SLD, Razem i Wiosna wprowadziły do Sejmu 49 przedstawicieli, startując z list KW SLD pod szyldem Lewica. Władze trzech partii lewicowych uzgodniły, że w Sejmie będą tworzyć jeden klub. Przed wyborami Razem zapowiadało, że stworzy własny klub lub koło.
Lider Razem Adrian Zandberg był w RMF FM pytany, dlaczego jego ugrupowanie sprzeciwia się pomysłowi, by wraz z SLD i Wiosną stworzyć jedną partię lewicową. Zdaniem Zandberga, różnice między tymi partiami są "oczywiste". - Jeżeli ktoś zamknąłby oczy, a później otworzył i spojrzał - z jednej strony na Razem, z drugiej strony na Sojusz, to te różnice zobaczy - powiedział poseł elekt.
W przeszłości Zandberg mówił o SLD, że to "partia pełna skorumpowanych aparatczyków, w dodatku wdzięcząca się do biznesu i mająca w nosie pracowników". - To, że ta koalicja (Lewica - red.) stała się możliwa, wynika także z tego, że wszyscy umieliśmy spojrzeć rozsądnie na historię. A Włodzimierz Czarzasty (przewodniczący SLD - red.) jest człowiekiem, który uczy się, także na błędach formacji, na czele której stoi - stwierdził w czwartek lider Razem.
Dopytywany o powody niechęci wobec utworzenia jednej partii, odparł, że lewica udowodniła w tych wyborach, że "współpraca działa w różnorodności".
Według Zandberga, utworzenie jednej partii "byłoby o tyle bezsensu", że wyniki wyborów świadczą, iż koalicja "dzięki swej różnorodności" dotarła do różnych wyborców. - Włodzimierz Czarzasty zrobił rekordowy, wspaniały wynik w twierdzy Sojuszu Lewicy Demokratycznej, czyli w Sosnowcu. Tam przeważającą większość głosów zdobyli kandydaci i kandydatki SLD. Lewicowa lista w Warszawie zrobiła też bardzo dobry wynik. I tu, w Warszawie, 70 proc. głosów to były głosy, które padły na kandydatki, na kandydatów Razem - mówił polityk.