W niedzielę, w 74. rocznicę wyzwolenia Auschwitz, przed głównymi obchodami z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego, około 200 osób przemaszerowało z dworca kolejowego do byłego obozu. Był wśród nich znany działacz narodowy Piotr Rybak. – Czas walczyć z żydostwem i uwolnić od niego Polskę! – mówił, a o demonstracji, m.in. za sprawą tej wypowiedzi, doniosły światowe media.
- To, że nikt nie pofatygował się, żeby przerwać to straszliwe widowisko, to jest dla mnie czymś zupełnie niezrozumiałym. Mnie nie przekonują zupełnie tłumaczenia lokalnych władz, które mówią, że nie miały do tego narzędzi. Bo jeżeli władze Oświęcimia uważają, że nie mają takich narzędzi, to informuję, że je mają i być może obawiały się ich użyć. W takiej sytuacji po prostu należy ich użyć - stwierdził w TVN24 Adrian Zandberg.
Polityk partii Razem zauważył, że ze strony "zaskakujących środowisk politycznych" pojawia się przyzwolenie na podobne incydenty. - Pamiętam, jak jeszcze rok, dwa lata temu różne samorządy patronowały biegom, które miały upamiętniać zbrodniarzy. Pojawiały się na koszulkach takie postacie, jak (Romuald) Rajs "Bury" i też zdarzali się samorządowcy liberalni, wydawałoby się, którzy to przypieczętowywali autorytetami swojego urzędu. Ja bym chciał, żebyśmy jednak te granice w takiej sprawie stawiali bardzo jasno. Tak samo, jak powinniśmy - moim zdaniem już naprawdę najwyższy na to czas - w bardzo jasny sposób postawić granice i powiedzieć, że z ludźmi, którzy wzywają do mordowania, którzy wzywają, żeby unicestwić przeciwników politycznych, po prostu się nie siada w studiu - mówił.
- W 2015 roku partia Razem zaapelowała do wszystkich sił politycznych, żebyśmy z faszystami, z ONR-em, z ludźmi, którzy chcą mordować przeciwników politycznych, po prostu nie siadali do rozmowy politycznej i nie stwarzali wrażenia, że to jest równoprawny uczestnik debaty publicznej. Niestety, dostaliśmy od wielu innych partii politycznych taki komunikat, że "nie możemy zrezygnować z tych kilku minut na żywo w telewizji, bo to jest najważniejsze". Otóż nie - dodał lewicowy polityk.
- Jest granica, której naprawdę nie wolno przekraczać. Ja bym chciał, żebyśmy w końcu przyjęli wszyscy, wszystkie demokratyczne partie w Polsce, tę prostą zasadę, że z ludźmi którzy chcą przemocy i mordowania, się nie siada w studiu - apelował.