Mocno angażuję się w ratowanie firmy

Spółka potrzebuje 40 mln zł kapitału, aby mogła normalnie funkcjonować – mówi Henryk Kania, główny akcjonariusz.

Aktualizacja: 13.06.2019 06:36 Publikacja: 12.06.2019 21:00

Mocno angażuję się w ratowanie firmy

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Kania w oku cyklonu, ale z szansą na ratunek

Podawali państwo, że powodem pogorszenia wyników i utraty płynności był wzrost cen wieprzowiny. Te jednak w ubiegłym roku były bardzo niskie, a cykliczność ich zmian jest naturalna. Na ile faktycznie wzrost cen w kwietniu i maju wpłynął na problemy firmy?

To jeden z bezpośrednich powodów kłopotów firmy. Spadki i wzrosty cen są naturalne, ale ostatnie wzrosty były bardzo wysokie, sięgające 30–40 proc., i bardzo gwałtowne, w ciągu raptem 3–4 tygodni. Spółka sporo zainwestowała w ostatnich latach i funkcjonowała z niską płynnością, bo mocno się rozwijała. W 2011 r. miała 100–150 mln zł sprzedaży wędlin rocznie, a w ostatnim czasie rocznie sprzedawaliśmy już za 1 mld zł, więc zapotrzebowanie na kapitał rosło. Jednocześnie firma inwestowała w  moce produkcyjne. W  marże uderzyły trudne warunki narzucane przez sieci handlowe, które są naszym największym odbiorcą. Nagromadzenie różnych czynników spowodowało obecną sytuację.

Król wędlin ma potężne kłopoty. 88 mln zł do spłaty w tydzień

Pod koniec kwietnia audytor odmówił wydania opinii do raportu za 2018 r.

Opinia biegłego spowodowała, że banki i nasi kooperanci bardzo usztywnili warunki finansowania. Ceny surowca poszły mocno w górę, a nasza spółka działa na określonych terminach płatności i limitach kredytów kupieckich. Musieliśmy płacić więcej za towar, a nie byliśmy w stanie wydłużyć terminów i zwiększyć limitów.

Banki nie były skłonne zwiększyć finansowania obrotowego, aby spółka przetrwała ten trudny okres?

Jeden z banków w pewnym momencie dołożył więcej pieniędzy, ale to już było trochę za późno. Po wydaniu opinii audytora banki bardzo mocno zaostrzyły stanowisko dotyczące dalszego finansowania spółki. A właśnie zaostrzenie warunków finansowania było jednym z czynników, które doprowadziły do braku środków obrotowych na zakup surowca i spowolnienia obrotu gotówką. Rozmawiamy z bankami, aby osiągnąć porozumienie. Alternatywą jest upadłość spółki, co byłoby katastrofą nie tylko dla samej spółki, ale też dla jej pracowników i całej branży mięsnej.

Kania uderzy w zyski banków

Czy w związku z tym spółka będzie stawiać roszczenia wobec banków?

Nie chciałbym wchodzić w tego rodzaj spekulacje. To nie jest ten czas. Mam jednak świadomość, że zaostrzenie finansowania doprowadziło do tego, że spółka nie miała pieniędzy na zakup surowca.

Audytor, uzasadniając decyzję o braku opinii do raportu rocznego, zwrócił uwagę na spore nieodzyskane należności od kontrahentów. Jedna opiewa na 340 mln zł i podobno chodzi o firmę Rubin Energy, waszego podwykonawcę. Druga dotyczy kwoty 97 mln zł od Fresh Investment. Na ile – pana zdaniem – sprawa ta przyczyniła się do problemów z płynnością?

Należy odpowiedzieć na pytanie, po co współpraca z tymi firmami była prowadzona. Ich wykorzystanie pozwoliło nam na zwiększenie mocy produkcyjnych. Lokowaliśmy produkcję w Staropolskich Specjałach, które później przejęliśmy, to i zlecanie produkcji Rubin Energy pozwoliło nam się skokowo rozwinąć. Te decyzje zostały podjęte przed laty, gdyby nie one, spółka by tak intensywnie nie urosła – teraz mamy ponad 1 mld zł przychodów rocznie.

Henryk Kania zagrożony niewypłacalnością. 636,6 mln zł zadłużenia

Należności od Rubina mocno wzrosły: jeszcze w 2017 r. wynosiły ponad 220 mln zł, rok później już blisko 340 mln zł, termin spłaty był wydłużany. Jakie jest biznesowe uzasadnienie utrzymywania, a nawet zwiększania współpracy z podmiotem, który nie płaci?

Rubin to nowoczesne, specjalistyczne zakłady do plastrowania wędlin. My takich maszyn nie mieliśmy, ani ze względu na zadłużenie nie było nas na nie stać. Rynek się rozwijał i aby nie zostać w miejscu, aby zwiększać marżę, podjęliśmy decyzję, aby współpracować z Rubinem, który zainwestował pieniądze w produkcję, którą mu zlecaliśmy.

Być może, gdyby spółka nie miała problemów z rosnącymi nieregulowanymi należnościami, nie miałaby teraz kłopotów z płynnością.

Bez współpracy z Rubinem i bez Staropolskich Specjałów spółka nie zdobyłaby tak dużej skali i pozycji rynkowej. Uważam, że strategicznie była to uzasadniona decyzja. Chcąc współpracować z dużymi sieciami handlowymi, musieliśmy urosnąć skokowo, a taniego kredytu zdobyć przed laty nie było można. Być może jednak pewne założenia nie były precyzyjne i mogło dojść do pomyłki.

Jaka jest szansa na odzyskanie wspomnianych należności?

Moim zdaniem ważniejsze było uzyskanie mocy produkcyjnych dzięki konwertowaniu tych należności niż odzyskanie samej gotówki.

Czy Rubin i Fresh Investment są powiązane kapitałowo lub osobowo z Kanią?

Nie są powiązane kapitałowo ani osobowo.

Czy jest pomysł, aby przejąć Rubina i włączyć do grupy?

Taki plan się pojawił. To też jest omawiane z bankami, aby pokryć nasze należności majątkiem tej firmy. Będzie to element planu odbudowy firmy, który chcemy przedstawić za trzy miesiące.

Plan restrukturyzacji zakłada renegocjacje cen z sieciami handlowymi.

W ostatnich dwóch–trzech latach doszło do wojny cenowej w Polsce między sieciami handlowymi, co miało negatywny wpływ na nasze marże, a zdecydowana większość naszych przychodów pochodzi właśnie od nich. Jesteśmy po renegocjacjach cen dostaw naszych produktów do wszystkich sieci. Efekt jest zadowalający, zgodzili się podnieść ceny, niektórzy także skrócić terminy płatności.

Spółka poradzi sobie sama? Są szanse na inwestora?

Jestem z firmą związany bardzo osobiście. Ma moje nazwisko. Zrobię wszystko, żeby ją uratować. To jest duża część polskiego przemysłu mięsnego. Nie zawiedziemy dostawców, kooperantów, klientów. W piątek zostało otwarte przez sąd przyśpieszone postępowanie układowe i teraz możemy bardziej oficjalnie negocjować z inwestorami, którzy są zainteresowani wsparciem finansowym spółki. Jesteśmy po dużych rozmowach. Liczymy, że w najbliższych dniach uda się przedstawić więcej informacji. Pozyskanie inwestora pozwoliłoby na zwiększenie produkcji po tym, gdy tydzień temu musieliśmy ją mocno ograniczyć. Powinna w przyszłym tygodniu wrócić do przyzwoitego poziomu, a za kilka tygodni do normalnego.

Inwestor ma objąć nowe akcje czy zasilić spółkę pożyczką?

Jeszcze nie mogę tego ujawnić. To inwestorzy finansowi. Spółka obecnie potrzebuje ok. 40 mln zł kapitału obrotowego, aby mogła normalnie funkcjonować. Jesteśmy w trakcie rozmów, wydaje się, że są szanse na pozyskanie tych środków. W ciągu trzech miesięcy chcemy opracować model finansowy pozwalający działać w najbliższych trzech latach. Następnie opracujemy długoterminowy model działania.

Jest pan największym akcjonariuszem spółki. Czy jest pan gotowy wesprzeć ją finansowo lub kapitałowo?

Ostatnio to zrobiłem, udzielając spółce pożyczki, angażuję się osobiście w ratowanie firmy. Członkowie mojej rodziny zainwestowali w obligacje spółki. Chcę, by przyszedł inwestor zewnętrzny, który wyłoży pieniądze, przypilnuje biznesu i go uwiarygodni u banków i innych wierzycieli.

Zobowiązania spółki wobec banków i obligatariuszy to ok. 470 mln zł. Czy przystąpią do układu?

Prowadzimy rozmowy. Banki są w mniejszości pod względem kwoty wierzycieli, mamy nadzieję, że zachowają się odpowiedzialnie, przystąpią do układu i nie będą chciały zrealizować swoich zabezpieczeń. Gdyby zaspokoiły swoje roszczenia, doprowadziłyby nie tylko do upadłości naszej spółki, ale też do kłopotów naszych dostawców. Liczymy, że pojawienie się inwestora przekona banki. Chcemy też uwzględnić mocno obligatariuszy. Dostęp do finansowania w tej postaci nadal będzie potrzebny.

Na ile pojawienie się inwestora może zmienić propozycje układowe?

To propozycja wyjściowa. Wiemy, że obligatariusze, podobnie jak dostawcy, są w trudnej sytuacji. Naszym zdaniem przedstawione tym grupom propozycje są dobre, chcemy spłacić całość zobowiązań wobec nich, potrzebujemy więcej czasu.

Henryk Kania ma wykształcenie prawnicze, jest przewodniczącym rady nadzorczej spółki, którą jako prezes kierował z przerwą do października 2014 r. Objął wtedy rolę doradcy zarządu, koncentrując się na długoterminowej strategii i budowaniu relacji z klientami. Rodzinną firmę założył 29 lat temu jego ojciec. Jej rozwój przyśpieszył po debiucie na GPW w 2012 r.

Kania w oku cyklonu, ale z szansą na ratunek

Podawali państwo, że powodem pogorszenia wyników i utraty płynności był wzrost cen wieprzowiny. Te jednak w ubiegłym roku były bardzo niskie, a cykliczność ich zmian jest naturalna. Na ile faktycznie wzrost cen w kwietniu i maju wpłynął na problemy firmy?

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przemysł spożywczy
Grona goryczy w Penedes. Susza pozbawia ludzi pracy
Przemysł spożywczy
Kreml sprzedał największego producenta wódek. Podejrzany kupiec, zaniżona cena
Przemysł spożywczy
Polacy wydają ponad 10 mld zł na posiłki z dostawą. Ale branża ma problem
Przemysł spożywczy
Polacy kupują coraz więcej kawy, chociaż drożeje
Przemysł spożywczy
Do sklepów trafi różowy sos od koncernów Heinz i Mattel. Efekt sukcesu „Barbie”