Gdyby projekt wszedł w życie kadencja wszystkich obecnych sędziów SN zostałaby wygaszona - w stan spoczynku nie przeszliby jedynie sędziowie wskazani przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę.

"Mam wiele do zarzucenia polskim sądom. Ale to, co wyprawia dziś PiS, to nie jest żadna naprawa sądownictwa. To ordynarny skok na instytucję, która stoi na straży uczciwych wyborów" - ocenił Zandberg.

Polityk zauważył, że o tym, kto będzie sędzią Sądu Najwyższego, decydował będzie Zbigniew Ziobro.

"Pomysł niepoważny i groźny zarazem" - ocenił.

"Tu, gdzie w grę wchodzą gwarancje wolności i uczciwości wyborów, żarty się kończą" - podsumował Zandberg.