Przemysł i handel nie chcą już tak dużo pracowników

Pandemia namieszała na rynku pracy, ale efekty zobaczymy głównie w tym roku. W pierwszej połowie 2021 r. zwolnienia mogę być bardziej dotkliwe niż w minionym.

Aktualizacja: 28.01.2021 06:18 Publikacja: 27.01.2021 21:00

Przemysł i handel nie chcą już tak dużo pracowników

Foto: Adobe Stock

Na tle czarnych prognoz z marca 2020 r. uderzenie pandemii w rynek pracy wydaje się dużo słabsze. Wówczas ostrzegano, że stopa bezrobocia na koniec 2020 r. może dramatycznie wzrosnąć – nawet do 12 proc. Obecnie wiemy już – GUS podał dane w środę – że skończył się znacznie lepiej. Bezrobocie w grudniu 2020 r. wzrosło do 6,2 proc. z 5,2 proc. w grudniu 2019 r.

Czytaj także: Na rynku pracy najlepszy grudzień od wielu lat

Osłony zadziałały

– Stan rynku pracy jest dużo lepszy, niż obawialiśmy się wiosną – przyznaje Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. – Chodzi zresztą nie tylko o stopę bezrobocia, przejściowe okazało się też tąpnięcie dynamiki płac w sektorze przedsiębiorstw. Oczywiście nie wróciliśmy do poziomów sprzed roku, ale wyraźnie widać, że wpływ koronakryzysu nawet na płace nie był szczególnie silny – dodaje. W maju średnie zarobki w większych firmach wzrosły rok do roku o 1,2 proc., ale już w grudniu – o 6,9 proc., a w całym 2020 r. – o 4,7 proc. Zatrudnienie w firmach spadło, ale też umiarkowanie – o 1 proc. rok do roku w grudniu i o 1,2 proc. w całym 2020 r.

Marta Petka-Zagajewska, ekonomistka Banku Pekao SA, zaznacza, że w dużej mierze taka sytuacje to efekt programów pomocowych. – Nigdy wcześniej nie było tak szeroko zakrojonych mechanizmów wsparcia nakierowanych na utrzymanie zatrudnienia. Pomagałby one firmom „chomikować" pracę, utrzymywać zasoby pracy na wyższym poziomie, niż wynikałoby to z bieżących potrzeb – wyjaśnia.

Z naszej analizy wynika jednak, że tarcze antykryzysowe nie osłoniły wszystkich segmentów rynku pracy w równy sposób.

Młodzi kontra seniorzy

– Rzeczywiście, widać pewne nierówności. Szczególnie dotknięci obecną sytuacją są ludzie młodzi, którzy jak się okazuje, tracą pracę częściej niż osoby 50+, częściej też dezaktywizują się, co może negatywnie wpłynąć na ich całą karierę zawodową – zaznacza Andrzej Kubisiak, wiceprezes Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Ze środowych danych GUS wynika, że liczba bezrobotnych w wieku 30 lat wzrosła o ponad 21 proc., a tych w wieku 50+ o 14 proc.

Spore różnice, jeśli chodzi o siłę kryzysowego uderzenia, widać też w ujęciu regionalnym. W ciągu 2020 r. stopa bezrobocia najmocniej wzrosła w silnie turystycznych regionach: zachodniopomorskim i pomorskim – odpowiednio o 1,6 i 1,5 pkt proc., a najsłabiej w woj. świętokrzyskim – raptem o 0,6 pkt proc.

Z kolei w ujęciu sektorowym najwięcej osób straciło pracę w przetwórstwie przemysłowym – aż 110 tys. w ciągu roku (według najświeższych danych BAEL na koniec III kw. w stosunku do III kw. 2019 r.), w handlu (prawie 80 tys.), zakwaterowaniu i gastronomii (71 tys.) czy szeroko pojętej administracji publicznej (ponad 42 tys.). Za to w branży transportowej i logistycznej pracujących wyraźnie przybyło – prawie 60 tys. osób w ciągu roku! Więcej osób znalazło także zajęcie w sektorze ICT (o prawie 33 tys.), ale też w rolnictwie (ponad 42 tys.) i pozostałych usługach (47 tys.).

Więcej robotyzacji

Sytuację w większości tych branż można wytłumaczyć restrykcjami pandemicznymi. Trudno przecież spodziewać się innych wyników w sektorze HoReCa czy handlu detalicznego, skoro lockdown dotknął je najbardziej. Z tej logiki wyłamuje się jednak przetwórstwo przemysłowe, gdzie ożywienie po wiosennym dołku było przecież największe.

– Pandemia nałożyła się i nawet wzmocniła, już wcześniej obecne trendy w produkcji przemysłowej czy handlu – wyjaśnia Marta Petka-Zagajewska. – Już w 2019 r. zatrudnienie w przemyśle spadało ze względu na postępującą automatyzację. Firmy dążą do ograniczenia kosztów pracy, to globalny trend, od którego nie ma odwrotu, skoro skala zastąpienia pracy człowieka przez maszynę jest bardzo duża – zaznacza ekspertka.

Będą zwolnienia?

Pytanie, jak będzie wyglądał rynek pracy w 2021 roku. Tu eksperci nie mają wątpliwości, że w pierwszej połowie roku należy spodziewać się raczej pogorszenia niż poprawy. – Oczywiście wszystko zależy od sytuacji pandemicznej i efektywności programu szczepień – zaznacza Monika Fedorczuk, ekspert Konfederacji Lewiatan. – Jeśli obostrzenia potrwają dłużej, będą nowe lockdowny, a konsumenci wciąż będą bać się o przyszłość, to firmy nie będą zatrudniać – zaznacza.

Poza tym w ciągu najbliższych miesięcy ujawnić się mogą ukryte dotychczas efekty kryzysu. – Pandemia namieszała na rynku pracy, ale zobaczymy to dopiero w tym roku – mówi Fedorczuk. W maju i czerwcu przestanie działać efekt osłonowy dla zatrudniania w tarczy PFR (firmy przestaną być skrępowane warunkiem utrzymania stanu zatrudnienia przez rok), więc może być więcej zwolnień. – Można też spodziewać się upadłości i zwolnień w branży turystycznej, gastronomicznej, rozrywkowej czy wydarzeń. Nie wszystkie podmioty będą w stanie przetrwać kilka miesięcy zamknięcia i niepewność – zaznacza Fedorczuk.

Na tle czarnych prognoz z marca 2020 r. uderzenie pandemii w rynek pracy wydaje się dużo słabsze. Wówczas ostrzegano, że stopa bezrobocia na koniec 2020 r. może dramatycznie wzrosnąć – nawet do 12 proc. Obecnie wiemy już – GUS podał dane w środę – że skończył się znacznie lepiej. Bezrobocie w grudniu 2020 r. wzrosło do 6,2 proc. z 5,2 proc. w grudniu 2019 r.

Czytaj także: Na rynku pracy najlepszy grudzień od wielu lat

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Rynek pracy
Nielubiany przez szefów benefit zostanie w firmach na stałe
Rynek pracy
Częściej uciekamy na zwolnienia. Są dwa podstawowe powody
Rynek pracy
Kto musi jeszcze poczekać na rynek pracownika
Rynek pracy
Radomska firma zwolniła graficzkę przez Skype. Teraz ma problem
Rynek pracy
Kiepsko śpimy. Straty pracodawców liczone w miliardach