Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla, zapewnia, że było to wydarzenie „ściśle prywatne". Jednak nieco ponad godzina, którą Władimir Putin spędził w sobotę na weselu austriackiej minister spraw zagranicznych Karin Kneissl w Gamlitz przy granicy ze Słowenią, miała jak najbardziej polityczny efekt. I to piorunujący.
Kneissl, która została desygnowana na ministra przez skrajnie prawicową Austriacką Partię Wolnościową (FPO), będzie przewodziła tej jesieni posiedzeniom Rady ds. Ogólnych UE, bo jej kraj sprawuje teraz przewodnictwo we Wspólnocie. To wtedy zapadnie wiele wrażliwych decyzji nie tylko w sprawie Ukrainy czy utrzymania sankcji wobec Rosji, ale także np. praworządności w Polsce.
– W jaki sposób Austria ma zachować wizerunek bezstronnego pośrednika, jeśli jej szefowa dyplomacji w tak jednoznaczny sposób staje po jednej stronie? – pyta Andreas Schieder, deputowany austriackiej opozycyjnej Partii Socjaldemokratycznej.
Chór dońskich kozaków
Putin postanowił miedialnie wykorzystać do maksimum zaproszenie, które otrzymał od Kneissl, aby pokazać, jak ogromny wpływ może mieć Rosja na Brukselę dzięki rosnącym w siłę partiom populistycznym takim jak FPO. Do otoczonej winnicami malutkiej miejscowości w Styrii przyjechał z chórem dońskich kozaków. Pannie młodej i jej wybrankowi, przedsiębiorcy Wolfgangowi Meilingerowi, przekazał samowar i pejzaż austriackich gór. Zatańczył także z 53-letnią panną młodą. I podziękował za „gościnność Austrii".
Na wesele, rzecz jasna, przyjechał przewodniczący FPO Heinz-Christian Strache, który zawarł dwa lata temu porozumienie o współpracy ze wspierającym Putina ugrupowaniem Jedna Rosja. Ale w Gamlitz pojawił się także kanclerz Sebastian Kurz, polityk Austriackiej Partii Ludowej. Rząd Kurza ostentacyjnie odmówił niedawno wydalenia rosyjskich dyplomatów w odpowiedzi na próbę otrucia w Wielkiej Brytanii Siergieja Skripala, choć zdobyła się na to większość krajów Unii. I konsekwentnie opowiada się za zniesieniem sankcji nałożonych przez Unię po aneksji Krymu.