Jarosław Kaczyński zawiesił Bartłomieja Misiewicza w prawach członka partii

Jarosław Kaczyński zawiesił Bartłomieja Misiewicza w prawach członka partii. W powołanej przez prezesa PiS komisji znaleźli się Joachim Brudziński, Mariusz Kamiński i Marek Suski.

Aktualizacja: 12.04.2017 15:46 Publikacja: 12.04.2017 12:27

Jarosław Kaczyński zawiesił Bartłomieja Misiewicza w prawach członka partii

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

"Rzeczpospolita" informuje dziś, że były rzecznik prasowy MON i szef gabinetu politycznego ministra Antoniego Macierewicza został pełnomocnikiem zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej ds. komunikacji. Misiewicz ma zarabiać miesięcznie 50 tys. zł i może liczyć na służbowy samochód.

- Chcę powiedzieć kilka słów w tej bulwersującej sprawie, chodzi o pana Misiewicza. Zaraz po przybyciu do siedziby partii podpiszę decyzję o jego zawieszeniu w prawach członka partii. Podjąłem już decyzję o powołaniu komisji Prawa i Sprawiedliwości ds. zbadania całej tej sprawy. Zarówno tego wydarzenia, jak i poprzednich. W okresie między posiedzeniami komitetu politycznego, prezes partii wypełnia funkcje komitetu, więc mam prawo powołać taką komisję. Z takiej możliwości zamierzam skorzystać - mówił Kaczyński.

- Komisja, mam nadzieję, będzie działała szybko, choć trochę czasu to zajmie. Wyjaśnimy wszystkie szczegóły spraw, które w ostatnich miesiącach bulwersowały opinię publiczną - dodał prezes PiS.

Misiewicz już pracował w PGZ. 31 sierpnia 2016 r. został powołany w skład jej rady nadzorczej. Według mediów zmieniono dla niego statut spółki, bo nie miał wyższego wykształcenia i kursu dla członków rad nadzorczych. Minister obrony tłumaczył, że Misiewicz jest jego bezpośrednim reprezentantem w PGZ, a w przemyśle zbrojeniowym nie ma wymogów dotyczących wykształcenia, liczą się inne cechy - lojalność, chęć współpracy, kompetencje i decyzyjność - które Misiewicz posiada. Protestowała PO; chciała, by sprawie przyjrzała się prokuratura. Misiewicz mówił zaś, że spokojnie czeka na ocenę prokuratury, ponieważ prawo nie zostało złamane. W listopadzie 2016 r. prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa. 

27-letni Misiewicz był rzecznikiem i szefem gabinetu politycznego ministra obrony. Od początku pełnienia tej funkcji były krytykowany przez opozycję i niektóre media. W drugiej połowie września 2016 r. - po publikacji "Newsweeka", według którego miał proponować radnym PO w Bełchatowie przystąpienie do koalicji z PiS, sugerując, że w zamian zapewni im zatrudnienie w państwowej spółce - poprosił szefa MON o zawieszenie w funkcjach w resorcie i zrezygnował z posady w radzie nadzorczej PGZ. Do resortu wrócił ponownie na początku grudnia 2016 r., ale jego nazwisko zniknęło ze stron internetowych resortu na początku lutego 2017 r. Wcześniej "Fakt" opisał wizytę Misiewicza w klubie studenckim w Białymstoku. 

O Misiewicza była pytana wielokrotnie premier Beata Szydło; zapewniła, że sprawa jego zatrudnienia w MON jest zamknięta; 23 marca mówiła, że Misiewicz nie pełni żadnej funkcji kierowniczej w MON. 

W roli szefa gabinetu politycznego MON Misiewicza zastąpił Krzysztof Łączyński, a w pracy rzecznika - najpierw Oddział Mediów Centrum Operacyjnego MON, a od ubiegłego czwartku - mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz.

Powołana komisja

W powołanej przez Jarosława Kaczyńskiego komisji zasiedli: Joachim Brudziński, Mariusz Kamiński i Marek Suski. Ich zadaniem będzie wyjaśnienie zarzutów formułowanych wobec Misiewicza, a także okoliczności powoływania go na pełnione funkcje. 

Polityka
Adam Bielan: Drugie mieszkanie Karola Nawrockiego? Mamy operację służb specjalnych
Polityka
Marcin Mastalerek: Całe państwo próbuje zniszczyć Karola Nawrockiego
Polityka
Jerzy Ż. przebywa w Domu Opieki Społecznej. To jego mieszkanie przejął Karol Nawrocki
Polityka
Sondaż: Zakaz aborcji w przypadku gwałtu? Polacy odpowiedzieli
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Polityka
Zostały już tylko dwa tygodnie kampanii wyborczej. Czy będzie polityczny armagedon?
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne