Szpiedzy, którzy oddali Chiny komunistom

Państwo Środka: Mao odniósł zwycięstwo w chińskiej wojnie domowej w dużej mierze dzięki temu, że posiadał wielu szpiegów w dowództwie wojsk Czang Kaj-szeka.

Aktualizacja: 25.08.2018 07:01 Publikacja: 23.08.2018 14:50

1 października 1949 r. Mao, przemawiając z bramy Tiananmen przed pekińskim Zakazanym Miastem, prokla

1 października 1949 r. Mao, przemawiając z bramy Tiananmen przed pekińskim Zakazanym Miastem, proklamował powstanie Chińskiej Republiki Ludowej

Foto: EAST NEWS

Dniem, w którym Czang Kaj-szek i jego partia Kuomintang przegrali z komunistami walkę o Chiny, był 17 marca 1946 r. Tego dnia zginął Dai Li, szef tajnych służb Republiki Chińskiej, weteran tajnego frontu, człowiek, którego komuniści bali się najbardziej. Ten łowca maoistów został zabity w zaaranżowanej katastrofie lotniczej. Gdy leciał z Qingdao do swojej dziewczyny w Szanghaju, pilot samolotu celowo skierował maszynę ku ziemi. Jak piszą francuscy znawcy historii tajnych służb Roger Faligot i Remi Kauffer: „Pilot został przekupiony przez agentów Tewu (komunistycznych służb specjalnych – przyp. red.). Zdecydował się poświęcić własne życie dla rodziny, którą zgodnie ze starym chińskim zwyczajem agenci komunistyczni przy­rzekli otoczyć opieką po jego i Dai Li śmierci. Zanurkował prosto w ziemię i samolot się roztrzaskał”.

Wojna umysłów

Dai Li swoją rozgrywkę przeciwko komunistom rozpoczął w połowie lat 20., gdy studiował na Akademii Wojskowej Whampoa, kuźni kadr wojskowych zarówno dla Kuomintangu, jak i dla Komunistycznej Partii Chin. Był to czas, w którym oba stronnictwa współpracowały ze sobą, a jednocześnie starały się umieścić u „sojusznika” jak najwięcej swoich agentów. Komisarzem politycznym akademii był Zhou Enlai, jeden z twórców chińskich komunistycznych służb specjalnych, a później długoletni premier ChRL. Komendantem szkoły był zaś Czang Kaj-szek, w późniejszych latach przywódca Kuomintangu i Republiki Chińskiej. Dai Li był wówczas jednym ze studentów akademii i zarazem informatorem Czanga, donoszącym mu o knowaniach komunistów.

W 1928 r. pomagał zakładać Biuro Informacji i Statystyk (BIS, Juntong), nową tajną służbę Republiki Chińskiej. Jej model działania opierał się w dużym stopniu na starożytnej chińskiej tradycji wywiadowczej. Dai Li chciał, by jej funkcjonariusze byli jak profesjonalni zabójcy z klasycznego dzieła „Opowieść o trzech królestwach”. Wymagał od nich, by nie palili, powstrzymywali się od alkoholu, hazardu i związków małżeńskich. Mieli kochać jedynie Republikę Chińską (Dai Li nie do końca trzymał się ustanowionych przez siebie zasad; romansował z aktorkami filmowymi i był znany z ekstrawaganckich zachowań).

Agenci Juntongu przez kilkanaście lat walczyli przeciwko komunistom, lokalnym watażkom, a także Japończykom i ich kolaborantom. W czasie II wojny światowej współpracowali z amerykańską agencją wywiadowczą OSS, dokonywali aktów sabotażu na terenach okupowanych przez Japonię, a także pomagali ratować zestrzelonych alianckich pilotów. Odnieśli wiele sukcesów na tym tajnym froncie; udało się im wykryć wielu agentów wroga w strukturach Kuomintangu i sił zbrojnych Republiki Chińskiej. Po kapitulacji Japonii zwerbowali znaczną część dawnych japoń­skich agentów w Mandżurii i dzięki kryptologom dawnej armii cesarskiej odczytywali depesze wysyłane do Moskwy z Yan’anu, stolicy „Czerwonych Chin”.

Dai Li był znany ze swojej nieprzekupności i bezkompromisowości, a także z bezwzględności. Krążyły opowieści o tym, że zabił wszystkich ludzi, którzy znali go we wczesnej młodości, by w ten sposób uniemożliwić wrogom grzebanie w jego życiorysie. Mówiono, że jego ludzie wrzucali komunistów żywcem do palenisk w lokomotywach.

Jak napisał Jakub Polit, ekspert ds. historii Republiki Chińskiej: „Znienawidzony przez przeciwników politycznych Dai Li był niewątpliwym okrutnikiem. Jego metody nie różniły się wszakże ani trochę od używanych przez komunistów, w tym od uważanego za wzór elegancji Zhou Enlaia. Wyróżniał się za to skutecznością i tym, że od wierności sprawie nacjonalistów nie mogły go odwieźć ani ruble, ani dolary. Warto podkreślić, że ów mistrz represji posiadał także program pozytywny, pozyskując dla sprawy Kuomin­tangu stronników w wielu środowiskach. Czang Kaj-szek, który na wieść o jego śmierci zapłakał, uległ teraz naciskom Marshalla (gen. George’a Marshalla, amerykańskiego specjalnego wysłannika do Chin, a następnie sekretarza stanu za prezydentury Trumana – przyp. red.) i wydał polecenie rozwiązania kierowanej przez Daia organizacji Juntong.

Kasata wywiadu u progu wojny domowej zakrawała wprawdzie na polityczne szaleństwo. Wszelako ekipa Marshalla, łaknąca poklasku ze strony chińskich komunistów, od dłuższego czasu domagała się strącenia Dai Li, porównując go do Heinricha Himmlera, a jego podwładnych do gestapo (w czasie, w którym w sowieckim NKWD dostrzegano nieszkodliwy odpowied­nik FBI). Na rozkaz Czanga formalnie rozwiązany Juntong kontynuował co prawda swą działalność tajnie, ostentacyjna kasacja podcięła jednak jego morale, a strata charyz­matycznego zwierzchnika, skutkująca zajadłą walką o wła­dzę i wpływy, stanowiła w istocie śmiertelny cios. Kuomin­tang był od tej pory bezsilny wobec komunistycznej infiltracji”.

Długoletnim przeciwnikiem Dai Li był Kang Sheng, szef Centralnego Wydziału ds. Społecznych Komunistycznej Partii Chin, czyli głównej służby bezpieczeństwa czerwonych. Kang, syn właściciela ziemskiego, związał się z partią komunistyczną w 1925 r. i przez kilka lat prowadził podziemną działalność na jej rzecz. Na początku lat 30. trafił do Moskwy, gdzie przeszedł przeszkolenie w NKWD. Później stał się jednym z głównych sojuszników Mao Zedonga. Zorganizował machinę terroru, która uderzała przede wszystkim w partyjnych konkurentów Mao. Kang stworzył system totalnej kontroli nad członkami partii, który niesłychanie utrudniał jej infiltrację. Partyjni działacze musieli stale spowiadać się bezpiece ze swoich znajomości, powiązań rodzinnych i „antypartyjnych” myśli. Chłopi na obszarach kontrolowanych przez komunistów bali się kontaktować z osobami spoza swoich wiosek. Wiedzieli, że najmniejszy taki kontakt groził wizytą bezpieki, bestialskimi torturami, a nawet śmiercią (np. poprzez zakopanie żywcem).

Kang Sheng inwigilował również swoich sowieckich doradców. W 1949 r., po wygranej przez komunistów wojnie domowej, znalazł się na szczytach władzy w ChRL. Nadal kontrolował bezpiekę i metodycznie realizował wszystkie programy czystek, włącznie z rewolucją kulturalną. Aż do swojej śmierci w 1975 r. był wiernym psem łańcuchowym Mao. Miał jednak też ludzkie słabostki. W trakcie rewolucji kulturalnej niesamowicie się obłowił, rabując chińskie skarby kultury. Miał tabuny kochanek i uwielbiał poezję erotyczną oraz sprośne żarty. Kochał sadystyczny seks i ze względu na swoje wyczyny bywał nazywany chińskim Berią. Pięć lat po śmierci... wyrzucono go z partii, a trumnę z jego szczątkami usunięto z cmentarza dla dygnitarzy państwowych.

Charakterologicznym przeciwieństwem Kang Shenga na pierwszy rzut oka był Zhou Enlai, inny twórca tajnych służb komunistycznych Chin. Postrzegano go jako „czerwonego dżentelmena”, dyplomatę i salonowca, który zjednał sobie generała Marshalla, Ernesta Hemingwaya i tabuny innych zachodnich intelektualistów. Zhou miał jednak też drugie oblicze. Był bezwzględnym funkcjonariuszem, który kierował infiltracją Kuomintangu już w czasach Akademii Whampoa. Jego siatki skutecznie infiltrowały aparat administracyjny Republiki Chińskiej, a także kolaboracyjnych rządów na terenach okupowanych przez Japończyków. Zdobyły one m.in. informacje o dacie planowanego ataku III Rzeszy na ZSRR w 1941 r. Zhou mógł sprawiać wrażenie niegroźnego i miękkiego, ale bynajmniej taki nie był.

Wtyczki wśród generałów

W pierwszej fazie chińskiej wojny domowej, w latach 1945–1946 komuniści ponosili klęskę za klęską. Uratował ich jednak gen. Marshall, wysłannik prezydenta USA do Chin, a później sekretarz stanu. Gdy wojska komunistyczne były w Mandżurii spychane do granicy z ZSRR, Marshall wymusił na Czang Kaj-szeku przerwanie ofensywy. Wynegocjował rozejm, który dał wojskom Mao czas na zbudowanie silnego przyczółka, a Sowietom kilka bezcennych miesięcy na dostarczenie im ogromnych ilości broni, amunicji oraz innego materiału wojennego. Sowieci oprócz swojego uzbrojenia przekazali maoistom również to, które zdobyli na Japończykach w 1945 r., a także dziesiątki tysięcy jeńców z dawnej armii cesarskich (Mandżurów i Koreańczyków, ale także japońskich oficerów), których wcielono do Ludowo-Wyzwoleńczej Armii Chin. Dawna pół partyzancka, pół bandycka zbieranina została przemieniona w silną i zdyscyplinowaną, uzbrojoną po zęby armię, która szybko zaczęła odzyskiwać teren w Mandżurii – najbardziej uprzemysłowionym regionie Chin, większym pod względem powierzchni od Francji i Niemiec.

Po tym, jak nie udało się zlikwidować czerwonego przyczółka w Mandżurii, Czang Kaj-szek bardzo potrzebował zwycięstwa, które podniosłoby morale jego zwolenników. Uznał, że takim zwycięstwem byłoby zdobycie Yan’anu, stolicy komunistów. 1 marca 1947 r. powierzył to zadanie człowiekowi, do którego miał absolutne zaufanie – gen. Hu Zongnanowi. Hu był przez pewien czas opiekunem Chiang Wei-kuo, adoptowanego syna przywódcy Republiki Chińskiej. Zastępował też Czanga na jego weselu. Gen. Hu Zongnan ruszył na Yan’an na czele 250-tysięcznej armii. Mao dowiedział się o szykowanej ofensywie tego samego dnia, w którym Czang Kaj-szek poinformował o niej Hu. I nic dziwnego: generał Hu był bowiem uśpionym komunistycznym agentem w Kuomintangu. Według ustaleń Jung Chang i Jona Hallidaya pracował dla komunistów od czasów studiów w Akademii Whampoa. Zdołał nawet zaprzyjaźnić się z... Dai Li i znalazł się w ten sposób poza wszelkimi podejrzeniami.

Hu zajął Yan’an po kilkunastu dniach od wyruszenia ekspedycji. Miasto zostało jednak wcześniej ewakuowane przez komunistów, którzy przed odejściem zakopali żywność, a nawet sprzęty domowe. Ewakuacja odbywała się spokojnie, wręcz nonszalancko. W pewnym miejscu na północ od Yan’anu Mao i Zhou Enlai zatrzymali się i gorączkowo o czymś rozmawiali. Tydzień później wpadła tam w zasadzkę 31. Brygada wojsk Republiki Chińskiej. Nacjonaliści stracili 2,9 tys. żołnierzy. W pułapkę skierował ich generał Hu. Dowództwo brygady zwracało mu uwagę, że czerwoni szykują zasadzkę na drodze, którą miał przejść ich oddział. Hu nakazał kontynuować marsz i zagroził sądem polowym zbyt dociekliwym oficerom. Trzy tygodnie później w podobną zasadzkę zostało skierowanych 5 tys. żołnierzy. Na początku maja komuniści zajęli składy zaopatrzenia armii gen. Hu. Magazyny zostały pozostawione bez ochrony, choć gen. Hu był ostrzegany o szykowanym na nie uderzeniu. Przez rok uganiania się za siłami Mao wokół Yan’anu armia narodowa straciła 100 tys. żołnierzy. Spora część z nich była celowo wprowadzana w zasadzki. Tak stało się m.in. ze zdolnym dowódcą kawalerii Liu Kanem, który w czerwcu 1947 r. omal nie schwytał Mao (wojska Liu Kana zostały w ostatniej chwili skierowane w inne miejsce, z dala od komunistycznego sztabu).

Kampania zakończyła się wielką klęską nacjonalistów. „Strata naszych oddziałów po Yichuanem nie tylko jest największą porażką armii w walce z bandytami, ale również zupełnie bezsensowną ofiarą. Zginęli dobrzy generałowie, a cała armia została rozgromiona. Jestem smutny i pełen niepokoju” – pisał Czang Kaj-szek w swoim dzienniku. Po przegranej wojnie gen. Hu ewakuował się na Tajwan wraz z resztkami wojsk Republiki Chińskiej. Oskarżano go wówczas, że spowodował największe spośród wszystkich dowódców straty armii narodowej. Nie poniósł jednak za to żadnych konsekwencji. Powierzono mu nawet kierowanie misjami infiltracji ChRL. Misje te niemal zawsze kończyły się porażkami. Hu zmarł na Tajwanie w 1962 r.

„Wei 100 Zwycięstw”

Jedna z trzech kluczowych kampanii 1948 r. rozegrała się w Mandżurii. Dowództwo sił narodowych sprawował tam gen. Wei Lihuang, który w czasie II wojny światowej, podczas kampanii w Birmie, zdobył przydomek Wei 100 Zwycięstw. Ten ceniony przez amerykańskiego sojusznika dowódca był komunistycznym agentem od co najmniej lat 30. W 1940 r. mówił swoim znajomym: „Przechodzę na stronę komunistów. (…) Współpracujemy z komunistami, żeby obalić Czanga”. Czang sam podejrzewał go o pracę na rzecz czerwonych, ale mimo to mianował go dowódcą swojej najlepszej grupy armii, liczącej 500-tys. ludzi i walczącej na najważniejszym froncie. Nominacja ta została dokonana po ogromnych naciskach Amerykanów. Departament Stanu uważał gen. Wei za „wielkiego liberała” i swojego zaufanego człowieka. Czang obawiał się zaś, że konflikt z Waszyngtonem mógłby go kosztować odcięcie od dostaw amerykańskiej broni.

Gen. Wei od razu powiadomił sowiecką ambasadę w Paryżu o otrzymanej nominacji, a później koordynował swoje posunięcia w polu z tajnymi służbami Kang Shenga. Wycofał swoje wojska z kilku strategicznie położonych miast, umożliwiając komunistom opanowanie bez walki ogromnych terenów Mandżurii. Gdy sytuacja była już naprawdę zła, Czang nakazał Weiowi wycofać wojska do Jinzhou, najbardziej wysuniętego na południe węzła kolejowego Mandżurii. Wei zwlekał z tym, aż 15 października 1948 r. komuniści zajęli Jinzhou i okrążyli setki tysięcy żołnierzy armii narodowej. Wraz z upadkiem Shenyangu 2 listopada 1948 r. cała Mandżuria była opanowana przez wojska Mao. Wei trafił do aresztu domowego. Czang był jednak bardzo łagodny wobec przeciwników i pozwolił mu udać się na wygnanie do Hongkongu. W październiku 1949 r. gen. Wei pisał do Mao: „Mądre kierownictwo (…), wspaniały triumf (…), wielki przywódca (…), cieszę się i z całego serca popieram (…), podskakuję z radości jak ptak”. W 1951 r. nawiązał kontakty z CIA i próbował budować polityczną trzecią siłę mającą być alternatywą dla Mao i Czanga. W 1955 r. przeprowadził się do ChRL, gdzie jednak nie okazano mu wdzięczności, na jaką zasłużył. Był izolowany aż do śmierci w 1960 r. Mao mówił o nim „Wei Lihuang wrócił dopiero wtedy, gdy zbankrutował w Hongkongu. Tacy ludzie zasługują na pogardę”.

Po zdobyciu Mandżurii, komunistyczne armie dowodzone przez gen. Lin Biao ruszyły na Pekin. Drogę zagradzały im siły dowodzone przez zasłużonego gen. Fu Zuoyi. Nie był on komunistycznym agentem, ale agenci go otaczali. Jednym z nich była... jego ukochana córka, która donosiła o jego planach. Na korzyść komunistów działało również to, że gen. Fu był wówczas człowiekiem załamanym psychicznie. Stracił wiarę w sens oporu i postanowił skapitulować, jeszcze zanim rozpoczęła się kampania. Motywował to chęcią oszczędzenia Pekinowi zniszczeń. Miewał myśli samobójcze, a jego podwładni widzieli, jak bił się po twarzy. „Fu popadł w głęboką depresję (…), wydaje się, że traci zmysły” – pisał Czang Kaj-szek w swoim dzienniku. Mao doskonale wiedział o stanie psychicznym Fu, ale nie zamierzał skorzystać z jego oferty kapitulacji. Chciał zyskać wojenną sławę, zwyciężając nad słynnym generałem. Dopiero po zajęciu portu w Tianjinie Mao odpuścił i zgodził się przyjąć kapitulację Pekinu. Fu współpracował z nowym reżimem aż do swojej śmierci w 1974 r.

Dla losów wojny rozstrzygająca okazała się kampania Huai-Hai – bitwa stoczona od listopada 1948 r. do stycznia 1949 r. W jej trakcie 550 tys. żołnierzy Republiki Chińskiej zostało okrążonych w kotle wokół strategicznie położonego (na przecięciu dwóch głównych linii kolejowych w Chinach) miasta Xuzhou. W jej trakcie dało o sobie znać dwóch komunistycznych „kretów” w sztabie Czang Kaj-szeka: Liu Fei i Guo Rugui. Brali oni udział w planowaniu tej kampanii i dążyli przede wszystkim do tego, by nacjonaliści przeszli do defensywy. Przyczynili się do złego rozmieszczenia wojsk, a jednocześnie informowali komunistów o planach sił rządowych. Guo miał duży wpływ na Czanga, który codziennie omawiał z nim strategię przez telefon. Chiang Wei-kou, adoptowany syn przywódcy Republiki Chińskiej, ostrzegał ojca przed Guo, otwarcie mówiąc, że ten dowódca jest komunistycznym szpiegiem. Niestety, Czang znów okazał łaskę zdrajcy. Guo został przeniesiony do Syczuanu, gdzie doprowadził do kapitulacji tamtejszej armii.

Kupione zwycięstwo

Po zwycięstwie w kampanii Huai-Haiwojska Mao rozpoczęły triumfalny marsz na południe. Opanowały już obszary na północ od rzeki Jangcy, gdzie wcześniej było skoncentrowanych 80 proc. sił Czanga. W szeregach Kuomintangu uaktywniali się kolejni zdrajcy. Wielu dowódców wysyłało komunistom oferty współpracy. Mao kazał im trwać po stronie Czanga i uaktywnić się w stosownym momencie. 20 kwietnia 1949 r. licząca 1,2 mln ludzi armia komunistyczna przekroczyła Jangcy. Drogę otwierały jej zdrady dowódców przeciwnika opuszczających „tonący okręt” Kuomintangu. 23 kwietnia wkroczyła do Nankinu – stolicy Republiki Chińskiej. Czang Kaj-szek tego samego dnia poleciał do Xikou, swojej rodzinnej miejscowości, gdzie modlił się przy grobie matki. Stamtąd udał się do Szanghaju, a później na Tajwan.

Kilka miesięcy później Mao prosił Stalina o samoloty z sowieckimi załogami i okręty podwodne, potrzebne do przeprowadzenia inwazji na Tajwan w 1950 r. „lub nawet wcześniej”. Mówił, że ma tam wielu szpiegów na wysokich stanowiskach, którzy ewakuowali się wraz z Czangiem i mogą w każdej chwili go zdradzić. Stalin uznał, że czas na zajęcie Tajwanu jeszcze nie nadszedł. Widział już, że lepszym miejscem do konfrontacji z Amerykanami byłaby Korea.

1 października 1949 r. Mao, przemawiając z bramy Tiananmen przed pekińskim Zakazanym Miastem, proklamował powstanie Chińskiej Republiki Ludowej. Choć jego propaganda podkreślała, że „zwycięstwo osiągnięte zostało dzięki ludowi”, to chłopi nie żywili poparcia wobec komunistów. Dochodziły do nich informacje o straszliwym wyzysku i terrorze na terenach opanowanych przez czerwonych. Z tego powodu podczas wojny domowej nie doszło do żadnego buntu chłopskiego na terenach kontrolowanych przez wojska Czang Kaj-szeka. Nie buntowali się przeciwko Czangowi też zwykli żołnierze. Największymi stronnikami komunistów okazali się wysokiej rangi dowódcy, którzy zdradzili swojego wodza i swoje państwo, a także wiarołomni amerykańscy sojusznicy tacy jak gen. Marshall.

Dniem, w którym Czang Kaj-szek i jego partia Kuomintang przegrali z komunistami walkę o Chiny, był 17 marca 1946 r. Tego dnia zginął Dai Li, szef tajnych służb Republiki Chińskiej, weteran tajnego frontu, człowiek, którego komuniści bali się najbardziej. Ten łowca maoistów został zabity w zaaranżowanej katastrofie lotniczej. Gdy leciał z Qingdao do swojej dziewczyny w Szanghaju, pilot samolotu celowo skierował maszynę ku ziemi. Jak piszą francuscy znawcy historii tajnych służb Roger Faligot i Remi Kauffer: „Pilot został przekupiony przez agentów Tewu (komunistycznych służb specjalnych – przyp. red.). Zdecydował się poświęcić własne życie dla rodziny, którą zgodnie ze starym chińskim zwyczajem agenci komunistyczni przy­rzekli otoczyć opieką po jego i Dai Li śmierci. Zanurkował prosto w ziemię i samolot się roztrzaskał”.

Pozostało 95% artykułu
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie