Rzewnicki: Prowokacja jako metoda

Mam propozycję dla elit żydowskich w Izraelu i USA, która może rozwiązać temat odszkodowań. Zapłacimy je z odszkodowań za straty wojenne od Republiki Federalnej Niemiec – przekonuje publicysta.

Publikacja: 06.03.2019 18:21

Rzewnicki: Prowokacja jako metoda

Foto: Domena Publiczna

Obiecywano, że bliskowschodnia konferencja w Warszawie nie skupi się na biczowaniu Iranu. Faktycznie, słuchając oświadczeń najważniejszych gości w Warszawie, mam wrażenie, że uwaga skupiła się na Polsce. Pod naszym adresem padły obelżywe słowa z kilku stron i jakkolwiek by to tłumaczyć, poszły w świat, dodając do naszego, i tak nie najlepszego ostatnio, wizerunku kolejną wątpliwość. Wystarczy wspomnieć nieszczęśliwe fragmenty ustawy o IPN, które w końcu zostały uchylone, pozostawiając jednak wrażenie niejasności naszych zamierzeń. Dziś widać, że powstały wówczas spór Izraela z Polską coraz bardziej się zaostrza. Do tego wszystkiego sekretarz stanu USA Mike Pompeo wzywa Polskę, by rozwiązała kwestię restytucji mienia ofiar Holokaustu.

Polacy pierwszą ofiarą

Zajmijmy się najpierw sprawą naruszenia naszej godności i honoru, ale też podania w wątpliwość przyzwoitości państwa polskiego. Okazuje się, że niewiedza, ignorancja, a może i prowokacja osób ze świata polityki i mediów jest tak wielka, że państwo polskie musi ciągle reagować i choć robiło to nieraz, to tym razem powinno to zrobić mocniej. Tak, aby doszło do tych w końcu wykształconych ludzi, że Niemcy pod wodzą swego Führera Adolfa Hitlera napadły na Polskę i mordowały w niej obywateli polskich różnego pochodzenia. To, że wymyślili ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej w większości na ziemiach II Rzeczypospolitej, oznacza przede wszystkim, że precyzyjna niemiecka maszyna śmierci była skierowana przeciwko temu państwu i jego obywatelom. Skupienie się w pierwszej kolejności na likwidacji obywateli polskich pochodzenia żydowskiego nie oznacza, że pozostawiono innych na uboczu, bo cały czas mordowano też Polaków, Romów i przedstawicieli innych narodowości. A trzeba również przypomnieć, że właściwie pierwsze akcje eksterminacyjne przeprowadzone przez Niemców w całej Polsce dotyczyły przedstawicieli polskiej inteligencji. I tego chyba świat nie wie.

Zapomniany Holokaust

Nie potrafi zrozumieć, że celem napaści Niemiec była likwidacja państwa polskiego i jego obywateli. Oczywiście Holokaust jest czymś wyjątkowym, ale Polaków miano mordować dalej, miało zostać tylko 15 proc. populacji. Warto przypomnieć książkę amerykańskiego historyka Richarda C. Lukasa „Zapomniany Holokaust". Przytoczę zdanie z opisu książki: „Prowokujący tytuł ma uświadomić czytelnikom dramatyczne losy Polaków, które często zostały zepchnięte na dalszy plan w opisie ludobójczych działań Trzeciej Rzeszy".

Państwo polskie ocalało, choć w zmienionych na naszą niekorzyść granicach i do 1956 r. było pod wyraźną dominacją rosyjską. Dalej mordowano, tym razem tych, dla których wolne państwo polskie było najwyższym dobrem. Zabijano już nie pod ścianami ulic, lecz po cichu w więzieniach, strzałem w potylicę. I nie będę wypominał, kto te wyroki śmierci wydawał, bo zdaję sobie sprawę z nienawiści i zemsty Stalina na Polsce za przegraną wojnę w 1920 r. Za nieposłuszeństwo też można było iść pod „stjenku". Przecież w latach 1937–1938 w Związku Sowieckim zamordowano ok. 200 tys. Polaków. Mordowano w Katyniu, ale też w innych obszarach Wielkiej Rosji, nawet w więzieniach i aresztach, gdy Niemcy uderzyli na Sowietów, jak we Lwowie. Wspomnę drugą książkę, nad którą pochylenie się może uwrażliwić czytającego na losy państwa polskiego. To książka „Polska zgwałcona" Stanisława Mikołajczyka.

Amerykańska presja

Jeżeli premier Benjamin Netanjahu i jego minister Izrael Katz czy publicyści z Izraela chcą wspominać tych, których zachowanie było tchórzliwe, a nawet nikczemne, to mają prawo. Zwłaszcza że robią sobie kampanię przed wyborami. Nie mogą jednak fałszować historii i obarczać naszego narodu winami pojedynczych obywateli. Polskie Państwo Podziemne zachowało się wzorowo, także w tej materii. Zostając przy takiej narracji, tworzy się nieprzyjazne warunki do utrzymywania dobrych relacji współcześnie, a Izraelowi chyba nie chodzi o wyeliminowanie nas z grona sojuszników Ameryki. Państwo Izrael było i jest zagrożone, i nasz głos w jego obronie może mieć znaczenie.

Wróćmy do wspomnianej wypowiedzi sekretarza stanu Mike'a Pompeo, odbieranej jako nacisk administracji amerykańskiej, aby Polska zajęła się sprawą zwrotu majątków żydowskich. Komentarze są raczej jednoznaczne. Wielomiliardowe odszkodowania za tzw. mienie bezspadkowe są bez szans na realizację, bo trudno sobie wyobrazić, aby państwo polskie, które było jedną z największych ofiar II wojny światowej, spełniło takie roszczenia. Roszczenia nieuzasadnione, bo po wojnie Polska podpisała szereg dwustronnych umów odszkodowawczych, przekazując wynegocjowane kwoty państwom zgłaszającym roszczenia. Także z Ameryką została wynegocjowana kwota 40 mln dolarów i była wypłacona na podstawie umowy z 1960 r. To zamknęło sprawę roszczeń w aspekcie prawa międzynarodowego. We wszystkich innych roszczeniach osób pochodzenia żydowskiego mogą się one zwrócić do sądu, tak samo jak obywatele polscy. Być może gdyby uchwalono ustawę reprywatyzacyjną, jak to zrobiono w innych państwach, nie dochodziłoby dzisiaj do takich konfrontacyjnych wypowiedzi. Ale trzeba powiedzieć, że zniszczenia, jakich dokonano w majątku narodowym Polski, były tak olbrzymie, że rozpatrywanie po latach restaurowanych obiektów pod względem wartości byłoby bardzo trudne.

Niech Niemcy płacą

Pomijając te rozważania, mam bardzo interesującą propozycję dla elit żydowskich w Izraelu i Ameryce, która może rozwiązać temat odszkodowań. Zwrócimy należną część, a nawet więcej, z sumy odszkodowań, jaką jest nam winna za straty wojenne Republika Federalna Niemiec. Żydzi amerykańscy i Państwo Izrael powinni więc pomóc nam w wypłaceniu tych odszkodowań jako strona, która też poniosła straty majątkowe w tej wojnie. Przecież sumy, jakie wypłaciła dotychczas RFN Państwu Izrael, nie obejmują tych roszczeń, jakie Żydzi amerykańscy mają wobec Polski.

Kiedyś napisałem, myśląc o Stanach Zjednoczonych i Izraelu: „Przyjaciele naszych przyjaciół są naszymi przyjaciółmi". Ostatnie stwierdzenia, które padły ze strony naszych (rzekomo) sojuszników, zaburzyły ten mój pogląd. Niektórzy może odbiorą ten apel jako prowokację, ale czyż słowa, które padły pod naszym adresem, nie były właśnie prowokacją? Zatem prowokujmy razem Republikę Federalną Niemiec, aż nam te odszkodowania zapłaci.

Obiecywano, że bliskowschodnia konferencja w Warszawie nie skupi się na biczowaniu Iranu. Faktycznie, słuchając oświadczeń najważniejszych gości w Warszawie, mam wrażenie, że uwaga skupiła się na Polsce. Pod naszym adresem padły obelżywe słowa z kilku stron i jakkolwiek by to tłumaczyć, poszły w świat, dodając do naszego, i tak nie najlepszego ostatnio, wizerunku kolejną wątpliwość. Wystarczy wspomnieć nieszczęśliwe fragmenty ustawy o IPN, które w końcu zostały uchylone, pozostawiając jednak wrażenie niejasności naszych zamierzeń. Dziś widać, że powstały wówczas spór Izraela z Polską coraz bardziej się zaostrza. Do tego wszystkiego sekretarz stanu USA Mike Pompeo wzywa Polskę, by rozwiązała kwestię restytucji mienia ofiar Holokaustu.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Agnieszka Markiewicz: Zachód nie może odpuścić Iranowi. Sojusz między Teheranem a Moskwą to nie przypadek
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Rada Ministrów Plus, czyli „Bezpieczeństwo, głupcze”
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Pan Trump staje przed sądem. Pokaz siły państwa prawa
Opinie polityczno - społeczne
Mariusz Janik: Twarz, mobilizacja, legitymacja, eskalacja
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Śląsk najskuteczniej walczy ze smogiem