PiS na wojnie z TK: Nic zaskakującego

Wojna PiS z Trybunałem Konstytucyjnym nie powinna nikogo dziwić. Jarosław Kaczyński nigdy nie krył się ze swoimi zamiarami, od dawna głośno zapowiadał, że będzie chciał osłabić tę instytucję – pisze dziennikarz Polsatu.

Publikacja: 27.12.2015 21:00

PiS na wojnie z TK: Nic zaskakującego

Foto: Marian Zubrzycki, Fotorzepa

Wraca idea budowy IV RP. Rewolucja w państwie odbywa się zgodnie z planem, który w głowie prezesa PiS zrodził się wiele lat temu. Kluczowym elementem tego procesu jest operacja związana z Trybunałem Konstytucyjnym.

Tak. Rozpętanie burzy nad głowami sędziów Trybunału w pierwszych tygodniach rządów Prawa i Sprawiedliwości było wkalkulowane w bilans politycznych zysków i strat Jarosława Kaczyńskiego. Co więcej, ten ruch można było przewidzieć. Bynajmniej nie za sprawą szklanej kuli czy wnikliwych analiz speców od marketingu politycznego. Prezes PiS ze swoimi zamiarami się nie krył. Dzielił się nimi wprost z dziennikarzami. Wystarczy sięgnąć do treści wywiadu, jakiego Kaczyński udzielił dziennikarzom „Rzeczpospolitej" we wrześniu 2013 roku („Biznes to często przystań ludzi PRL", 4 września 2013 r.).

Konsekwentna wizja zmian

Już na samym początku padają kluczowe słowa prezesa PiS: „chcemy mieć większość konstytucyjną, aby móc przebudować państwo (...) będziemy chcieli pójść bardzo daleko". Reformatorskich zapędów Kaczyńskiego zdają się nie studzić ograniczenia, jakie mogą postawić sędziowie Trybunału Konstytucyjnego. „Obecna konstytucja jest bardzo niedobra (...). Uważam, że pozycja Trybunału musi się zmienić. Nie może być tak, że decyzja przyjęta w demokratyczny sposób przez parlament może być uchylona zwykłą większością przez pięcioosobowy skład TK. Tak być nie może".

Brzmi znajomo? Te same słowa sprzed ponad dwóch lat prezes PiS powtórzył w czasie V Marszu Wolności i Solidarności. O czym to świadczy? Przede wszystkim o konsekwencji autora wizji zmian. Wizji ugruntowanej od lat, której przed nikim nie ukrywał. Wobec tego fakt skupienia uwagi PiS na Trybunale Konstytucyjnym nie powinien nikogo dziwić.

Opinię publiczną mogą jedynie zaskakiwać narzędzia użyte do osiągnięcia celu i tempo działania. Warto zauważyć, że intencje Jarosława Kaczyńskiego nie dotyczą jedynie wymiany pięciu sędziów Trybunału. Słowa wyrażają chęć zmiany filozofii funkcjonowania tego organu czy wręcz przypisania mu zupełnie nowej roli. Takiej, która nie pozwalałaby na kwestionowanie kolejnych ustawowych posunięć PiS.

Rozporządzenia z mocą ustawy

Korzenie planu reformy Trybunału Konstytucyjnego i zmiany konstytucji sięgają jeszcze wcześniej, bo roku 2011. Szczegóły zmian zapisano w programie PiS „Nowoczesna, solidarna, bezpieczna Polska". „Prawo i Sprawiedliwość chce budować państwo silne i nowoczesne, demokratyczne i praworządne, zdolne do rozwiązywania zbiorowych problemów, które są źródłem opresji obywateli. Tak rozumiemy hasło budowy IV Rzeczypospolitej, które jest wciąż aktualne" – czytamy na 79 stronie dokumentu.

W kolejnym akapicie obowiązująca konstytucja przedstawiana jest jako źródło „ograniczeń utrudniających prowadzenie polityki wychodzącej naprzeciw oczekiwaniom społecznym (...)". Konstytucja oraz regulamin Sejmu występują tu w roli głównego hamulcowego reform, dlatego PiS chce je zmienić. Przede wszystkim chodzi o „wzmocnienie ochrony integralności projektu ustawy wniesionego do Sejmu przez Prezydenta RP lub Radę Ministrów przed poprawkami wypaczającymi intencje wnioskodawcy". Wnioskodawca będzie mógł zażądać, „by w trzecim czytaniu pod głosowanie była poddana ustawa w kształcie proponowanym przez właściwe komisje łącznie z poprawkami zgłoszonymi do zakończenia drugiego czytania albo z pominięciem wszystkich bądź niektórych poprawek zgłoszonych do zakończenia drugiego czytania".

Co to oznacza w praktyce? Opozycja może stracić jakikolwiek wpływ na kształt ustaw. Większość posłów będzie mogła w głosowaniu bez problemu przekreślić urobek komisji sejmowych. Opozycja może zostać sprowadzona do roli biernego obserwatora sejmowych wydarzeń. Władza absolutna trafi w ręce większości.

Proces zmiany prawa w Polsce ma zdynamizować „instytucja rozporządzeń z mocą ustawy, funkcjonująca obok klasycznej (parlamentarnej) formy ustawodawstwa". Obecna konstytucja nie daje takiej możliwości. Po zmianie ustawy zasadniczej takie rozporządzenia będzie mógł wydawać prezydent na wniosek Rady Ministrów. Procedury będzie dopełniało poparcie większości sejmowej.

Pytanie, jak istotne decyzje w tym wyjątkowym trybie będą forsować rządzący? Dokument zdradza jedynie, że chodzi o „rozwiązywanie istotnych problemów kraju".

Trybunał wyłącznie prewencyjny

W analizowanym programie Prawa i Sprawiedliwości padają propozycje zmian w trybie działania Trybunału Konstytucyjnego. Autorzy dokumentu postulują, by „badanie konstytucyjności prawa dokonywało się głównie przed jego wejściem w życie". Rola Trybunału miałaby się ograniczyć głównie do kontroli prewencyjnej, podejmowanej przed wejściem ustaw w życie.

Dziś o taką kontrolę może wnioskować jedynie prezydent. Autorzy projektu chcą, by tak pozostało. Prawo podobnej inicjatywy mają ponadto uzyskać: grupa posłów, Senat i premier, ale z jedną, zasadniczą różnicą. Zaskarżenie ustawy będzie możliwe tylko po jej podpisaniu przez głowę państwa. W praktyce wniosek złożony do TK „nie będzie automatycznie wstrzymywał wejścia ustawy w życie".

Mocne ciosy w Trybunał Konstytucyjny padają w kolejnym akapicie dokumentu. Pojawia się tu uwaga, że „uznanie prawa ustanowionego w demokratycznej procedurze za niezgodne z konstytucją nigdy nie powinno być wynikiem politycznych i środowiskowych sympatii części sędziów TK". Sędziowie mogliby kwestionować przepisy prawa, wyłącznie „gdy niezgodność z konstytucją jest ewidentna". Gdyby jednak pojawiły się podzielone głosy „autorytetów prawniczych", sprawy „powinny być rozstrzygane na korzyść swobody demokratycznego prawodawcy".

Czy to oznacza, że sprzeciw sędziów Trybunału będzie można zakwestionować po prostu opinią ekspercką? Twórcy dokumentu dopuszczają opcję uchylenia przez TK przepisu prawa jako niezgodnego z konstytucją, ale z poparciem co najmniej ośmiu sędziów. Do wdrożenia takiego rozwiązania potrzebna jest ustawa. „Po zmianie konstytucji większość wymagana do zakwestionowania jakiegokolwiek aktu prawodawczego powinna wynosić dwie trzecie ogólnej liczby sędziów TK, czyli co najmniej dziesięciu sędziów". Po podobne rozwiązanie PiS chce sięgnąć już teraz, i to w „trybie przyspieszonym" – bez zmiany ustawy zasadniczej, przez nowelizację ustawy.

Po lekturze wspomnianego wcześniej wywiadu Jarosława Kaczyńskiego dla „Rzeczpospolitej" nasuwa się kilka innych spostrzeżeń. W 2013 r. Jarosław Kaczyński w roli przyszłego prezydenta widział prof. Piotra Glińskiego. Krytycznie odnosił się także do Jarosława Gowina, w tamtym czasie oddalającego się od Platformy Obywatelskiej. Obaj są dziś wicepremierami w rządzie Beaty Szydło.

W tym samym wywiadzie Kaczyński stwierdza: „ja nie chciałbym kandydować na prezydenta (...) ja wolę być premierem". Czy prezes PiS przyjął błędne założenia w kwestiach personalnych? Blefował? Zmienił zdanie? Może uległ czyjejś presji?

Prezes postawił na nowe twarze

Jedno jest pewne. Jarosław Kaczyński obrał kurs na zwycięstwo w podwójnych wyborach i cel osiągnął. Zrezygnował z teki premiera, wycofał kandydaturę Piotra Glińskiego na urząd prezydenta i obdarzył Jarosława Gowina silnym mandatem zaufania. Postawił na nowe twarze. Przemeblował skład „biało-czerwonej drużyny" PiS pod kątem realizacji wizji zmian w Polsce. Dostosował się do nowych realiów politycznych. Konsekwentny w dążeniu do celu, skłonny do kadrowych przetasowań.

Czy, a jeśli tak, to kiedy, czekają nas zatem pierwsze roszady w strukturach władz? Pole manewru nie obejmuje z przyczyn oczywistych Pałacu Prezydenckiego, i to przez najbliższe pięć lat. Co innego Rada Ministrów – tu nieznany jest dzień ani godzina.

Weryfikacja śledztw smoleńskich

Analiza archiwalnych wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego rzuca także światło na plan jego przyszłych działań. I znów odniesienie do wywiadu z 2013 r. Prezes PiS o katastrofie smoleńskiej: „może powołamy komisję śledczą, może będziemy działali w ramach istniejących instytucji. Zaczniemy od podporządkowania prokuratury Ministerstwu Sprawiedliwości. Zrobimy weryfikację śledztw (...)".

Jarosław Kaczyński przedstawił zatem jedno z ważniejszych przyszłych zadań Zbigniewa Ziobry. Czas realizacji zależy od momentu połączenia stanowisk ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Chodzi zapewne o poszerzenie pola działania i swobodnego dostępu do materiałów ze śledztw. Beata Szydło w środę 9 grudnia poinformowała, że rząd rozpoczął już prace nad połączeniem urzędów. Powrót tematu katastrofy smoleńskiej jest zatem kwestią czasu.

By zrozumieć nową rzeczywistość polityczną w Polsce i przewidzieć kolejne kroki ekipy rządzącej, warto więc wsłuchać się w słowa Jarosława Kaczyńskiego, także te archiwalne. Należy też wrócić do założeń programowych PiS z poprzednich lat. One wciąż są aktualne, podobnie jak idea budowy IV RP. Po wojnie o Trybunał Konstytucyjny przyjdzie czas na realizację kolejnych kontrowersyjnych projektów.

Wraca idea budowy IV RP. Rewolucja w państwie odbywa się zgodnie z planem, który w głowie prezesa PiS zrodził się wiele lat temu. Kluczowym elementem tego procesu jest operacja związana z Trybunałem Konstytucyjnym.

Tak. Rozpętanie burzy nad głowami sędziów Trybunału w pierwszych tygodniach rządów Prawa i Sprawiedliwości było wkalkulowane w bilans politycznych zysków i strat Jarosława Kaczyńskiego. Co więcej, ten ruch można było przewidzieć. Bynajmniej nie za sprawą szklanej kuli czy wnikliwych analiz speców od marketingu politycznego. Prezes PiS ze swoimi zamiarami się nie krył. Dzielił się nimi wprost z dziennikarzami. Wystarczy sięgnąć do treści wywiadu, jakiego Kaczyński udzielił dziennikarzom „Rzeczpospolitej" we wrześniu 2013 roku („Biznes to często przystań ludzi PRL", 4 września 2013 r.).

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika