Marianne Williamson napisała, że w kwestii huraganu "wszystko może zależeć od modlitw" Amerykanów, ponieważ - jak napisała - "miliony widzą, jak Dorian odwraca się od ziemi (i modlitwa) nie jest szalonym pomysłem". "To twórcze wykorzystanie siły umysłu" - dodała.
Po pewnym czasie usunęła wpis i umieściła inny, w którym oferuje modlitwę za mieszkańców Bahamów, Florydy, Georgii i Karoliny Północnej oraz Południowej.
Po fali krytyki, jaka spadła na nią ze strony internautów, Williamson wyjaśniała, że "modlitwa jest (oddziaływaniem) siłą umysłu" i "nie jest to ani dziwaczne, ani nieinteligentne".
Williamson dodała, że miliony osób modlą się, aby Dorian nie uderzył w USA, a "ludzie, którzy drwią z tych modlitw to jeden z powodów, dla którego lewica traci wyborców".