Szykuje się kolejny trudny czas dla wymiaru sprawiedliwości. Sejm zdecyduje, a Trybunał Konstytucyjny we wtorek mu w tym pomoże, jak ma przebiegać rewolucja w sądach. Wygląda jednak na to, że nie chodzi tu o meritum, tylko o politykę. Politykę, od której sądy chciałyby się trzymać jak najdalej. Cóż, władza wykonawcza na to nie pozwala.

Już dziś dowiemy się, jakie będą dalsze losy zapowiadanej od dawna reformy Temidy. Trybunał Konstytucyjny odpowie bowiem na pytanie, czy obecny tryb wyboru sędziów-członków KRS jest zgodny z konstytucją. Minister sprawiedliwości twierdzi, że nie. Jeśli Trybunał Konstytucyjny przyzna mu rację, a wszystko wskazuje na to, że tak się stanie, Sejm już w środę uchwali nowe zasady wyboru członków KRS. Nowe, a więc po myśli Zbigniewa Ziobry. Gotowy do trzeciego czytania projekt zmieniający został już wpisany do porządku najbliższego posiedzenia Sejmu, które rozpocznie się we wtorek. Wraz z nim na liście pojawił się też projekt zmian w ustawie o ustroju sądów powszechnych.

Na wszelki wypadek jednak, gdyby Trybunał Konstytucyjny orzekł co innego, gotowy jest już inny projekt zmian w KRS. Mniej rewolucyjny. Wszyscy czekają więc z niepokojem na to, co się stanie. Pozostaje pytanie, czy reforma sądownictwa, tak ważna dla każdego obywatela, musi się rozbijać o polityczne dno i zależeć od politycznych konfiguracji. Im mniej polityki w sądach, tym lepiej – mówią sędziowie. Szkoda, że do rządzących, w tym Ministerstwa Sprawiedliwości, ten postulat nie dociera. W dodatku wygląda na to, że reforma KRS to pierwszy bastion. Czy kolejne będą zdobywane na podobnych zasadach? Nawet najwięksi optymiści nie mają wątpliwości. Reforma sądów to zasadniczy punkt programu PiS. Nawet jeśli tak rzeczywiście jest, to niech ją przeprowadza z głową.