53 proc. z 380 firm pytanych przez Brytyjskie Izby Handlu BCC i firmę pośrednictwa pracy Indeed odpowiedziało, że ujemnie odczują objęcie istniejącym obecnie minimalnym wynagrodzeniem wykwalifikowanych pracowników spoza UE wszystkich migrujących na Wyspy pracowników po wyjściu W.Brytanii z Unii. 57 proc. stwierdziło, że ucierpi z powodu planu wprowadzenia limitu 12 miesięcy dla prawa pobytu i pracy dla mniej wykwalifikowanych imigrantów.

- Firmy w wielu sektorach mają coraz większe trudności w znalezieniu pracowników z odpowiednią wiedzą zawodową - stwierdził ekonomista w Indeed, Pawel Adrjan. - Podobnie jak w każdej otwartej gospodarce, przepływy migracyjne są jednym ze sposobów otwierania zaworu bezpieczeństwa, ale nasza ankieta wykazała, że nowe propozycje nie pokrywają różnych potrzeb pracodawców - dodał. Jego zdaniem, najwięcej elastyczności wymagają służba zdrowia i budownictwo - pisze Reuter.

Zaostrzenie przepisów o migracji było kluczowym elementem planu premier Theresy May dotyczącego brexitu od czasu referendum z 2016 r., które wskazało, że niepokoje o napływ cudzoziemców były czynnikiem, który przeważył wynik za wyjściem z Unii.

Brytyjski minister spraw wewnętrznych, Sajid Javid zwrócił się w czerwcu do komisji doradczej, aby przyjrzała się ponownie swej propozycji wprowadzenia limitu 30 tys. funtów rocznie dla wykwalifikowanych cudzoziemców, z wykluczeniem pomocniczego personelu medycznego, laborantów, kucharzy i lekarzy o małym stażu.

Brytyjskim pracodawcom już teraz trudno znaleźć wykwalifikowanych pracowników w wielu kategoriach po spadku bezrobocia w kraju do najniższego poziomu od lat 70.