Ratusz uzasadnił rozwiązanie marszu m.in. pojawieniem się zakazanej symboliki, a także tym, że marsz przypominał marsze organizacji faszystowskich z lat 30-tych.

Rabiej stwierdzając, że marsz należało rozwiązać porównał taki marsz w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego do sytuacji, w której "emerytowani gestapowcy zrobiliby sobie marsz pamięci na Woli". - Są pewne rzeczy, które byłyby niestosowne i to było niestosowne. Ratusz zachował się właściwie - stwierdził.

Z kolei poseł PO Bartosz Arłukowicz ubolewał nad tym, że "tragiczna rocznica dzisiaj sprowadzana jest do dyskusji o tym czy banda łysych wytatuowanych gości może chodzić z racami po centrum Warszawy". - Ale to idzie dalej. (Wiceminister środowiska) Mariusz Orion-Jędrysek zakłada sobie opaskę Powstania Warszawskiego na lewą rękę i mówi przed kamerami, że on kontynuuje walkę. To jest tak absolutnie żałosne - mówił. Wypomniał też wiceministrowi sprawiedliwości Patrykowi Jakiemu, kandydatowi na prezydenta Warszawy to, że ten "spacerował po Powązkach jak po Promenadzie w Międzyzdrojach i rozdawał uśmiechy".

Organizatorom marszu dziękował natomiast wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik. - Chciałem podziękować ludziom, którzy uczestniczyli w tym wydarzeniu, którzy przyszli, by upamiętnić coś, co powinno nas wszystkich łączyć. Chciałbym serdecznie podziękować policji. To był rodzaj prowokacji w moim przekonaniu - mówił o rozwiązaniu marszu. 

- Boicie się panicznie, że Patryk Jaki wygra. Strach zajrzał urzędnikom z magistratu w oczy - mówił do polityków opozycji Wójcik.