Sytuacji Kościoła w Polsce poświęcona została znaczna część wywiadu z Hołownią w „Magazynie Kontakt”. Były kandydat na prezydenta w przeszłości publikował m.ni. w „Tygodniku Powszechnym”, był zastępcą redaktora naczelnego tygodnika „Ozon”, przez kilka lat pracował też w stacji Religia.tv. Jest autorem kilkunastu książek o tematyce religijnej.

Hołownia zwrócił uwagę w wywiadzie, że „gdy wielu z nas szukało w ciągu ostatniego roku odpowiedzi na najważniejsze i najtrudniejsze pytania w swoim życiu, Kościół milczał albo apelował do rządu o mniejsze restrykcje”. - Jeżeli Kościół chce być ojcem lub matką dla wiernych, to musi wiedzieć, że za taką nieobecność rodzica w krytycznych momentach życia płaci się w relacji potworną cenę - stwierdził, dodając, że odpowiadają za to hierarchowie. - Kościół jest dzisiaj bardzo poobijany - głównie przez swoich pasterzy - mówił.

- Jeszcze jako publicysta wraz z innymi pytałem Episkopat od dwudziestu lat: „Gdzie jest wasz pomysł na XXI wiek?”. Biskupi stracili dwadzieścia lat i teraz trudno się dziwić, że ludzie chcą z tego pociągu wysiadać, szukając innych form przeżywania swojej religijności czy duchowości - przekonywał Hołownia, zdaniem którego „ten kryzys - państwa i Kościoła - to naprawdę dobry moment, by na nowo różne rzeczy ustalić”. - Potraktować go jako szansę. Ale do tego po drugiej stronie musieliby być partnerzy, którzy rozumieliby tę potrzebę, a nie naiwnie śnili, że jeszcze uda im się coś wycisnąć z gasnącej potęgi PiS-u, a jak przyjdzie nowa władza, to przez rok będą jechać na tym, że przyszli źli liberałowie, antyklerykałowie, którzy niszczą święte dziedzictwo oraz promują gendery - tłumaczył.

Lider Polski 2050 zwrócił uwagę, że „Covid zdziesiątkował starsze pokolenie księży, a kleryków jak na lekarstwo”. - Instytucja Kościoła się depopuluje. Są diecezje, w których łączy się parafie, bo nie ma proboszczów. Im więcej będzie wystąpień arcybiskupa Jędraszewskiego, arcybiskupa Dzięgi czy innych klasyków ostatnich miesięcy i lat, tym Kościół będzie słabszy i mniej ludzi będzie się przejmowało tym, co głosi. To erozja, która już się zaczęła, a której skutki będziemy obserwowali za pięć czy dziesięć lat. A kiedy Kościół będzie próbował starego numeru, czyli ogłaszania, że jest atakowany i szykanowany, to ludzie będą się uśmiechać z politowaniem. I mówię o tym wszystkim bez radości, bo to mój Kościół - dodał.

Według Hołowni „polski Kościół instytucjonalny nie jest zdolny do tego, by dokonać wewnętrznej przemiany”. - Możliwe, że Kościół potrzebuje akuszera, który pomagając mu regulować zewnętrzne relacje, przy okazji pomoże uregulować relacje wewnętrzne. I państwo, i Kościół opierają się na wspólnocie, na niewystarczalności samowystarczalności. Nie możesz być sam w Kościele i nie możesz sam stanowić państwa – choć Jarosław Kaczyński pewnie jest innego zdania - ocenił, dodając, że chciałby „poukładać te relacje, poodcinać te miejsca, w których »królestwo nie z tego świata« zaczęło niebezpiecznie być królestwem bardzo z tego świata, doszło do wzajemnego zatracenia tożsamości”.