Z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych nie dostaliśmy ani grosza – skarżą się samorządy dużych miast. Są to pieniądze przeznaczone na dotacje dla gmin, powiatów i miast, w wysokości od 0,5 mln zł do aż ponad 93 mln. Ministerialna komisja pominęła w dzieleniu pieniędzy m.in. Białystok, Warszawę, Kielce, Poznań, Łódź czy Gdańsk.
Samorządowcy zauważają, że dziwnym trafem pieniędzy nie otrzymają miasta zarządzane przez prezydentów związanych z opozycją lub niezależnych.
– Z 16 miast wojewódzkich aż 13 nie dostało ani grosza – mówi „Rz" kielecka radna Agata Wojda, szefowa klubu PO w radzie miasta. – Również w naszym województwie przy dzieleniu środków zostały pominięte takie miasta jak Skarżysko, Ostrowiec czy Sandomierz. Za to na cztery dotacje w powiecie ostrowieckim trzy poszły do gminy, którą rządzi działacz PiS. A przecież to nie są pieniądze dla prezydentów czy burmistrzów tylko dla mieszkańców – dodaje.
Wśród pominiętych miast znalazła się też Warszawa. – Latem mieliśmy zapowiedź wsparcia w dźwignięciu się z trudnej sytuacji postepidemicznej. Mieliśmy informację, że będą to środki, które pomogą wspólnotom w realizacji ważnych dla nich projektów – mówi wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski. – Warszawa złożyła pięć projektów, które składały się z 23 działań. Podobnie jak większość dużych miast, otrzymaliśmy z tego funduszu okrągłą kwotę zero złotych – dodaje.
Samorządy mają teraz pretensje do wojewodów, którzy odbierali od nich wnioski. Jak przekonuje rzeczniczka wojewody mazowieckiego Ewa Filipowicz – niesłusznie. – Wojewoda przyjmował wnioski i za jego pośrednictwem trafiały do Kancelarii Premiera – tłumaczy. – To tam działała komisja, która podejmowała decyzje.