Michał Szułdrzyński o sporze o Trybunał Konstytucyjny

TK znów zakwestionował przepisy autorstwa PiS. Rząd znów nie zamierza publikować wyroku.

Aktualizacja: 12.08.2016 08:58 Publikacja: 11.08.2016 19:30

Michał Szułdrzyński o sporze o Trybunał Konstytucyjny

Foto: PAP, Rafał Guz

Pat w sprawie Trybunału Konstytucyjnego trwa. Nie zakończyła go ani kolejna ustawa, przegłosowana w lipcu przez Prawo i Sprawiedliwość, ani czwartkowe orzeczenie samego TK.

Trybunał uznał część przepisów tzw. drugiej ustawy naprawczej PiS za niezgodne z konstytucją – m.in. obowiązek dopuszczenia do orzekania trzech sędziów wybranych przez obecny Sejm, rozpatrywania spraw według kolejności wpływu czy wnioskowania do premiera o publikację wyroku. To było do przewidzenia, bo liczne zapisy lipcowej ustawy były już wcześniej kwestionowane przez TK. Nie miało też szansy ostać się rozwiązanie nowo wprowadzone przez PiS: możliwość blokowania przez czterech sędziów wyroku wydanego w pełnym składzie. Oznaczało bowiem swoiste liberum veto: wszyscy wiedzą, że ustawa jest niezgodna z konstytucją, ale przez pół roku dalej obowiązuje.

Pewną niezręcznością było ogłoszenie wyroku przez prezesa Andrzeja Rzeplińskiego, który przecież wcześniej „orzekł", że ustawa jest sprzeczna z konstytucją – zanim Trybunał się nią zajął. I nie wyłączył się ze składu orzekającego.

Jeszcze przed wydaniem czwartkowego wyroku PiS ogłosił, że nie zostanie on opublikowany. Ale nawet gdyby do publikacji doszło, i tak nie zakończyłoby to sporu. Bo nie ma woli jego zakończenia. Zapowiedziana pod koniec zeszłego tygodnia propozycja obniżenia wynagrodzeń sędziom TK i odebrania im uposażenia w stanie spoczynku była kolejnym aktem agresji PiS wobec tego sądu. Przypomnijmy, że wysokość uposażenia określono w przyjętej w lipcu ustawie o TK. Większości rządzącej nie zależy więc wcale na zamknięciu sprawy Trybunału raz na zawsze, lecz na nieustannym podgrzewaniu tego konfliktu.

Tak też należy odebrać wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, który w środę – a więc nim lipcowa ustawa miała wejść w życie – powiedział, że trzeba napisać nową, opartą na ustaleniach zespołu ekspertów powołanego przez marszałka Kuchcińskiego. Taka deklaracja oznacza w pewnym sensie przyznanie się do porażki. Bo będzie to już kolejna z rzędu zmiana przepisów o TK autorstwa PiS – są one zresztą najczęściej poprawianymi w tej kadencji Sejmu.

Trybunał nie poszedł na całość i, wbrew wielu przewidywaniom, nie zakwestionował całej ustawy o TK, lecz tylko część jej rozwiązań. I bez nich sąd konstytucyjny jest w stanie normalnie orzekać. Pytanie, czy te wyroki zechce aprobować partia rządząca. Bo jeśli np. sprawy nie będą rozpatrywane według kolejności wpływu (bo ten przepis uznano za niekonstytucyjny), prawdopodobnie znów usłyszymy, że to nie są wyroki i nie należy ich publikować.

Jarosław Kaczyński powiedział w środę, że Trybunał musi wreszcie zacząć przestrzegać polskiej konstytucji. Ma rację – działanie zgodne z konstytucją oznacza m.in. możliwość uchylania sprzecznych z nią przepisów. Sęk w tym, że kolejne zmiany przygotowywane przez partię rządzącą usiłują mu to uniemożliwić. Jeśli więc prezes Kaczyński chce, by TK zaczął działać zgodnie z konstytucją, wystarczyłoby po prostu mu w tym... nie przeszkadzać.

Pat w sprawie Trybunału Konstytucyjnego trwa. Nie zakończyła go ani kolejna ustawa, przegłosowana w lipcu przez Prawo i Sprawiedliwość, ani czwartkowe orzeczenie samego TK.

Trybunał uznał część przepisów tzw. drugiej ustawy naprawczej PiS za niezgodne z konstytucją – m.in. obowiązek dopuszczenia do orzekania trzech sędziów wybranych przez obecny Sejm, rozpatrywania spraw według kolejności wpływu czy wnioskowania do premiera o publikację wyroku. To było do przewidzenia, bo liczne zapisy lipcowej ustawy były już wcześniej kwestionowane przez TK. Nie miało też szansy ostać się rozwiązanie nowo wprowadzone przez PiS: możliwość blokowania przez czterech sędziów wyroku wydanego w pełnym składzie. Oznaczało bowiem swoiste liberum veto: wszyscy wiedzą, że ustawa jest niezgodna z konstytucją, ale przez pół roku dalej obowiązuje.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Kucharczyk: Wyborcy mogą czuć się rozczarowani listami KO do PE
Polityka
Exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie. Szef MSZ: Znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne wydarzenia
Polityka
Wybory do PE. Borys Budka tłumaczy, dlaczego startuje
Polityka
Warszawa stolicą odsieczy dla Ukrainy. Europa się zmobilizowała
Polityka
Kolejny minister idzie do PE? "Powiedziałem, że przyjmę takie zadanie"