Czy Putin i Trump ustalą nowy podział stref wpływów?

Świat wstrzymuje oddech. Szczyt Trump – Putin zrodzi nowy podział stref wpływów między Rosją i USA?

Aktualizacja: 16.07.2018 06:36 Publikacja: 15.07.2018 18:54

Władmimir Putin i Donald Trump będą rozmawiać nawet bez udziału tłumaczy

Władmimir Putin i Donald Trump będą rozmawiać nawet bez udziału tłumaczy

Foto: AFP

Przed poniedziałkowym spotkaniem obu przywódców najwięcej obaw mają Ukraińcy. Najpierw w czwartek na konferencji prasowej po szczycie NATO w Brukseli, a potem w trakcie wizyty w Wielkiej Brytanii Donald Trump odmówił podania gwarancji, że nie uzna aneksji Krymu przez Rosjan.

– Nie wiem, co się stanie, zobaczymy. Ale nie jestem zadowolony z Krymu – oświadczył amerykański przywódca, podkreślając, że gdyby on, a nie Obama był u władzy w 2014 r., „nie pozwoliłby" na zajęcie przez Kreml półwyspu. Amerykański prezydent przyznał także, że przedmiotem rozmów z Putinem może być kontynuacja amerykańskich i natowskich ćwiczeń w krajach bałtyckich.

Czytaj także: Trump do Putina: Moi doradcy są głupi

Obietnica Trumpa uznania rosyjskiej suwerenności nad Krymem, nawet jeśli musiałaby zostać zatwierdzona przez Senat (co na razie wydaje się wykluczone), wywróciłaby do góry nogami amerykańską politykę wobec Ukrainy. Już zupełnie bezwartościowe okazałyby się gwarancje integralności terytorialnej, jakie USA wraz z Wielką Brytanią i Rosją udzieliły w 1994 r. w Budapeszcie Ukraińcom za oddanie odziedziczonej po ZSRR broni jądrowej. Kijów nie mógłby już liczyć nie tylko na najważniejszego, ale wręcz jedynego sojusznika, który jest w stanie powstrzymać otwartą ofensywę Rosjan. Dlatego kilka dni temu Petro Poroszenko poleciał do Waszyngtonu, aby uzyskać od Trumpa zapewnienie, że do tego nie dojdzie.

– Jestem bardzo zadowolony z tego spotkania – oświadczył później ukraiński prezydent.

Jednak już na szczycie w Brukseli Trump spóźnił się pół godziny na spotkanie z Poroszenką, nie zgodził się także na jakiekolwiek nawet mgliste obietnice członkostwa kraju w NATO w przyszłości.

– Na prośbę Trumpa pierwsza część rozmów z Putinem odbędzie się w cztery oczy, nawet bez tłumaczy. To, co zostanie wówczas powiedziane, długo może nie wyjść na światło dzienne. Tu nie chodzi o natychmiastowy deal tylko początek procesu, który zupełnie inaczej rozłoży układ sił zarówno w Europie Wschodniej, jak i na Bliskim Wschodzie – mówi „Rzeczpospolitej" Bruce Stokes, ekspert waszyngtońskiej fundacji Pew.

Wypchnąć Iran z Syrii

Nie tylko Poroszenko stara się wpłynąć na przebieg szczytu w Helsinkach. Jak ujawnił „New Yorker", do Trumpa zwrócili się również przywódcy Izraela, Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich z apelem, aby wystąpił do Putina o doprowadzenie do wycofania sił Iranu z Syrii. Co prawda szef rosyjskiej dyplomacji Sergiej Ławrow uznał, że takie rozwiązanie „jest zupełnie nierealistyczne", jednak wersja pośrednia – już nie. W szczególności Benjamin Netanjahu chciałby uzyskać gwarancje, że Irańczycy i wspierany przez nich Hezbollah wycofają się z 25-kilometrowej strefy przylegającej do Wzgórz Golan i granicy z Izraelem. Przeniesienie amerykańskiej ambasady do Jerozolimy pokazuje, jak bardzo Trump bierze pod uwagę opinie izraelskiego premiera.

Ale deal z Putinem w sprawie Bliskiego Wschodu bardzo pasuje także samym Amerykanom, przede wszystkim dlatego, że pozwoliłby na spełnienie obietnicy Białego Domu wycofania do końca roku amerykańskich sił z Syrii przy jednoczesnym powstrzymaniu wpływów Iranu.

– Dzięki Putinowi Baszar Asad odzyskał ok. 60 proc. syryjskiego terytorium. Rosja jest dziś głównym rozgrywającym z tym kraju. Bez niej Iran nie ograniczy swojej obecności w tym kluczowym regionie, nawet po zerwaniu przez Trumpa porozumienia atomowego z Irańczykami i przywróceniu sankcji na ten kraj – mówi „Rz" Nadim Shehadi z Fletcher School of Diplomacy w Bostonie.

Być może, aby przygotować grunt pod takie porozumienie, Trump nazwał w Brukseli Putina nie „wrogiem", ale „konkurentem" i przyznał, że jeśli nie jest on jego „przyjacielem", to tylko dlatego że „nie znają się wystarczająco dobrze".

– Trump przynajmniej od 20 lat otacza się Rosjanami, to rosyjskie banki finansowały wiele jego przedsięwzięć, budowa luksusowego hotelu naprzeciwko Kremla zawsze była jego marzeniem. Nigdy nie zrezygnował z robienia biznesu z Rosjanami – mówi „Rzeczpospolitej" Willem Post z Holenderskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Clingendael.

Jednak dla Putina syryjska karta nie tylko jest sposobem na wielkomocarstwowy powrót w rejon Morza Śródziemnego, ale przede wszystkim na uzyskanie ustępstw w sprawie Ukrainy. Tym bardziej u progu kampanii prezydenckiej w Kijowie, która, gdyby okazało się, że marzenie o integracji z Zachodem i sojuszu z Ameryką prysło, mogłaby się zakończyć sukcesem kandydata bardziej przyjaznego Moskwie. Dlatego jest bardzo prawdopodobne, że Putin będzie wiązał ustępstwa w Syrii z pójściem przez Amerykanów Rosjanom na rękę w sprawie Krymu, Ukrainy i nałożonych na Rosję sankcji.

Wyścig zbrojeń

Trump zapowiedział jednak także, że podejmie z rosyjskim przywódcą kwestię traktatów o rozbrojeniu nuklearnym INF i Start. Od wielu lat Moskwa forsownie modernizuje siły jądrowe, po części, aby zrekompensować słabość wojsk konwencjonalnych. To niepokoi Amerykanów. Idąc w ślady Ronalda Reagana, który rzucił Związek Radzieckie na kolana, Trump zdaje się więc inicjować nowy wyścig zbrojeń. W Brukseli podkreślał, że przyszłoroczny budżet Pentagonu osiągnie rekordowe 716 mld USD, zaś dzięki jego naciskom europejscy sojusznicy z NATO zgodzili się zwiększyć wydatki na zbrojenia o kolejne 33 mld USD rocznie, co,zdaniem amerykańskiego prezydenta „nie może podobać się Putinowi". Trump wielokrotnie powtarzał także, że Sojusz Atlantycki „jest silny i zwarty jak nigdy dotąd", być może starając się w ten sposób zasygnalizować, gdzie przebiega czerwona linia w Europie, poza którą nie mogą sięgać rosyjskie wpływy w Europie.

Kolejnym sposobem nacisku na Rosję jest projekt Nord Stream 2, który, Amerykanin z niezwykłą determinacją zaatakował w Brukseli. Ale jednocześnie zasygnalizował, że gazociąg, od którego zależy znaczna część dochodów eksportowych Kremla, przestanie być problemem, jeśli dojdzie do szerszego porozumienia z Rosjanami.

W Helsinkach także Putin będzie miał jednak narzędzie nacisku na Amerykanina. W czasie weekendu specjalny prokurator Robert Mueller wydał nakaz aresztowania 12 rosyjskich oficerów, którzy mieli współpracować ze sztabem Trumpa, aby nie dopuścić do wyboru Hillary Clinton. Demokraci w Kongresie, ale także senator John McCain zaapelowali do prezydenta o anulowanie szczytu z Putinem. Ich zdaniem Rosjanie mogą w Helsinkach szantażować Trumpa. Aby uprzedzić ewentualne oskarżenia, Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego podał, że Rosjanie nie prowadzą żadnej działalności dywersyjnej przed listopadowymi wyborami uzupełniającymi do Kongresu. Jednak coraz więcej wskazuje na to, że Kreml ma informacje, które mogą zachwiać karierą polityczną samego Trumpa.

Przed poniedziałkowym spotkaniem obu przywódców najwięcej obaw mają Ukraińcy. Najpierw w czwartek na konferencji prasowej po szczycie NATO w Brukseli, a potem w trakcie wizyty w Wielkiej Brytanii Donald Trump odmówił podania gwarancji, że nie uzna aneksji Krymu przez Rosjan.

– Nie wiem, co się stanie, zobaczymy. Ale nie jestem zadowolony z Krymu – oświadczył amerykański przywódca, podkreślając, że gdyby on, a nie Obama był u władzy w 2014 r., „nie pozwoliłby" na zajęcie przez Kreml półwyspu. Amerykański prezydent przyznał także, że przedmiotem rozmów z Putinem może być kontynuacja amerykańskich i natowskich ćwiczeń w krajach bałtyckich.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia