Konstanty Radziwiłł: Prezes Jarosław Kaczyński nie dzwoni z uwagami

Służba zdrowia nie może działać dla zysku, nie może być biznesem. Skutecznie „odkręcamy" reformy poprzedników – mówi Konstanty Radziwiłł, minister zdrowia.

Aktualizacja: 21.09.2017 12:32 Publikacja: 20.09.2017 19:37

Konstanty Radziwiłł: Prezes Jarosław Kaczyński nie dzwoni z uwagami

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Rzeczpospolita: Powiedział pan, że zbyt wiele wolnego rynku jest dziś w służbie zdrowia. Co to znaczy?

Konstanty Radziwiłł, minister zdrowia: To nie tylko moja ocena, ale ocena większości ekspertów zajmujących się problemami zdrowia na świecie. W modelu cywilizacyjnym, w którym funkcjonujemy, ochrona zdrowia nie jest tylko prywatną sprawą człowieka, którego dotyczy. Każdy obywatel, niezależnie od sytuacji materialnej, ma prawo do równego dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, przy jednoczesnym zobowiązaniu władz publicznych do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku. To, co robimy w tej chwili, można uznać za przywrócenie konstytucyjnego i cywilizacyjnego porządku, w którym to państwo w dużej mierze jest odpowiedzialne za zdrowie obywateli.

Co to znaczy?

Po 1989 roku państwo polskie stopniowo redukowało swoją odpowiedzialności za ochronę zdrowia wszystkich Polaków. Weszliśmy na drogę, szczególnie w 1999 roku, która nie pasuje do standardów krajów, na które patrzymy z zazdrością. Kraje Europy Zachodniej czy Australia i Nowa Zelandia są krajami, w których nikt o potrzebie istnienia wolnego rynku w gospodarce nie dyskutuje. Jednocześnie służba zdrowia – bardzo rozmaicie zorganizowana: czy bardziej państwowa, samorządowa czy ubezpieczeniowa – jest spod wolnego rynku wyłączona. Unijna dyrektywa usługowa, której polskim odpowiednikiem jest ustawa o swobodzie działalności gospodarczej, wyłącza ze swojego działania publiczne systemy służby zdrowia. Wolnorynkowa służba zdrowia to cecha krajów trzeciego świata. Musimy wrócić do lepszych standardów.

Czyli?

Dzisiaj jest tak, że placówki funkcjonujące w publicznym systemie służby zdrowia konkurują ze sobą. O pieniądze publiczne toczy się nieustanna walka. Konkurs, w którym liczy się głównie cena, jest podstawą zdobycia kontraktu. A wszystko razem sprowadza się do wykonywania procedur. Płatnik finansuje procedury. I to wszystko.

Wolny rynek.

Efektem tego jest całkowita dezintegracja opieki nad pacjentem. Tymczasem pacjent potrzebuje kompleksowej, skoordynowanej opieki. Klasycznym przypadkiem dezintegracji jest przypadek chorych, którzy po drogiej diagnostyce, mając złe wyniki, nie są kierowani na dalsze leczenie, tylko sami muszą sobie je zorganizować. Rząd skutecznie odkręca „reformy" zdrowia poprzedników. Zablokowaliśmy dalszą komercjalizację służby zdrowia, która była założeniem poprzedniego rządu. Był nacisk na publiczne szpitale, żeby przekształcały się w spółki prawa handlowego. Jednak służba zdrowia nie może działać dla zysku. W zachodnioeuropejskich publicznych systemach służby zdrowia praktycznie nie ma placówek, które działają dla zysku. Są publiczne lub niepubliczne, ale funkcjonujące non profit.

Co pan proponuje?

Publiczna służba zdrowia nie może być biznesem. Na samym początku rządów PiS, w grudniu 2015 roku, podjęliśmy decyzję o aneksowaniu umów, dzięki czemu zyskaliśmy czas na solidne przygotowanie rozwiązań systemowych. 1 października wejdzie ustawa o sieci szpitali, która zasadniczo zmieni funkcjonowanie polskiej służby zdrowia. Teraz nie od konkursu, tylko od spełnienia konkretnie określonych warunków będzie zależało, czy szpital dostanie kontrakt. Kontrakt będzie gwarantowany na cztery lata, co dla placówek jest ważne, choćby z finansowego punktu widzenia. W tym kontekście ważne jest też wynagrodzenie dla szpitala w postaci ryczałtu, a nie finansowania każdej poszczególnej procedury. Kontrakt jest nie tylko na hospitalizację, ale także na rehabilitację i poradnictwo w poradni przyszpitalnej włącznie. Jeśli szpital po wypisie pacjenta do domu dalej będzie się nim kompleksowo opiekował, dostanie więcej pieniędzy w ryczałcie. Szpital finansowany ryczałtowo nie ma się koncentrować na określonej procedurze, ale na opiece nad pacjentem.

W szpitalach panuje alert, kończą się pieniądze na leczenie. Na protezy biodra czy kolana trzeba czekać długie lata, podobnie jak np. na operację zaćmy.

Okresy oczekiwania, które podają media, nie zawsze odzwierciedlają stan faktyczny. Zdarzają się małe placówki z niewielkimi środkami, które są oblegane przez pacjentów, przez co terminy są odleglejsze, ale to poszczególne przypadki.

Ludzie latami czekają na operację w publicznych szpitalach.

W tym roku znalazło się sporo dodatkowych środków na skrócenie kolejek. Jedynym ograniczeniem będą już właściwie zdolności przerobowe szpitali. Jesteśmy w przededniu podpisania dodatkowych umów na najpilniejsze zabiegi z najdłuższym czasem oczekiwania. Za kwotę ok. 500 mln zł kupimy świadczenia. Do końca roku kolejki do tych zabiegów powinny znacznie zmaleć.

Dlaczego minister Morawiecki przeznaczył tak małe środki na rozładowanie kolejek?

To nieporozumienie. Pełna kwota, jaką dysponujemy dodatkowo, to prawie 3 mld zł. Specustawa określa jedynie część środków, które zasilą system służby zdrowia.

W szpitalach kończą się limity, a pacjenci są odsyłani.

Właśnie dlatego w uzgodnieniu ze mną prezes NFZ uruchomił procedurę uwolnienia ponad 750 mln zł z funduszu zapasowego, które przeznaczymy na wykupywanie dodatkowych świadczeń będących przedmiotem największych kolejek. Po 15 października, gdy budżet będzie znany, miliard lub nawet półtora miliarda złotych przeznaczymy na opłacenie nadwykonań w szpitalach. Kondycja szpitali znacznie się poprawi.

Dlaczego Ministerstwo Zdrowia chce, żeby pacjenci korzystali z tańszych zamienników leków?

Przede wszystkim należy podkreślić, że te tańsze leki to odpowiedniki równie skuteczne i bezpieczne jak drogie leki oryginalne. Chcę wyraźnie podkreślić – nie oszczędzamy kosztem zdrowia pacjentów! Chcemy natomiast, żeby chorzy nie ponosili większych kosztów niż to konieczne, a jednocześnie żeby NFZ miał możliwość systematycznego zwiększania finansowania nowych terapii. Także pacjenci 75+ oszczędzą w tym roku ponad pół miliarda złotych. Zbliżamy się do sytuacji, w której większość tych chorych może być leczona niemal wyłącznie lekami bezpłatnymi. Za kilka lat na dopłaty do leków dla seniorów przeznaczymy 1,2 mld zł.

Co Ministerstwo Zdrowia planuje, żeby zatrzymać w kraju młodych lekarzy, ratowników medycznych i pielęgniarzy?

Ciągle pewna liczba lekarzy wyjeżdża do innych krajów. Jednak spora grupa lekarzy wraca z zachodniej Europy do Polski po zdobyciu różnego rodzaju doświadczeń. Problemu emigracji pielęgniarzy i ratowników medycznych właściwie nie ma. Studenci medycyny i lekarze deklarują, że chcieliby wyjechać na Zachód za pracą, ale w praktyce nie ma exodusu. Dzięki naszym działaniom studia medyczne rozpoczyna o ponad 1000 więcej studentów niż w 2015 r.

Co ministerstwo robi, żeby lekarze nie wyjeżdżali z Polski za chlebem?

Po raz pierwszy w historii mamy ustawę o minimalnych zasadniczych wynagrodzeniach lekarzy i innych pracowników medycznych. Chciałbym, żeby zasadnicze kwoty były większe, ale na razie są takie, na jakie nas stać. Dobiegają końca prace nad ustawą o zawodach lekarza i lekarza dentysty w zakresie przepisów dotyczących kształcenia podyplomowego. Uporządkujemy kwestię sprawiedliwego centralnego rozdziału miejsc rezydenckich – staramy się realizować „odwieczne" postulaty środowiska młodych lekarzy.

Czy zgadza się pan z Rzecznikiem Praw Dziecka, który chce wysyłać kobiety w ciąży pijące alkohol na leczenie?

Obecnie w Ministerstwie Zdrowia nie toczą się prace nad takimi rozwiązaniami, ale powinniśmy mówić więcej na temat skutków picia alkoholu podczas ciąży, jakim jest zespół FAS. Toksyczny wpływ alkoholu na nienarodzone dziecko to fakt, który trzeba nagłaśniać.

Co ze zmianą prawa aborcyjnego?

Rząd PiS sekunduje wszystkim inicjatywom zwiększającym prawo dzieci nienarodzonych do życia. Ustawa „za życiem" ma na celu pomoc rodzicom, których dzieci rodzą się bardzo chore lub umrą po urodzeniu. Każde dziecko w Polsce powinno mieć prawo do życia. Dziecko, od samego poczęcia, ma mieć prawo do urodzenia, bez względu na jego stan.

Pański resort chce wydać 3 mln zł na kalendarzyk małżeński. Kalendarzyk najlepszą formą antykoncepcji?

Akcja obejmuje nie kalendarzyk małżeński, ale kampanię edukacyjno-społeczną, która ma sprzyjać poszerzaniu wiedzy z zakresu prokreacji. Ministerstwo zdrowia nie promuje kalendarzyka.

Ministerstwo Zdrowia podpisało umowę wartą 500 tys. zł z fundacją, której prezesem jest kuzyn ministra Marcin Dominik Radziwiłł. Nepotyzm?

Nie ma mowy o nepotyzmie w Ministerstwie Zdrowia dopóki ja nim kieruję. Dowiedziałem się o tej umowie z mediów. Marcin Radziwiłł to mój daleki krewny, poza tym nic mnie z nim nie łączy. Gdyby poszperać, to może okazałoby się, że nawet z panem redaktorem mamy wspólnych przodków. Tania sensacja, czysto tabloidowa.

Media donoszą, że podczas spotkania prezydenta Dudy z prezesem PiS pan prezydent wyraził niezadowolenie z pańskiej pracy i chciał pańskiego odwołania, wraz z dwójką innych ministrów.

Moje nazwisko przewija się często przez tabloidy, gdzie szuka się taniej sensacji, żeby podnieść sprzedaż gazety, bo służba zdrowia to „wdzięczny" temat. Mam bardzo dobre relacje z panem prezydentem, a pan prezes Kaczyński nie dzwoni z uwagami. Mój kontrakt jest bezterminowy. Będę ministrem zdrowia tak długo, aż zgodnie z procedurami zostanę odwołany. Nie sądzę, aby informacja o tym fakcie została przekazana mediom, zanim dostanę odpowiedni dokument w tej sprawie. Wówczas przyjdzie także czas na ogólną ocenę mojej pracy.

 

Rzeczpospolita: Powiedział pan, że zbyt wiele wolnego rynku jest dziś w służbie zdrowia. Co to znaczy?

Konstanty Radziwiłł, minister zdrowia: To nie tylko moja ocena, ale ocena większości ekspertów zajmujących się problemami zdrowia na świecie. W modelu cywilizacyjnym, w którym funkcjonujemy, ochrona zdrowia nie jest tylko prywatną sprawą człowieka, którego dotyczy. Każdy obywatel, niezależnie od sytuacji materialnej, ma prawo do równego dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, przy jednoczesnym zobowiązaniu władz publicznych do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku. To, co robimy w tej chwili, można uznać za przywrócenie konstytucyjnego i cywilizacyjnego porządku, w którym to państwo w dużej mierze jest odpowiedzialne za zdrowie obywateli.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Horała o Kamińskim: To że się zdenerwował nie znaczy, że nadużył alkoholu
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Sondaż: "Mieszkanie na Start"? Polacy woleliby tanie mieszkania na wynajem
Polityka
Spór o pieniądze w Sejmie. Kancelaria domaga się podwyżek
Polityka
Warszawa stolicą odsieczy dla Ukrainy. Europa się zmobilizowała
Polityka
Młodzi samorządowcy z szansami na nowe otwarcie