Tak wynika z wyroku Sądu Okręgowego w Zamościu z 11 czerwca 2015 r. (sygn. akt. I C 112/15).
Czyje dzieci
Sylwester B. złożył przeciwko byłej żonie pozew o ochronę dóbr osobistych. Domagał się m.in. zasądzenia od Renaty B. zadośćuczynienia w wysokości 2 605,57 zł wraz z odsetkami oraz pobrania od niej oświadczenia o gotowości przeprowadzenia u ich dzieci badań genetycznych DNA. Chciał mieć bowiem potwierdzenie, że to nie on spłodził trójkę dzieci, które urodziły się w czasie małżeństwa z Renatą B. Z drugiej strony miał pretensje do byłej żony, że ta „ukryła" przed nim dzieci i nie chce mu wyjawić, gdzie teraz mieszkają. Chciał, by sąd zobowiązał ją do ujawnienia aktualnych adresów dorosłych już córek motywując to... prawem więzi rodzica biologicznego z dziećmi i styczności dzieci z obojgiem rodziców.
Sąd Okręgowy w Zamościu ustalił, że Sylwester i Renata rozwiedli się w 1999 r., gdy dzieci były jeszcze małoletnie. Wykonywanie władzy rodzicielskiej sąd powierzył matce, a od ojca zasądził alimenty: 45 proc. jego wynagrodzenia miesięcznie, nie mniej jednak niż po 150 zł na każde dziecko. Sylwester B. miał także prawo utrzymywać osobiste kontakty ze swoimi dziećmi, m.in. mógł je odwiedzać w każdą niedzielę w godzinach od 14 do 18 w miejscu ich zamieszkania w obecności matki lub innego członka rodziny. Nie robił tego. Alimentów też nie płacił dobrowolnie.
Po dziesięciu latach od rozwodu Sylwester B. wniósł powództwo o zaprzeczenie ojcostwa dzieci z Renatą. Sądy je prawomocnie oddaliły. W 2013 sąd ustalił, że B. nie musi już wypłacać alimentów córkom, ale podwyższył do 600 zł miesięcznie alimenty na rzecz syna.
Ojciec uznał, że część alimentów córki pobrały nienależnie i zażądał zwrotu kwoty 2 605,57 zł. Gdy odmówiły znów wytoczył powództwo. Najpierw córkom, ale ponieważ nie wskazał ich adresów, pozew został mu zwrócony. Następnie domagał się zasądzenia tych nienależnych alimentów od żony. Bezskutecznie. Sąd ustalił, że pieniądze przesyłane przez komornika pobierały wyłącznie córki, natomiast syna matka utrzymywała z własnych dochodów. Skoro tak, to nie doszło po jej stronie do bezpodstawnego wzbogacenia, a co za tym idzie nie ma powodu, by cokolwiek musiała zwracać byłemu mężowi.