Po pandemii będzie więcej pracy tymczasowej

Chociaż niemal wszystkie agencje zatrudnienia musiały w ostatnich tygodniach ograniczyć, niekiedy nawet dwucyfrowo, liczbę pracowników tymczasowych, to teraz branża liczy na mocne odbicie.

Aktualizacja: 30.04.2020 10:08 Publikacja: 29.04.2020 21:00

Po pandemii będzie więcej pracy tymczasowej

Foto: Bloomberg

– Praca tymczasowa jest najlepszym papierkiem lakmusowym rynku pracy – w czasie kryzysu najszybciej odczuwamy spadki, bo firmy zaczynają zwolnienia od pracowników tymczasowych, ale też jako pierwsi dostrzegamy poprawę koniunktury – mówi Iwona Szmitkowska, prezes Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia oraz giełdowej grupy Work Service.

Jak przyznaje, branża pracy tymczasowej dość mocno odczuła skutki wprowadzenia stanu epidemicznego, który zamroził dużą część gospodarki. Zdaniem Szmitkowskiej straty zatrudnienia w pracy tymczasowej dochodziły w marcu i kwietniu do 30 proc., choć wiele zależało od regionu i sektora. W motoryzacji zamówienia na pracę tymczasową malały np. nawet o 80 proc.

Czytaj także: Rząd wycofuje się z rewolucji na rynku pracy

Wysiłki agencji i firm

Według kwietniowego sondażu, który objął największych członków SAZ, przeważająca część z nich musiała w ostatnich tygodniach zmniejszyć liczbę pracowników tymczasowych. Co prawda agencje przenosiły zwalnianych do innych firm, ale spadków w produkcji przemysłowej nie zdołało wyrównać zwiększone zapotrzebowanie w logistyce.

O wywołanym przez koronawirusa spadku na rynku pracy tymczasowej mówi też Polskie Forum HR, które zrzesza m.in. polskie spółki czołowych globalnych agencji zatrudnienia. Według ocen PFHR po tym, jak firmy członkowskie musiały się rozstać w marcu z 5 tys. pracowników tymczasowych, w kwietniu ta liczba doszła do 10 tys., co oznacza około 5-proc. spadek zatrudnienia.

– Nie ma chyba agencji, która nie odczułaby skutków pandemii – twierdzi Wojciech Ratajczyk, prezes Trenkwalder Polska i wiceprezes Polskiego Forum HR ds. pracy tymczasowej. Anna Wicha, prezes PFHR i dyrektor Public Affairs w Adecco, podkreśla, że zarówno agencje, jak i ich klienci, tzw. pracodawcy-użytkownicy, robią wszystko, by utrzymać miejsca pracy. Agencje przenoszą więc ludzi zwalnianych np. w motoryzacji do firm z sektorów, które – jak logistyka czy przemysł spożywczy – notują teraz zwiększone zapotrzebowanie na swoje usługi, a więc i na pracowników, i to nawet dwu-, trzykrotne.

Wysiłkom agencji sprzyja podejście części firm, które starają się zatrzymać swoje zespoły pracowników tymczasowych na czas zamrożenia czy ograniczenia działalności, licząc się z tym, że niedługo znów mogą ich potrzebować. Adecco zawarło np. niedawno porozumienie, które pozwoliło utrzymać miejsca pracy dla prawie tysiąca osób zatrudnionych przy obsłudze zamkniętych od połowy marca centrów handlowych. Adecco obniżyło marżę, a pracownicy dostają tylko bazowe wynagrodzenie. W całości finansuje je pracodawca-użytkownik, gdyż praca tymczasowa nie została objęta pomocą z tarczy antykryzysowej, pomimo wysyłanych w tej sprawie apeli do rządu. Na taki krok zdecydowało się też 5–7 proc. klientów Work Service.

Powiało optymizmem

Chociaż stan epidemii mocno uderzył w agencje zatrudnienia, to w branży nie brakuje optymizmu. Widać to też w sondażu SAZ: 55 proc. jego uczestników przewiduje, że obecna sytuacja doprowadzi do zmian na lepsze. Na poprawę liczą już w maju, gdy prawie co piąta agencja liczy na wzrost zatrudnienia. Cezary Maciołek, wiceprezes Grupy Progres, czeka na pozytywne efekty zapowiedzianego na początek maja odblokowania galerii handlowych i hoteli. Nie tylko on liczy na mocniejsze odbicie branży. – W niepewnej wciąż sytuacji wiele firm będzie się obawiało stałych kosztów i stałych zobowiązań – przewiduje Maciołek.

Zdaniem Iwony Szmitkowskiej wiele wskazuje na to, że efektem pandemii będzie wzrost zainteresowania firm pracą tymczasową; głównym problemem przedsiębiorców, nawet po odmrożeniu gospodarki, będzie niepewność, a ta zwykle zwiększa potrzebę elastyczności, także w zatrudnieniu. Już teraz co piąta agencja badana przez SAZ dostrzega zainteresowanie swymi usługami w nowych sektorach.

Również Anna Wicha zwraca uwagę, że w sytuacji tak dużej niepewności – gdy nie wiadomo, kiedy pandemia się skończy – zatrudnienie na stałe wiąże się z dużym ryzykiem, którego wiele firm nie chce ponosić. Dlatego też PFHR we współpracy z prof. Jackiem Męciną i Konfederacją Lewiatan zgłosiło propozycję, by wydłużyć maksymalny czas pracy pracownika tymczasowego w jednej firmie z obecnych 18 do 30 miesięcy w ciągu trzech lat, przynajmniej do 2022 r., gdy powinniśmy już ograniczyć ryzyko pandemii. Jak przypomina Wojciech Ratajczyk, praca tymczasowa zapewnia bardzo potrzebną teraz elastyczność organizacyjną i kosztową.

Opinia dla „rz"

prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, były wiceminister pracy

Oceniam, że w optymistycznym scenariuszu bezrobocie na koniec tego roku może wzrosnąć do 7 proc. Mamy sygnały, że część pracowników tymczasowych traci teraz pracę w wyniku ograniczeń nałożonych na agencje zatrudnienia. Dlatego też apelujemy, by wydłużyć maksymalny okres zatrudnienia u jednego pracodawcy-użytkownika z 18 do 30 miesięcy. Trzeba to zrobić możliwie szybko, by w pełni wykorzystać efekty odmrożenia i ożywienia gospodarki przed jesienną falą pandemii. Mogą w tym pomóc agencje zatrudnienia, które dotrą do pracodawców i do osób szukających pracy.

Spadek po latach hossy

2019 r. był pierwszym od lat rokiem kurczenia się rynku usług HR w Polsce. Według szacunków Polskiego Forum HR jego wartość zmniejszyła się w zeszłym roku do 7,25 mld zł, co oznacza ok. 2,7-proc. spadek w porównaniu z najlepszym w historii branży 2018 r. Głównym powodem spadku była malejąca wartość usług pracy tymczasowej, która pozostaje głównym źródłem dochodów branży HR. Ten rynek skurczył się w minionym roku o ponad 6 proc., do 6,1 mld zł. Stała za tym malejąca liczba pracowników tymczasowych, która spadła w ubiegłym roku o 8 proc., do 712 tys. Było to efektem bardzo dobrej koniunktury na rynku pracy i silnej konkurencji o pracowników. Pracodawcy użytkownicy pracy tymczasowej, przy niedoborach kandydatów dostępnych na rynku, coraz szybciej proponują pracownikom tymczasowym stałe zatrudnienie.

– Praca tymczasowa jest najlepszym papierkiem lakmusowym rynku pracy – w czasie kryzysu najszybciej odczuwamy spadki, bo firmy zaczynają zwolnienia od pracowników tymczasowych, ale też jako pierwsi dostrzegamy poprawę koniunktury – mówi Iwona Szmitkowska, prezes Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia oraz giełdowej grupy Work Service.

Jak przyznaje, branża pracy tymczasowej dość mocno odczuła skutki wprowadzenia stanu epidemicznego, który zamroził dużą część gospodarki. Zdaniem Szmitkowskiej straty zatrudnienia w pracy tymczasowej dochodziły w marcu i kwietniu do 30 proc., choć wiele zależało od regionu i sektora. W motoryzacji zamówienia na pracę tymczasową malały np. nawet o 80 proc.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rynek pracy
Polskie firmy mają problem. Wojenna mobilizacja wepchnie Ukraińców w szarą strefę?
Rynek pracy
Złe i dobre strony ostrego wzrostu płac
Rynek pracy
Rośnie popyt na pracę dorywczą
Rynek pracy
Pokolenie Z budzi postrach wśród pracodawców
Rynek pracy
Tych pracowników częściej szukają dziś pracodawcy