Naukowcy specjalizujący się w dziedzinie ochrony środowiska oraz większość amerykańskich sojuszników uważają, że nadmierne wykorzystywanie paliw kopalnych niszczy naszą planetę. Tymczasem prezydent Donald Trump upatruje w tym szansę.
W przemówieniu wygłoszonym wczoraj przed nową fabryką firmy Shell w pobliżu Pittsburgha amerykański prezydent nie zapowiadał walki o ochronę środowiska. Podkreślał natomiast, że USA wygrywają.
- Jesteśmy największym producentem energii i jestem z tego dumny - powiedział Trump. Prezydent podkreślił, że kraj nie jest już zależny od bliskowschodnich eksportów ropy.
Na spotkaniu z Trumpem pojawili się robotnicy w kamizelkach ochronnych. Oklaskami komentowali słowa prezydenta.
Kompleks Petrochemiczny Shell będzie wytwarzać tworzywo sztuczne. Obiekt jest symbolem prokopalnego programu Trumpa i mocnym sygnałem dla klasy robotniczej. Pensylwania jest ważnym punktem dla Trumpa przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi.