Mission impossible
Przed rozpoczęciem Rady Europejskiej szanse Morawieckiego wyglądały marnie. Nikt nie wierzył, że będzie w stanie pozyskać sojuszników – poza Viktorem Orbánem – nie mówiąc o budowie koalicji ośmiu państw potrzebnych do zablokowania kandydatury.
Grupa Wyszehradzka (V4) w przeszłości wielokrotnie dowiodła, że jest formatem kruchym. W sytuacji sporu z Francją i Niemcami zwykle jeden z członków V4 dezerterował i wspólne stanowisko upadało. Na to liczono w Berlinie i Paryżu także tym razem.
„Kandydatura Timmermansa była niczym skomplikowany instrument pochodny wciskany żądnym zysku inwestorom przez banki inwestycyjne, którego rzeczywistej wartości i ryzyka nikt nie jest wstanie już rzetelnie ocenić" – usłyszałem od jednego z moich rozmówców. W tym upatrywał szansy polski rząd. W Warszawie liczono, że zorganizowany sprzeciw kilku rządów – choćby tylko V4 – uruchomi polityczne domino. Pierwszym krokiem w polskiej akcji dyplomatycznej było utrzymanie spójności Grupy. To się udało. V4 wysłała sygnał sprzeciwu wobec pakietu propozycji uzgodnionego w Osace i kandydatury Timmermansa. Zdaniem moich zagranicznych rozmówców podczas szczytu w Brukseli trudno było się zorientować, jaką realną siłą dysponują. Czy opozycja sprowadza się do czterech krajów V4, czy też kryje się za nią większa grupa państw regionu. Premier Morawiecki zręcznie podsycał tę niepewność.
Po jego spotkaniach z premierami Litwy i Estonii powstało wrażenie, że pakiet z Osaki odrzucają także dwa państwa bałtyckie. Z kolei konsultacje polsko-włoskie doprowadziły do wysłania negatywnego sygnału przez Włochy.
Śmiertelny cios kandydaturze Holendra zadali chadecy. Europejska Partia Ludowa płaciła największą cenę polityczną za pakiet z Osaki. Gdy więc okazało się, że Europa Środkowa mu się sprzeciwia, doszło do buntu chadeckich premierów w Radzie. Sprzeciw zgłosili premierzy Chorwacji, Łotwy i Bułgarii. Ich stanowisko spotkało się ze zrozumieniem ważnego chadeckiego polityka niemieckiego – komisarza UE Günthera Oettingera. Ta sytuacja spotęgowała wrażenie politycznej rewolty. Timmermans okazał się postacią zbyt kontrowersyjną dla większości państw członkowskich. W ten sposób Ursula von der Leyen przejdzie do historii jako pierwsza kobieta pełniąca funkcję przewodniczącego Komisji Europejskiej.
Bilans zysków i strat
Jedność Grupy Wyszehradzkiej to wynik błędów w polityce Niemiec i Francji wobec państw wschodniej flanki UE mających swoje źródło w tradycji kolonialnej. Od co najmniej 2015 r. i kryzysu uchodźczego Paryż i Berlin preferowały taktykę pouczania, stawiania pod pręgierzem, szantażowania i grożenia państwom Grupy Wyszehradzkiej, co z pewnością ją skonsolidowało i uodporniło na szantaże.