Kłótnia o konwencję stambulską. W PiS-ie umywają ręce

Rządowy dokument ujawnia wewnętrzne tarcia dotyczące walki z przemocą.

Aktualizacja: 12.08.2020 06:00 Publikacja: 11.08.2020 18:40

Adam Lipiński pełnił funkcję pełnomocnika rządu do spraw równego traktowania w latach 2016–2020

Adam Lipiński pełnił funkcję pełnomocnika rządu do spraw równego traktowania w latach 2016–2020

Foto: Reporter, Andrzej Iwańczuk

– W dyskusji publicznej wiele osób formułuje zarzuty w stosunku do konwencji stambulskiej, że godzi ona w nasz porządek prawny, że ma ideologiczne podłoże, niewłaściwie definiuje realne źródła przemocy wobec kobiet i nie dostarcza skutecznych narzędzi do walki z przemocą domową – powiedział pod koniec lipca premier Mateusz Morawiecki. Zaznaczył, że w związku z tym składa wniosek do TK o zbadanie zgodności konwencji z konstytucją.

Zakończyło to spór w rządzie o to, co zrobić z konwencją o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet, ratyfikowaną w 2015 roku przez Polskę. Do jej wypowiedzenia najmocniej parł minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, co niektórzy komentatorzy odczytywali jako grę na wzmocnienie się oczach najtwardszego elektoratu. Jednak z ustaleń „Rzeczpospolitej" wynika, że była jedynie druga awantura o konwencję między ministrami. Wcześniejsza toczyła się w 2019 roku.

O tym, jak przebiegała, świadczy rządowy dokument „Sprawozdanie z działalności pełnomocnika rządu do spraw równego traktowania" za 2019 rok. Od marca tę funkcję pełni wiceminister rodziny Anna Schmidt-Rodziewicz. Przed nią ministrem ds. równości był Adam Lipiński.

Nie było chętnych

Z dokumentu wynika, że w 2019 roku Lipiński zorientował się, iż wciąż nie wiadomo, który organ odpowiada w Polsce za implementowanie postanowień konwencji do porządku prawnego. Zauważył, że Polska powinna też podać nazwę takiej instytucji organom międzynarodowym, w tym sekretarzowi generalnemu Rady Europy.

Zdaniem ministra zgłoszonymi przez Polskę organami koordynującymi mogłyby być resorty rodziny i sprawiedliwości, a także on sam. Potem zdecydował, że instytucją odpowiedzialną za koordynację konwencji w Polsce powinno być Ministerstwo Rodziny. Wtedy właśnie ruszyły przepychanki, z których wynikało, że nikt w rządzie nie chce mieć z konwencją nic wspólnego.

„Niestety, żaden ze wskazanych w uchwale nr 61/2014 Rady Ministrów resortów, w tym w szczególności minister rodziny, pracy i polityki społecznej, nie uznał się za właściwy do koordynacji i wdrażania postanowień konwencji i odmówił pełnienia roli koordynującej" – wynika ze sprawozdania. Dokument głosi, że resorty rodziny i sprawiedliwości jako koordynatora wskazały Lipińskiego. On też jednak odmówił. W piśmie do premiera tłumaczył, że ma zbyt mały zespół, więc nie może się zająć konwencją „bez dodatkowego wsparcia kadrowego i finansowego".

Ostatecznie spór rozwiązał premier Mateusz Morawiecki. Jako koordynatora wskazał Ministerstwo Rodziny.

Kontrowersyjne treści

Informacjami o tarciach w rządzie zażenowana jest opozycja. – Od ratyfikacji konwencji mija już pięć lat, a wciąż jesteśmy jakby na starcie. To przerażające, patrząc na to z perspektywy ofiar przemocy domowej – mówi posłanka Wanda Nowicka z Lewicy.

– To kompromitujące, że rząd nie jest w stanie sobie poradzić z koordynowaniem działań antyprzemocowych. Politycy PiS sami padli własną ofiarą, po tym jak zdemonizowali konwencję – dodaje Robert Kropiwnicki z KO.

Przypomina, że od początku największe kontrowersje na prawicy budziły zapisy mogące się kojarzyć z tzw. ideologią gender. Chodzi m.in. o pojawiający się w konwencji termin „płeć społeczno-kulturowa". – Problem w tym, że podpisując konwencję, Polska złożyła oświadczenie, że będzie wykonywać ją zgodnie z konstytucją – przypomina Kropiwnicki.

Mimo kolejnych sporów w rządzie politycy PiS oficjalnie twierdzą, że konwencja jest w Polsce stopniowo wdrażana. W czerwcu informację na ten temat przedstawiła w Senacie wiceminister rodziny Iwona Michałek z PiS. Jako elementy wykonania konwencji wymieniła m.in. finansowane przez państwo specjalistyczne ośrodki wsparcia dla ofiar przemocy w rodzinie i uruchomienie telefonu Niebieskiej Linii. Przyznała też, że to jej resort został wskazany jako koordynator konwencji.

– W dyskusji publicznej wiele osób formułuje zarzuty w stosunku do konwencji stambulskiej, że godzi ona w nasz porządek prawny, że ma ideologiczne podłoże, niewłaściwie definiuje realne źródła przemocy wobec kobiet i nie dostarcza skutecznych narzędzi do walki z przemocą domową – powiedział pod koniec lipca premier Mateusz Morawiecki. Zaznaczył, że w związku z tym składa wniosek do TK o zbadanie zgodności konwencji z konstytucją.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Grzegorz Braun kandydatem Konfederacji w wyborach do PE
Polityka
Spięcie w Sejmie. Wicemarszałek do Bąkiewicza: Proszę opuścić salę
Polityka
„Karczemna kłótnia” w PiS po decyzji o listach. Okupacja drzwi do gabinetu Jarosława Kaczyńskiego
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Mariusz Błaszczak: Trzeba wyciągnąć konsekwencje
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces