– Obecnie można zawrzeć maksymalnie trzy takie umowy z jedną osobą, na łącznie 33 miesiące. Razem z umową na okres próbny takie zatrudnienie może trwać maksymalnie 36 miesięcy. Dla pracowników w wieku do 40 lat, te limity zostaną obniżone do dwóch umów, trwających łącznie 15 miesięcy – dodaje mec. Lisawa. – Wątpliwości budzi różnicowanie praw pracowników ze względu na ukończenie 40. roku życia. Pytanie, czy takie nierówne traktowanie jest wystarczająco uzasadnione od strony prawnej, jak i praktycznej.
Rewolucja dla biznesu
– Cele strategii związane z pobudzeniem wzrostu demograficznego są bezdyskusyjne, jednak środki, jakie przyjęto do ich realizacji, budzą nasze zasadnicze zastrzeżenia. Skrócenie do 15 miesięcy okresu dozwolonego zatrudnienia na dwóch kolejnych umowach o pracę na czas określony osób do 40. roku życia spowoduje usztywnienie przepisów – zauważa Robert Lisicki, dyrektor departamentu pracy w Konfederacji Lewiatan. – Wywrze to presję na poszukiwanie alternatywnych form organizacji pracy. Te propozycje nie były jednak z nami konsultowane. Podobnie jak przepisy przewidujące znaczne wydłużenie okresu ochronnego w związku z macierzyństwem i przyznanie ochrony także ojcu dziecka – dodaje Lisicki. – Biorąc pod uwagę, że w Polsce rodzi się obecnie około 360 tys. dzieci rocznie, drastycznie wzrośnie liczba pracowników, którzy będą musieli być przez przedsiębiorców szczególnie traktowani. Prowadzi to do polaryzacji naszego rynku pracy, co wcale nie musi prowadzić do ustabilizowania sytuacji rodziców. Wręcz przeciwnie.
Przedsiębiorcy zwracają uwagę, że polskie przepisy regulujące uprawnienia pracowników związane z rodzicielstwem są jednymi z najkorzystniejszych w całej Unii Europejskiej. Przewidują też dodatkowe obciążenia dla pracodawców związane choćby z obowiązkiem wypłaty wynagrodzenia chorobowego w czasie zwolnienia lekarskiego, z którego korzysta większość kobiet w trakcie ciąży i kumulowanie się urlopu wypoczynkowego w czasie rocznego płatnego wolnego po urodzeniu dziecka i trzyletniego wychowawczego, który pracodawca musi sfinansować po powrocie takiej osoby do pracy.
Bez szans na sukces
– Nie wydaje się, by proponowane zmiany w prawie pracy mogły przyczynić się do wzrostu dzietności czy faktycznej poprawy sytuacji rodziców na rynku pracy. Dotychczas funkcjonujące w kodeksie pracy rozwiązania osłonowe przynoszą skutki raczej odwrotne do zamierzonych, zarówno w odniesieniu do osób w wieku przedemerytalnym, jak i do kobiet ciężarnych – dodaje Jakub Bińkowski, dyrektor departamentu prawa i legislacji. – Kluczowymi elementami strategii powinny być te związane z rozwojem usług publicznych dla rodziców czy zmniejszeniem klina podatkowego obciążającego wynagrodzenia. Trudno oczekiwać, by usztywnienie przepisów prawa pracy polegające na ograniczeniu możliwości stosowania umów na czas określony i poszerzeniu ochrony przed zwolnieniem na kolejne grupy pracowników, miało zauważalny wpływ na dzietność w Polsce.
– Nowej regulacji podporządkują się wybrane duże firmy, w tym państwowe, a pozostałe, średnie i małe, będą miały dodatkowy pretekst, aby unikać zatrudniania pracowniczego, w tym przypadku osób w wieku prokreacyjnym, proponując im w to miejsce kontrakty cywilnoprawne czy współpracę firma-firma. Uważam, że przy obecnych ograniczeniach systemowych, a mam na myśli w szczególności niedrożność sądów, nadmierne uprawnienia pracowników związane z rodzicielstwem będą łatwo obchodzone przez nieuczciwych pracodawców, co poza brakiem pożądanego efektu społecznego wywoła efekt nieuczciwej przewagi konkurencyjnej – podkreśla Sławomir Paruch partner w kancelarii PCS Littler. – Dużo lepszym pomysłem byłoby wprowadzenie ulg podatkowych, czy to dla rodzica, czy zatrudniającego go przedsiębiorcy, co stanowiłoby znacznie prostsze rozwiązanie, którego nikt nie mógłby omijać. W proponowanym przez rząd mechanizmie za zmiany zapłacą wybrani pracodawcy, a w praktyce ich pracownicy, którzy nie korzystają z ochrony.
Opinia dla „Rzeczpospolitej"