Marek Migalski: Nienawistna mobokracja

Coraz więcej wyborców uznaje osoby inaczej myślące za złych ludzi działających na szkodę kraju.

Aktualizacja: 04.02.2021 21:00 Publikacja: 02.02.2021 19:14

Marek Migalski: Ogromna część elektoratu PiS dokładnie tego chce – symbolicznego i fizycznego cierpi

Marek Migalski: Ogromna część elektoratu PiS dokładnie tego chce – symbolicznego i fizycznego cierpienia swoich politycznych przeciwników. Chce zadawać im ból.

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Ludzi wdzierających się na Kapitol cztery tygodnie temu Joe Biden określił jako „mob", co w tym kontekście najlepiej byłoby przetłumaczyć jako „tłuszczę". Systemy polityczne państw zachodnich coraz mniej przypominają liberalne demokracje, a coraz bardziej wydają się odpowiadać terminowi „mobokracja". W dodatku – mobokracja nienawistna.

Badania przeprowadzane w krajach zachodnich pokazują narastającą niechęć do siebie poszczególnych grup elektoratu – dawny konflikt polityczny zastępowany jest wojną kulturową, a nawet starciem dobra ze złem, w którym – co oczywiste – każda ze stron utożsamia się z tym pierwszym, a o reprezentowanie tego drugiego oskarża swoich oponentów. Coraz więcej wyborców uznaje osoby inaczej myślące za złych ludzi, którzy działają na szkodę ich kraju i z którymi nie chce się żyć w sąsiedztwie. Skokowo rośnie liczba deklaracji wykluczenia ze wspólnoty „tych drugich", łącznie z postulowaniem fizycznych represji.

Nienawiść zagościła w polityce na dobre. Nikt się już jej prawie nie wstydzi, a politycy nawołują do niej swoich zwolenników. O ile przed nastaniem doby internetu tego typu uczucia były powściągane przez media i liderów opinii, o tyle obecnie nienawiść wylewa się zewsząd. Niebagatelną rolę odgrywają tu media społecznościowe, gdzie posty i wpisy zawierające silnie negatywne emocje rozchodzą się szybciej i mają większy zasięg. Nienawiść zaczęła się opłacać – rynkowo i politycznie.

Naturalna nienawiść

Trudno się temu dziwić, bo towarzyszy ona nam od milionów lat – w naszej człowieczej i przedczłowieczej historii. Nasze mózgi wyspecjalizowały się w wytwarzaniu emocji, w tym także, a nawet przede wszystkim negatywnych, ponieważ właściwe z nich korzystanie było ewolucyjnie opłacalne. Strach przed obcymi, przeczulenie na niebezpieczeństwo, błyskawiczna reakcja na zagrożenie innego, nieznanego dawały przewagę osobnikom, którzy im hołdowali, nad tymi, którzy się w tym ociągali. Wszyscy jesteśmy potomkami tych pierwszych ludzi, którzy byli raczej przewrażliwieni na punkcie zagrożenia ze strony świata, niż lekce sobie ważyli poruszenia w trawie, dziwne zachowanie członka własnego stada czy niedaleką obecność jakiegoś kotowatego.

W naszym mózgu są specjalne obszary odpowiedzialne za przetwarzanie, a poprawniej byłoby rzec wytwarzanie, emocji – to ciało migdałowate, prążkowie, układ limbiczny (szerzej piszę o tym w swoich książkach – „Homo Politicus Sapiens. Biologiczne aspekty politycznej gry" oraz „Nieludzki ustrój. Jak nauki biologiczne tłumaczą kryzys liberalnej demokracji oraz wskazują sposoby jej obrony"). Właśnie dzięki nim nasi prapradziadowie podejmowali właściwe decyzje w obliczu szeregu zagrożeń, których afrykańska sawanna była pełna. Emocje były niezbędne do przeżycia i takimi pozostają do dziś – szczególnie negatywne. Na nie reagujemy o wiele szybciej i bardziej przyciągają naszą uwagę. Setki badań neurobiologów potwierdzają te stare prawdy. Nienawiść jest więc „naturalna", towarzyszy nam od zawsze.

Potrzeba cierpienia

Dziś ma ogromne pole do popisu, gdyż wymknęła się spod kontroli mediów, szkół, liderów opinii, dobrych obyczajów, umowy społecznej. Stała się bezwstydna, skupia na sobie naszą uwagę i nie chce zepchnąć się w cień. Przejawianie nienawiści przestało być czymś nagannym; odwrotnie – bywa powodem do chwały. Politycy nie tylko brali udział w tym upodmiotowieniu nienawiści, ale także świadomie wykorzystują ten proces. Kierują niechęć swoich wyborców do wszystkich i wszystkiego, co może im przynieść profity wyborcze. Mogą to być Meksykanie, imigranci, uchodźcy, Bruksela, osoby LGBT, ale także słuchacze Radia Maryja, rednecki, księża, kibole, mieszkańcy wsi.

Wielu zastanawiało się, dlaczego PiS-owi nie spada poparcie po tym, jak policja brutalnie potraktowała uczestniczki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, w tym także posłanki KO i Lewicy. Odpowiedź jest prosta – właśnie dlatego władza nadal ma się dobrze w sondażach, że Nowacka czy Biejat dostały gazem po oczach. Ogromna część elektoratu PiS dokładnie tego chce – symbolicznego i fizycznego cierpienia swoich politycznych przeciwników. Chce zadawać im ból. Przejawia się to w zawołaniu w prawicowych mediach, gdy tylko opozycja podnosi głos po jakimś skandalicznym zachowaniu władzy, i zawiera się w słowach: „Słychać wycie? Znakomicie!".

Żeby jednak być sprawiedliwym, warto przeprowadzić eksperyment myślowy i zadać sobie pytanie, czy gdyby dziś rządziła PO, to czy w przypadku ulicznych protestów przeciwko jej rządom bardzo by się wyborcy tej partii oburzali, gdyby jakiś poseł lub posłanka PiS dostali po oczach gazem lub po plecach pałką. Śmiem wątpić. Reakcja byłaby podobna do tej, którą dziś obserwujemy w elektoracie prawicowym.

To idealna sytuacja dla polityków, więc trudno się dziwić, że wspierają narastającą nienawiść. Wystarczy zadawać ból symboliczny, a czasami nawet fizyczny, przeciwnikom, a będzie się miało poparcie swoich wyborców, którzy nie zechcą już nawet żądać czegoś więcej. To smutna prawda, ale wielu obywateli państw zachodnich nie oczekuje niczego po swych wybrańcach, prócz tego, by dawali im szanse, powody i sposobności do nienawidzenia oponentów i od czasu do czasu ranili ich symbolicznie lub nawet realnie.

Pragnienia tłuszczy

Tłuszcza nie chce realizacji swoich postulatów politycznych czy gospodarczych – chce jedynie, by jej przeciwnicy cierpieli. Politycy, którzy zapewnią jej realizację tych psychicznych pragnień, będę przez nią wybierani. Nie muszą poprawiać jej materialnego losu, budować infrastruktury drogowej, udoskonalać służby zdrowia. Wystarczy, że będą stwarzać możliwości nienawidzenia inaczej myślących i zadawać im ból – w sferze symbolicznej, ale także fizycznej. Witajcie w mobokracji. Nienawistnej mobokracji.

Autor jest politologiem, profesorem Uniwersytetu Śląskiego.

Ludzi wdzierających się na Kapitol cztery tygodnie temu Joe Biden określił jako „mob", co w tym kontekście najlepiej byłoby przetłumaczyć jako „tłuszczę". Systemy polityczne państw zachodnich coraz mniej przypominają liberalne demokracje, a coraz bardziej wydają się odpowiadać terminowi „mobokracja". W dodatku – mobokracja nienawistna.

Badania przeprowadzane w krajach zachodnich pokazują narastającą niechęć do siebie poszczególnych grup elektoratu – dawny konflikt polityczny zastępowany jest wojną kulturową, a nawet starciem dobra ze złem, w którym – co oczywiste – każda ze stron utożsamia się z tym pierwszym, a o reprezentowanie tego drugiego oskarża swoich oponentów. Coraz więcej wyborców uznaje osoby inaczej myślące za złych ludzi, którzy działają na szkodę ich kraju i z którymi nie chce się żyć w sąsiedztwie. Skokowo rośnie liczba deklaracji wykluczenia ze wspólnoty „tych drugich", łącznie z postulowaniem fizycznych represji.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej