Spór w Porozumieniu pokazuje mechanizmy rządzące polityką i osobami, które polityką rządzą. Przede wszystkim – jak łatwo manipulować najważniejszą osobą w państwie, czyli prezesem Jarosławem Kaczyńskim.
Adam Bielan nie zaatakowałby Jarosława Gowina bez autoryzacji prezesa PiS. Trudno uwierzyć, że Kaczyński zgodziłby się na taką akcję, wyłącznie przeczytawszy statut Porozumienia i stwierdziwszy, że są proceduralne wątpliwości dotyczące legitymacji władz koalicjanta. Jeśli coś go przekonało, to plotka o tajnym spotkaniu Gowina z Donaldem Tuskiem. Są w niej bowiem zaszyte wszystkie fobie Prezesa. Tusk to dla niego symbol zła, w jego imaginarium spotkanie z byłym szefem PO jest czymś całkowicie kompromitującym polityka prawicy. A takie spotkanie w Berlinie to byłaby już istna zdrada stanu.
Sęk w tym, że w tej historii nic się nie klei. Owszem, Gowin prowadził rozmowy z opozycją wiosną zeszłego roku. Wówczas marszałek Tomasz Grodzki ujawnił, że toczyły się pertraktacje opozycji z Gowinem. Ale wtedy chodziło o niedopuszczenie do wyborów kopertowych, które mogły się skończyć potężnym kryzysem konstytucyjnym i podważeniem legitymizacji demokratycznej nowego prezydenta. Ruch Gowina okazał się wówczas skuteczny, Kaczyński, obawiając się konsekwencji rozpadu koalicji, ugiął się i podpisał z Gowinem porozumienie, wybory odbyły się niemal normalnie i zostały uznane przez opozycję za prawowite. Gowin wówczas nie porzucił Zjednoczonej Prawicy, choć plotkowano, że ma zostać marszałkiem Sejmu.
Dziś sytuacja jest inna. Zostanie premierem technicznym, obalanie PiS w środku pandemii byłoby ze strony Gowina szaleństwem. Nie da się politycznie zyskać na takim manewrze. Jeśli Kaczyński uwierzył w tę baśń, to znaczy, że albo uważa Gowina za tak nierozsądnego, iż podjąłby się samobójczej misji, albo że Prezes stracił umiejętność oceniania na chłodno polityki.
Oczywiście opozycja dziś zachęca Gowina do wyjścia z koalicji, bo jest jej na rękę destabilizacja Zjednoczonej Prawicy i upadek rządu. Ale jeśliby do tego doszło, byłby to raczej efekt awantury w Porozumieniu, a nie jej przyczyna.