Niezawisłość sędziowska: najbardziej na sądy wpływają politycy

Niezawisłość od wewnątrz i na zewnątrz.

Publikacja: 14.04.2018 12:30

Aneta Łazarska

Aneta Łazarska

Foto: tv.rp.pl

Rz: Zajęła się pani ważnym tematem niezawisłości sędziowskiej. W czym najbardziej dopatruje się pani zagrożenia?

Aneta Łazarska, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie: Pracę nad monografią „Niezawisłość sędziowska i jej gwarancje w procesie cywilnym" podjęłam kilka lat temu i nie spodziewałam się, że życie dopisze kolejne rozdziały i zagrożenia. Niezawisłość sędziowską definiuje konstytucja. To podległość sędziego konstytucji, ustawom i sumieniu w sprawowaniu urzędu. W ujęciu negatywnym to wolność od jakichkolwiek, zewnętrznych i wewnętrznych wpływów, wskazówek, nacisków, życzeń i próśb, obowiązku składania wyjaśnień. Chodzi o oddziaływania stron postępowania, władzy wykonawczej, ustawodawczej, sądowniczej, ale i mediów czy społeczeństwa. Zagrożenia pochodzą z każdej z tych sfer. Analizując sytuację na świecie, w krajach afrykańskich czy azjatyckich, ale także europejskich, najbardziej na sądy starają się wpływać politycy.

Trójpodział nie wystarcza?

W obrębie trójpodziału są tarcia, pozycja władzy wykonawczej staje się na tyle silna, że dąży ona do podporządkowania władzy sądowniczej. Tym bardziej że władza sądownicza dziś znaczy dużo więcej niż w czasach Monteskiusza, sędziowie już dawno przestali być jedynie ustami ustawy i w mniej lub bardziej zawoalowany sposób współtworzą prawo. Rola sądów wzrasta, więc i pokusa, by je podporządkować. Stąd najbardziej zagrożone są gwarancje ustrojowe sędziów, nieusuwalność, transparenty system nominacji, awansów, nieprzenaszalność.

Pomówmy o zagrożeniu ze strony kolegów sędziów, gdyż tego nie widzą postronni.

Wielu sędziów nie rozumie, że niezawisłość sędziowska obowiązuje też w relacjach wewnątrzsądowych, względem sędziów orzekających w składzie kolegialnym czy wyższej instancji, przewodniczących wydziałówi, prezesów sądów. Chodzi też o wpływ organizacji pracy sędziego: przydział spraw powinien opierać się na jasnych i z góry określonych zasadach, aby nie był narzędziem nacisku na sędziego. Niezwykle istotna jest gwarancja swobody sądu do decydowania o kolejności wyznaczania spraw, sposobie i czasie ich załatwienia. Sposób myślenia wielu sędziów obnażył kazus prezesa Milewskiego. To pewnie konsekwencja przejętego z okresu zaborów, a utrwalanego w PRL modelu sędziego urzędnika. Do dziś sądy mają rozbudowaną hierarchiczną strukturę, z rzeszą sędziów funkcyjnych, a prezes sądu rzadko bywa primus inter pares. Zauważalna jest też nadmierna atentacja, zwłaszcza sędziów funkcyjnych, wobec urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości.

Przydział sprawy konkretnemu sędziemu może mieć zasadnicze znaczenie dla rozstrzygnięcia. Losowanie wystarczy?

– Losowanie nie zawsze pozwala uwzględnić specjalizację sędziów, dlatego dużo lepszym rozwiązaniem jest niemiecki czy austriacki model planu podziału czynności. Pozwala zachować obie te wartości: specjalizację sędziów i transparentny podział spraw.

Jak odróżnić zwykłą organizację pracy w sądzie od wpływu na sędziego?

Trudno te sfery oddzielić ze względu na hierarchiczno-urzędniczą strukturę. Niektórzy przyjmują, że sędzia ma być niezwisły tylko w obszarze jądra kompetencyjnego, czyli decyzji o wyroku. Tymczasem do momentu wydania wyroku wielu innych sędziów narzuca mu sposób prowadzenia postępowania, nawet czas, jaki może przeznaczyć na rozprawę. Nadzór administracyjny, który powinien dotyczyć administracji, rozciąga się na sprawność postępowania, i tak sędzia ma swoistego nadzorcę, który mówi mu, jak ma pracować nad sprawą, a wolną rękę daje mu tylko przy wydaniu wyroku.

Jak wybrnąć z tego gorsetu, ale i zagrożenia?

Bez zmiany struktury wewnętrząsądowej, zniesienia tych swoistych nadzorców sędziów nic się nie da zrobić. Sędzia powinien mieć wpływ nie tylko na to, jak pracuje, ale również, z kim pracuje. Obecnie nie ma żadnego wpływu na dobór asystentów, protokolantów czy sekretarzy sądowych.

A jak to jest z tzw. sprawami medialnymi, z natury często politycznymi? Raczej pewne, że sędzia się lepiej przygotuje, ale czy to wystarczy?

Ze strony mediów i społeczeństwa też mogą płynąć zagrożenia dla niezawisłości sędziowskiej. Szczególnie niebezpieczna jest masowa krytyka, przybierająca postać paralelnych procesów prowadzonych przez media, znana zwłaszcza z procesów amerykańskich. Takie działanie może podważać zaufanie do sądów i upośledzać działanie władzy sądowniczej. Wszystko zależy więc od poziomu kultury i zachowania granic rzetelnego dziennikarstwa. W końcu na tym polega też wielka rola tzw. czwartej władzy, ale też odpowiedzialności mediów.

—rozmawiał Marek Domagalski

Rz: Zajęła się pani ważnym tematem niezawisłości sędziowskiej. W czym najbardziej dopatruje się pani zagrożenia?

Aneta Łazarska, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie: Pracę nad monografią „Niezawisłość sędziowska i jej gwarancje w procesie cywilnym" podjęłam kilka lat temu i nie spodziewałam się, że życie dopisze kolejne rozdziały i zagrożenia. Niezawisłość sędziowską definiuje konstytucja. To podległość sędziego konstytucji, ustawom i sumieniu w sprawowaniu urzędu. W ujęciu negatywnym to wolność od jakichkolwiek, zewnętrznych i wewnętrznych wpływów, wskazówek, nacisków, życzeń i próśb, obowiązku składania wyjaśnień. Chodzi o oddziaływania stron postępowania, władzy wykonawczej, ustawodawczej, sądowniczej, ale i mediów czy społeczeństwa. Zagrożenia pochodzą z każdej z tych sfer. Analizując sytuację na świecie, w krajach afrykańskich czy azjatyckich, ale także europejskich, najbardziej na sądy starają się wpływać politycy.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją