Pierwszym sygnalistą w kontrowersyjnej sprawie jest prawdopodobnie pracownik CIA. Informował on, że Donald Trump w przeprowadzonej w lipcu rozmowie telefonicznej z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim zabiegał o interwencję obcego państwa w wybory w Stanach Zjednoczonych oraz że Biały Dom starał się ukryć zapis rozmowy.

Izba Reprezentantów, w której Demokraci mają większość, wszczęła dochodzenie w sprawie nacisków, które Trump miał wywierać na Zełenskiego prosząc, by władze Ukrainy wznowiły śledztwo w sprawie Huntera Bidena, syna byłego wiceprezydenta USA Joe Bidena, wiodącego kandydata do uzyskania nominacji Partii Demokratycznej w nadchodzących wyborach prezydenckich. Hunter Biden pracował dla ukraińskiej firmy gazowej Burisma Holdings. Wątek sprawy stanowi zamrożenie przez Trumpa amerykańskiej pomocy dla Ukrainy, wynoszącej 400 milionów dolarów. Biały Dom opublikował treść lipcowej rozmowy prezydentów pod koniec września.

Demokraci domagają się odwołania prezydenta, Donald Trump odrzuca oskarżenia, jakoby zachował się niezgodnie z prawem.

Jak podało ABC News, kłopoty Trumpa mogą być większe, bowiem ujawnił się drugi informator. Mark Zaid, mecenas reprezentujący pierwszego sygnalistę powiedział ABC News, że reprezentuje także drugiego informatora, również pracownika służb. Według Zaida, drugi sygnalista ma wiedzę "z pierwszej ręki" na temat niektórych oskarżeń pod adresem Trumpa i odbył już rozmowę z inspektorem generalnym służb specjalnych Michaelem Atkinsonem. Nowo ujawniony informator, którego istnienie sugerował w piątek "The New York Times", nie spotkał się jeszcze z prowadzącymi dochodzenie kongresmenami. Według adwokata obu sygnalistów, prawo w pełni chroni ich przed zwolnieniem.

Trump twierdził, że postępowanie w sprawie impeachmentu Demokraci wszczynają dlatego, że nie potrafią pokonać go przy urnach wyborczych. - Dlatego robią ten syf z impeachmentem - wiedzą, że nie potrafią wygrać - ocenił.