Trudno będzie kupować i sprzedawać grunty rolne na rynku ziemi, który działa na Ukrainie od 1 lipca, ze względu na kontrole notarialne, zapowiedział na konferencji prasowej minister sprawiedliwości Denis Maliuszka.
„Przypomnę, że kupno i sprzedaż ziemi nie będzie zbyt łatwe. Nie będzie tak, że po prostu pojechałem, zapłaciłem i kupiłem 100 hektarów. W rzeczywistości zostanie przeprowadzona duża i wszechstronna kontrola nabywcy ziemi. Kontrola ustali, czy kupiec ma już grunty rolne i ile, żeby nie przekroczył dozwolonej powierzchni. Jednocześnie będzie sprawdzane, czy ziemi nie mają już osoby prawne, których udziałowcem jest kupujący jako indywidualny nabywca - obywatel - powiedział minister, cytowany przez portal Unian.
Maliuszka dodał, że będą też dokładnie sprawdzane fundusze, za które kupowana jest ziemia.
„To nie mogą być fundusze, które dawno ukrył skorumpowany urzędnik, a teraz wyjął je i poszedł kupić ziemię. Nie będzie to możliwe, ponieważ pochodzenie funduszy musi udowodnić notariusz, który będzie sporządzał transakcje gruntami - podkreślił minister.
Zaznaczył, że wiele osób nie zostanie wpuszczonych na rynek ziemi nawet jeżeli nie można im zarzucić nielegalności posiadanych pieniędzy. Są to nie tylko obcokrajowcy, ale także odrębna kategoria obywateli Ukrainy – ci, wobec których nałożono sankcje.
Przypomnijmy, że 1 lipca 2021 r oficjalnie ruszył wolny rynek ziemi rolnej na Ukrainie. Tylko osoby fizyczne - obywatele Ukrainy będą mogły kupować grunty rolne z limitem 100 ha.
Ustawa o rynku ziemi zakazuje nabywania ziemi przez cudzoziemców, w tym obywateli państwa- -agresora (Rosja). Kwestia sprzedaży ziemi osobom bez obywatelstwa ukraińskiego i cudzoziemcom może być rozstrzygnięta tylko w ogólnokrajowym referendum.