„Jeśli chcecie wspólnie z nami uczciwego miasta, odsuńmy od władzy skompromitowaną Prezydent" – to fragment listu, który ma otrzymać 850 tys. mieszkańców stolicy. Na razie wysłano ich około 350 tys., pozostałe mają trafić do mieszkańców w rozpoczynającym się tygodniu. W pismach zawarta jest prośba, by warszawiacy podpisywali się na specjalnych kartach i odsyłali je w załączonych kopertach. Inicjatorem akcji jest warszawski radny Piotr Guział, ustawiający się w ostrej opozycji do Hanny Gronkiewicz-Waltz. Cel? Zorganizowanie referendum, w którym zostanie ona odwołana.
Powodem jest oczywiście afera związana z reprywatyzacją warszawskich gruntów i kamienic. W związku z nią złożono już trzy wnioski o referendum. Autorem pierwszego było Stowarzyszenie Oburzeni Antoniego Guta, jednak inicjatywa upadła, bo nie udało się zebrać wymaganej liczby podpisów.
Kolejna próba Guziała
We wrześniu Guział złożył na sesji Rady Warszawy nastęny wniosek, jednak utknął on z powodów proceduralnych. Dlatego 6 października podjął jeszcze jedną próbę wraz z przedstawicielami stowarzyszeń lokatorskich oraz działaczami społecznymi. To właśnie pod tym wnioskiem trwa zbiórka podpisów.
Przez dwa miesiące, czyli do 5 grudnia, komitet ma czas, by zebrać ich 132 tysiące. Jakie są na to szanse? Guział nie ukrywa, że jak dotąd plany inicjatorów krzyżowała pogoda. – Na dworze nie ma szans zebrać podpisów. Przez pierwszy miesiąc ciągle padało, teraz mamy przymrozki – zauważa.
Jednak jego zdaniem dzięki wysyłce listów zbiórka się powiedzie, bo jak dotąd komitet zebrał już ponad połowę podpisów, czyli 80 tysięcy. Nie wierzy w to warszawski poseł PO Marcin Kierwiński. – Skoro pan Guział decyduje się na kosztowną wysyłkę, prawdopodobnie konfabuluje, że ma już połowę – mówi.