Potwierdziły się informacje „Rzeczpospolitej" dotyczące efektów poniedziałkowego posiedzenia zarządu Platformy Obywatelskiej. Ze strony władz partii nie padło żądanie dymisji prezydent Warszawy, postanowiono o audycie reprywatyzacyjnym (ma go wykonać zewnętrzna firma), o ujawnieniu wszystkich materiałów na temat reprywatyzacji w stolicy i o powołaniu społecznej eksperckiej komisji, przed którą ratusz ma otworzyć wszystkie drzwi.
Hanna Gronkiewicz-Waltz obroniła tylko jeden szaniec: nie zapowiedziała dalszych dymisji, a przede wszystkim nie została zmuszona do poświęcenia głowy któregoś z wiceprezydentów. – Hanka nie ma się z czego cieszyć – mówią jednak politycy PO. – To koniec jej kariery w Warszawie, i to nie najlepszy.
To właśnie zapowiedź, że Gronkiewicz-Waltz nie będzie kandydowała na kolejną kadencję, wybrzmiała najmocniej w ustach wiceszefa PO Borysa Budki, kiedy relacjonował dziennikarzom ten punkt obrad zarządu. Obietnica niekandydowania miała też dowieść bezzasadności stawiania wniosków o referendum czy o odwołanie pani prezydent.
Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała, że jej urzędnicy i prawnicy jeszcze w tym tygodniu ogłoszą przetarg na przeprowadzenie audytu. – Mnie naprawdę zależy, żeby to wszystko wyjaśnić, aby niezależna firma audytorska, to wyjaśniła – deklarowała.
Komisarza w Warszawie nie będzie. PiS liczy, że prezydent pogrążą inni