syna monakijskiej księżniczki Caroline i wnuka księcia Rainera III i Grace Kelly.