Odkąd Azerbejdżan odniósł zwycięstwo militarne w Górskim Karabachu, kończąc trwającą od ponad 30 lat wojnę, wielu komentatorów i publicystów w Kijowie zastanawia się nad tym, jakie wnioski ze starcia na Kaukazie mogą wyciągnąć ukraińskie władze.

Na pierwszy rzut oka sytuacja jest podobna, przez lata Azerbejdżan walczył o odzyskanie terenów, które w świetle prawa międzynarodowego (są odpowiednie rezolucje ONZ) należą do niego. Przez lata bezskutecznie toczyły się rozmowy w sprawie uregulowania konfliktu z udziałem Rosji, Francji i USA w ramach Grupy Mińskiej OBWE. Od ponad sześciu lat w sprawie okupowanych terenów na wschodzie Ukrainy rozmowy z udziałem przedstawicieli OBWE, Francji, Niemiec i Rosji toczą się w grupie kontaktowej w Mińsku (od wybuchu pandemii i protestów na Białorusi odbywają się zdalnie) i nic nie wskazuje na to, by w namacalnej przyszłości doszło do przełomu w tej sprawie. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja, jeżeli chodzi o oderwany od Ukrainy Krym, w sprawie którego nie powstała nawet żadna placówka czy grupa kontaktowa (z udziałem np. USA czy UE), gdzie prowadzono by rozmowy o odzyskaniu półwyspu przez Kijów.

W odróżnieniu jednak od Ukrainy, wobec sytuacji w Karabachu w Azerbejdżanie panuje absolutny konsensus. Nawet przeciwnicy autorytarnego Ilhama Alijewa w sprawie wojny z Armenią mówili z nim jednym głosem, nazywając przeciwnika po imieniu. Tymczasem w parlamencie w Kijowie są ludzie, którzy jeżdżą do Moskwy i przekonują rodaków, że w Donbasie trwa „wojna domowa". Poza tym bogaty w złoża surowców energetycznych Azerbejdżan od lat inwestował w wojsko i nowoczesne uzbrojenie. Co roku budżet nieco ponad 60-tysięcznej azerskiej armii wynosi przeszło 2 mld dolarów, a na 250-tysięczną ukraińską armię przyznano w ubiegłym roku zaledwie około 4 mld dolarów. I nie wiadomo, jaka część tej kwoty zatrzymała się w kieszeniach ukraińskich urzędników i wojskowych. Kilka dni temu prokuratura generalna w Kijowie poinformowała o zatrzymaniach w resorcie obrony. Szef wydziału zaopatrującego wojsko w sprzęt medyczny wziął milionową łapówkę od producenta maseczek. Można nie wspominać już o wielomiliardowych przekrętach w ukraińskiej zbrojeniówce, które ujrzały światło dzienne w ubiegłym roku.

Ale nie tylko korupcja i niełatwa sytuacja gospodarcza osłabia Ukrainę w konflikcie z Rosją. Kijów nie ma takiego sojusznika jak Baku. Tuż po ofensywie Azerbejdżanu pod koniec września Ankara jednoznacznie zasygnalizowała, że atak na Azerbejdżan będzie oznaczał atak na Turcję. Gdyby ukraińska armia postanowiła przejść do ofensywy np. w Donbasie, który kraj na świecie byłby gotów stanąć z Ukrainą ramię w ramię w tej wojnie?