Wicedziekan Rady OIRP w Krakowie: Po co radcom prawnym samorząd

Po to, żeby promować, integrować i edukować. Głos w dyskusji o zadaniach samorządu radców prawnych.

Aktualizacja: 30.04.2016 19:39 Publikacja: 30.04.2016 10:37

Foto: materiały prasowe

Podejmując rękawicę rzuconą przed redaktora Tomasza Pietrygę w tekście „Po co młodym samorząd prawniczy" („Rzecz o Prawie" z 20 kwietnia 2016 r.) i korzystając z jego zaproszenia na łamy gazety, jako wicedziekan Rady OIRP w Krakowie, a jednocześnie kandydat do władz samorządu w kolejnej kadencji chcę odpowiedzieć na postawione przez redaktora pytanie: po co młodym samorząd prawniczy?

Najpierw istotne sprostowanie. Uważam, że pytanie powinno brzmieć: „po co radcom prawnym samorząd?". Sugerowany w tekście red. Pietrygi podział na młodych i starszych dobrze sprzedaje się medialnie, ale tak naprawdę konfliktowanie członków samorządu nie służy jego jedności. A przecież w jedności siła. Jeśli nie uświadomimy sobie, że stanowimy jedną grupę zawodową o wspólnych interesach, a zamiast tego tworzyć będziemy podziały, których linią demarkacyjną ma być staż w zawodzie (młody radca to dla mnie osoba niedawno wpisana na listę radców prawnych, niekoniecznie młoda wiekowo – deregulacja spowodowała przecież napływ do zawodu osób, które dawno już ukończyły studia, a dopiero teraz uzyskały wpis), to faktycznie niedługo dojdzie do samozagłady samorządu. Jeśli tego podziału nie zasypiemy i rozczarowani, odseparowani „młodzi się wkurzą", to po samorządzie zostanie tylko wspomnienie tłustych lat sprzed deregulacji... A żeby nie było wątpliwości, mając ledwo co ukończone lat 40 i wpis na listę uzyskany przed ośmiu laty, sam siebie zaliczam do grupy międzypokoleniowej.

Po co zatem radcom prawnym samorząd? Według art. 41 ustawy o radcach prawnych między innymi po to, by reprezentować ich oraz aplikantów radcowskich oraz chronić ich interesy, biorąc udział w zapewnianiu warunków do wykonywania ustawowych zadań, współdziałając w kształtowaniu prawa. Tyle ustawa, diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach. Bo należy się zastanowić, czy od samorządu oczekujemy roli minimum, ograniczania się do zbierania składek i prowadzenia list radców prawnych i aplikantów, organizowania aplikacji? Czy może jednak spodziewamy się większej aktywności?

W jedności siła

Bez wątpienia wykonywanie podstawowych zadań ewidencyjno-szkoleniowych jest niezbędnym elementem funkcjonowania samorządu. Nie można też lekceważyć reprezentowania radców prawnych i ich interesów we współdziałaniu w kształtowaniu prawa. Sam będąc współpracownikiem Ośrodka Badań Studiów i Legislacji Krajowej Rady Radców Prawnych, uczestniczyłem w konsultacji projektów rozporządzeń w sprawie opłat i kosztów (pisałem o tym na łamach „Rzeczpospolitej" 30 marca 2016 r. w tekście „Kto pyta, nie błądzi"). Wiem, ile wysiłku wymagał udział w tych pracach i przedstawienie argumentów za podniesieniem stawek. Ten wysiłek członków samorządu pełniących funkcje w jego organach przynosi korzyść wszystkim radcom prawnym – ale jest ich podstawowym i ustawowym obowiązkiem. Należy zadać pytania: czy można oczekiwać jeszcze większego wysiłku i czy do udziału w pracach samorządu i obejmowania funkcji w jego organach należy zachęcać kolejne pokolenia radców. Odpowiedź na oba pytania jest twierdząca i jest oczywistą konsekwencją przywołanej przeze mnie zasady: w jedności siła.

Jakiej zatem „wartości dodanej" możemy się spodziewać po samorządzie radców prawnych, jakie mają być kierunki jego wzmożonej aktywności? Odpowiedzi dostarcza obserwacja sytuacji na rynku usług prawnych, a także wsłuchanie się w głosy naszych kolegów, którzy oczekują, by samorząd zrobił coś dla nich, a nie tylko wykonywał swoje administracyjne obowiązki. Tę odpowiedź ująłem w hasłach „Promocja, integracja, edukacja". Objętość tekstu nie pozwala na szczegółową prezentację działań kryjących się pod powyższymi hasłami, myślę jednak, że nawet skrótowa prezentacja pozwoli jednoznacznie wskazać kierunki działań.

Po pierwsze, promocja

Postawmy sprawę jasno: samorząd nie będzie pełnił funkcji pośrednictwa pracy, ale powinien się skoncentrować na promocji zawodu – stworzeniu warunków, w których tę pracę będzie łatwiej znaleźć.

Zawód radcy prawnego wciąż nie jest należycie identyfikowany. Przeciętny Polak nie wie, jakie są kompetencje radcy prawnego, czasem nawet nie wie, że ten może występować w sądzie (obrońcę w sprawach karnych kojarzy się powszechnie z adwokatem). Konieczne są więc prowadzone na dużą skalę akcje promujące ten zawód i uświadamiające wartość pomocy prawnej świadczonej przez radcę prawnego, wywołujące skojarzenie „pomoc prawna – radca prawny". Należy także tworzyć formalne i nieformalne płaszczyzny kontaktów z potencjalnymi klientami. Tworzyć zapotrzebowanie na usługi. Promocja zawodu łączy się z kwestią reklamy kancelarii radców prawnych i odnoszącymi się do niej regulacjami zawartymi w kodeksie etyki radcy prawnego (KERP). Te regulacje, w założeniu słuszne, obejmujące zasady postępowania pomiędzy radcami prawnymi, w praktyce osłabiają ich w rywalizacji z kancelariami odszkodowawczymi, „kancelariami prawnymi" i innymi podmiotami, które nie muszą stosować się do zaostrzonych standardów etyki zawodowej. A trzeba to jasno powiedzieć: radcy prawni walczą o klienta nie tylko między sobą, ale także z tymi innymi podmiotami – i tu konkurencja jest nierówna, radca prawny, ograniczany regułami KERP, stoi na znacznie gorszej pozycji.

Musimy wprowadzić taką zmianę regulacji dotyczących informowania o wykonywaniu zawodu (w tym informowania drogą elektroniczną, uregulowanego w art. 35 KERP), aby chroniąc godną konkurencję wewnętrzną (np. kategoryczny zakaz reklamy porównawczej odnoszącej się do innych radców prawnych), umożliwić swobodniejsze konkurowanie o klientów z podmiotami niepodlegającymi zasadom etyki radcy prawnego. Należy bowiem z jednej strony promować zawód radcy prawnego (i to jest zadanie samorządu), z drugiej zaś nie ograniczać nadmiernie możliwości samodzielnej reklamy radców prawnych (i to też zadanie samorządu – tyle że w ramach legislacji wewnętrznej).

Po drugie, integracja

Jako że w jedności siła, nie można zaniedbywać integracji i płynących z niej korzyści. W mojej ocenie integracja powinna służyć eliminacji podziałów, choćby takich jak wspomniany przez red. Pietrygę podział na młodych i starszych. Powinna zmierzać do wytworzenia koleżeńskich relacji oraz poczucia jedności zawodowej i wspólnoty interesów. A interesów tych powinien bronić właśnie samorząd, także przy użyciu, w dozwolonym zakresie, lobbingu, nacisku medialnego itd. Pozytywnie należy oceniać istniejące już tradycje organizowania imprez sportowych. Nic tak nie łączy jak gry zespołowe czy wspólne kibicowanie, a później świętowanie sukcesów lub nawet leczenie ran po porażce. Integracja nie może jednak się ograniczać do organizacji samorządowych, balów radców prawnych czy aplikantów – bo może się okazać, że będzie to bal ostatni, jak na „Titanicu"...

Warto także pamiętać o tym, że jako licząca w skali kraju ponad 50 tys. osób grupa konsumentów (w tym konsumentów dóbr luksusowych) samorząd radcowski ma doskonałą pozycję wyjściową do negocjowania różnego rodzaju rabatów i promocji. Nie mam tu na myśli tylko negocjowania ubezpieczeń grupowych, ale także innego rodzaju dóbr. Po pierwszych wynegocjowanych rabatach na zakup paliw (z oczywistych względów pomijam nazwę koncernu paliwowego) nie pojawiły się jednak dalsze oferty. A przecież „radcowski grupon" należy nam się jak nic – o to też powinny zadbać przyszłe władze samorządu.

Po trzecie, edukacja

Wskazując edukację jako jeden z obszarów wzmożonej działalności samorządu radców prawnych, mam na myśli dwa jej aspekty. Edukację „wewnętrzną" (szkolenie na aplikacji i doskonalenie zawodowe) i edukację „zewnętrzną" (wszelkie akcje edukacji prawnej skierowane do uczniów, studentów i innych osób). Zmianie powinny ulec zasady doskonalenia zawodowego. I nie chodzi tylko o kwestie wykorzystania nowoczesnych metod szkoleniowych wypierających tradycyjny wykład ex cathedra, ale też o treść szkoleń. Szkolenia zawodowe nie mogą się ograniczać do prezentacji ostatnich nowelizacji prawa (choć muszą je obejmować). Powinny natomiast uczyć nowych technologii, korzystania z mediów społecznościowych, technik prezentacji i negocjacji, marketingu. Trudno wyliczyć wszystkie zakresy pożądanych treści, więc łatwiej powiedzieć: szkolenia powinny być responsywne – mają odpowiadać na potrzeby radców prawnych.

Jeśli zaś chodzi o akcje edukacji prawnej w szkołach czy na uczelniach – konieczne jest ich prowadzenie w szerokim zakresie. Oprócz niewątpliwego waloru edukacyjnego: podnoszenie świadomości prawnej społeczeństwa, należy podkreślić wymiar promocyjny. Nie ukrywajmy, on najbardziej leży w interesie samorządu radców prawnych. Wpojenie uczniom szkół średnich czy studentom przekonania o znaczeniu pomocy prawnej, konieczności zasięgania porady przed zawieraniem bardziej znaczących umów wpłynie na poszerzenie rynku usług prawnych.

Owoce tych działań nie będą widoczne od razu. Zapewne dopiero gdy uczestnicy tych zajęć zakładać będą swoją działalność gospodarczą, podejmą pracę. Jednak takiej pracy nikt za nas nie wykona a jest ona w naszym interesie. Dzięki niej ukształtujemy określone postawy społeczne i kulturę pomocy prawnej.

Przekonany jestem, że każdy uważny obserwator działalności samorządu radców prawnych (podobne wyzwania stoją także przed samorządem adwokackim) oraz rynku usług prawnych skłonny będzie zaakceptować wskazane przeze mnie kierunki działań, wspólne dla wszystkich członków samorządu. Oczywiście mogą zaistnieć rozbieżności co do szczegółowych metod i sposobów ich realizacji – mam jednak nadzieję, że te rozbieżności zaowocują co najwyżej dyskusją, pozwalającą obrać najlepszą drogę do realizacji tych celów, a nie ich kwestionowaniem.

Jest dla mnie przy tym oczywiste, że aby podołać stawianym zadaniom należy zaangażować w ich realizację młode pokolenia radców prawnych. Na całkowicie równych prawach, a nie w formule „sterowanej" czy „koncesjonowanej". Następstwa pokoleń nikt nie zatrzyma, tą siłę młodości należy po prostu wykorzystać i wspólnie pracować dla dobra samorządu w interesie nas wszystkich. Przekazywać tradycję i doświadczenia, a nie barykadować się w swych gabinetach. Tempus fugit...

Autor jest wicedziekanem Rady OIRP w Krakowie

Podejmując rękawicę rzuconą przed redaktora Tomasza Pietrygę w tekście „Po co młodym samorząd prawniczy" („Rzecz o Prawie" z 20 kwietnia 2016 r.) i korzystając z jego zaproszenia na łamy gazety, jako wicedziekan Rady OIRP w Krakowie, a jednocześnie kandydat do władz samorządu w kolejnej kadencji chcę odpowiedzieć na postawione przez redaktora pytanie: po co młodym samorząd prawniczy?

Najpierw istotne sprostowanie. Uważam, że pytanie powinno brzmieć: „po co radcom prawnym samorząd?". Sugerowany w tekście red. Pietrygi podział na młodych i starszych dobrze sprzedaje się medialnie, ale tak naprawdę konfliktowanie członków samorządu nie służy jego jedności. A przecież w jedności siła. Jeśli nie uświadomimy sobie, że stanowimy jedną grupę zawodową o wspólnych interesach, a zamiast tego tworzyć będziemy podziały, których linią demarkacyjną ma być staż w zawodzie (młody radca to dla mnie osoba niedawno wpisana na listę radców prawnych, niekoniecznie młoda wiekowo – deregulacja spowodowała przecież napływ do zawodu osób, które dawno już ukończyły studia, a dopiero teraz uzyskały wpis), to faktycznie niedługo dojdzie do samozagłady samorządu. Jeśli tego podziału nie zasypiemy i rozczarowani, odseparowani „młodzi się wkurzą", to po samorządzie zostanie tylko wspomnienie tłustych lat sprzed deregulacji... A żeby nie było wątpliwości, mając ledwo co ukończone lat 40 i wpis na listę uzyskany przed ośmiu laty, sam siebie zaliczam do grupy międzypokoleniowej.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego