Sprostowanie, jakie w poniedziałek opublikowała na Twitterze ambasada RP w Waszyngtonie, jest świetnym przykładem, jaki problem ma nasz kraj ze swoją reputacją i jak nieporadnie się w tej sprawie porusza. „Stwierdzenie w tweecie wiceprezydenta Joe Bidena opiera się na niedokładnych informacjach medialnych, ponieważ w Polsce nie istnieją żadne »strefy wolne od LGBT«”, oświadczyła ambasada, podkreślając, że rząd przywiązuje wielką wagę do praworządności i integracji społecznej i wyklucza dyskryminację.
Gminy i ideologia
Zostawmy na boku użycie pojęcia „praworządności” w sytuacji, gdy UE zarzuca Polsce jej łamanie. Lepiej przyjrzeć się meritum. Ambasada skomentowała taki wpis Joego Bidena: „Powiem jasno. Prawa LGBTQ+ to prawa człowieka. Na strefy wolne od LGBTQ+ nie ma miejsca w Unii Europejskiej ani nigdzie na świecie”. W tweecie nie padła nazwa naszego kraju, ale był link do depeszy agencji AP omawiającej wystąpienie Ursuli von der Leyen, zatytułowanej „Urzędnik twierdzi, że nie ma w Unii miejsca dla polskich stref wolnych od LGBT”.
AP też napisała, że szefowa Komisji Europejskiej nie wymienia Polski z nazwy, ale przypomina w depeszy podejmowane przez polskie samorządy uchwały dotyczące sprzeciwu wobec „ideologii LGBT” (zaznaczając, że nie mają one żadnej mocy prawnej). Agencja przypomina też wypowiedzi Andrzeja Dudy o tym, że ta ideologia jest gorsza od komunizmu, oraz Jarosława Kaczyńskiego, że jest zagrożeniem dla podstaw naszej cywilizacji. I na końcu przywołuje słowa von der Leyen – „Bycie sobą to nie kwestia ideologii. To kwestia tożsamości. I nikt nie może jej nikomu odebrać”.
Polska prawica zarówno po zeszłotygodniowej wypowiedzi, jak i po wpisie Bidena nie posiadała się z oburzenia i przekonywała, że to wszystko fake news i fałszywe narracje, że w Polsce nie ma żadnych stref wolnych od LGBT. I wszystkiemu winien jest aktywista LGBT, który jeździ po gminach, które przyjęły wspomniane uchwały, i pod tablicami z nazwą miejscowości przykleja tabliczki z napisem „Strefa wolna od LGBT”, robi im zdjęcia i wrzuca do mediów społecznościowych.
Kto kazał tak mówić?
Zakrzówek pozwał nawet tego aktywistę, uznając, że jego działanie sugeruje, że gmina kogokolwiek dyskryminuje: – Gmina Zakrzówek chętnie przyjmuje wszystkich, turystów, inwestorów, nie mamy do nikogo żadnych uprzedzeń – mówił mediom wójt miejscowości, która rok temu przyjęła uchwałę: „Zakrzówek gminą wolną od ideologii LGBT”. Choćby z tytułu uchwały wynika, że osoby, które zdaniem radnych są zwolennikami „ideologii LGBT”, nie są tam mile widziane.