Opozycję połączy konstytucja?

Obecną ustawę zasadniczą pisały „libki" i „lewaki" z lat 90.

Publikacja: 08.06.2021 18:24

Opozycję połączy konstytucja?

Foto: PAP, Grzegorz Momot

Jakiś czas temu twitterowy profil Lewicy Razem przeprowadził dość przewrotny eksperyment, upubliczniając krótkie deklaracje ideowe na różne tematy: od związków zawodowych, poprzez rozwój budownictwa społecznego, aż po politykę pełnego zatrudnienia. Akcja wywołała histeryczną reakcję osób niekryjących afiliacji z opozycją liberalną („Pieprzeni komuniści"; „Złodziejom mówimy nie"). Nic nadzwyczajnego by w tym oburzeniu pewnie nie było, gdyby nie fakt, że nie chodziło o deklarację programową razemowej lewicy, a o artykuły Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.

Poruszenie wywołał m.in. art. 2 ustawy zasadniczej: „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej". Sprytne zagranie unaoczniło problemy: lud opozycyjny nie zna tego, za czym (nominalnie) się opowiada i o co walczy. W najgorszym razie – w ogóle tego nie popiera. To potężne wyzwanie dla polskiej opozycji, zwłaszcza tej spod znaku Koalicji Obywatelskiej.

Jak zauważa Wojciech Szacki z podcastu Polityka Insight: spór na lini libki–lewaki generuje w ostatnich tygodniach więcej emocji niż tradycyjny podział PO–PiS. Obie strony zapędzają się w tej kłótni bardzo daleko, tak jakby perspektywa wspólnych rządów wcale ich nie interesowała. Chodzi bardziej o komentatorów niż o polityków, ale konsekwencja tych kłótni uderza zarówno w Koalicję Obywatelską, jak i lewicę. Taka strategia nie działa i pokazują to sondaże. Potrzebny jest więc chyba wspólny mianownik.

Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej jak do tej pory broniona była w sposób rytualny. Dla przeciętnego obywatela wsłuchanego w przekaz opozycji liberalnej najważniejszy dokument prawny to po prostu krótki zestaw podstawowych zasad ustrojowych. Enigmatyczny i ogólnikowy, na wzór amerykański. Tymczasem określa ona wizję państwa w sposób całościowy – i to dość progresywny (ustawa zasadnicza z 1997 r. to głównie projekt ówczesnej Unii Wolności i SLD, czyli „libków" i „lewaków" z lat 90. – odzwierciedla to jej idealizm).

Jaki kierunek – prócz typowych zabezpieczeń państwa prawa – wskazuje? To polityka pełnego zatrudnienia (art. 65 ust. 5), prawo do urlopu i maksymalnego wymiaru pracy (art. 65), prawo do ochrony zdrowia (art. 68) czy zaspokajanie potrzeb mieszkaniowych (art. 75). To wolności negatywne, czyli wolności od wyzysku i niedostatku. Konstytucja RP poświęca im oddzielny rozdział.

Wielu filozofów twierdziło, że są równie ważne, co te pozytywne (czyli prawa do czegoś). Niektórzy – jak Isaiah Berlin – stawiali wręcz na nie jako najważniejsze dla zachowania ustroju demokratycznego.

Dla większości polskich polityków jest inaczej – w obu kategoriach. Prawo i Sprawiedliwość tylko pozornie dba o rozbudowę polskiej wersji państwa dobrobytu. Tak naprawdę osłabia jego instytucje i spycha zadania na wolny rynek.

Z kolei wolności pozytywne PiS lekceważy programowo (prezes Kaczyński ceni sobie dorobek Carla Schmitta, stawiającego na prymat politycznej woli). Politycy Koalicji Obywatelskiej pomijają wolności negatywne, dopiero ostatnio (ustami Rafała Trzaskowskiego) przebąkują o potrzebie solidaryzmu społecznego.

Ale również w kwestii dbania o prawa człowieka KO ma winy na sumieniu. Dość przypomnieć „ustawę o bestiach" z okresu rządów Donalda Tuska umożliwiającą przetrzymywanie groźnych przestępców bez wyroku (wskazywał na to rzecznik praw obywatelskich).

Traktowanie prawa w sposób wycinkowy to raczej standard w Polsce niż wyjątek. Problem zdaje się dostrzegać Adam Bodnar, angażując się w projekt Tour de Konstytucja. Cel jej popularyzacji jest nadzwyczaj szczytny, ale już program objazdu pokazuje, że mamy do czynienia z odgrzewaniem starej narracji środowiska KOD-u: to obrona praworządności i państwa prawa. Bez wnikania w realne założenia aksjologiczne i szerszą wizję nowoczesnego, empatycznego państwa na wzór zachodni, mogącą konkurować z populistycznym projektem PiS. Z tak zachowawczej strategii politycznego chleba nie będzie.

Czas pójść krok dalej i przyznać, że duch ustawy zasadniczej był ignorowany od dawna, a łamanie jej konkretnych zapisów nie było wyłącznie udziałem Zjednoczonej Prawicy. Pozwoliłoby to na realny reset polityczny i przejęcie inicjatywy w rozmowie o wizji państwa i społeczeństwa.

To gotowy program rządzenia i realny mianownik dla współpracy całej opozycji (zwłaszcza najbardziej skonfliktowanych liberałów i lewicowców). Potrzeba tylko woli politycznej i szczerego szacunku dla przepisów Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Tej prawdziwej, a nie wyobrażonej.

Autor jest prawnikiem, publicystą i aktywistą miejskim, związanym z Nową Lewicą

Jakiś czas temu twitterowy profil Lewicy Razem przeprowadził dość przewrotny eksperyment, upubliczniając krótkie deklaracje ideowe na różne tematy: od związków zawodowych, poprzez rozwój budownictwa społecznego, aż po politykę pełnego zatrudnienia. Akcja wywołała histeryczną reakcję osób niekryjących afiliacji z opozycją liberalną („Pieprzeni komuniści"; „Złodziejom mówimy nie"). Nic nadzwyczajnego by w tym oburzeniu pewnie nie było, gdyby nie fakt, że nie chodziło o deklarację programową razemowej lewicy, a o artykuły Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wybory samorządowe 2024: Gdzie odbędzie się II tura? Kraków, Poznań i Wrocław znów będą głosować
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Koniec epoki Leszka Millera. Nie znajdzie się na listach do europarlamentu
Polityka
Polexit. Bryłka: Zagłosowałabym za wyjściem Polski z UE
Polityka
"To nie jest prawda". Bosak odpowiada na zarzut ambasadora Izraela
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Wybory samorządowe 2024. Kto wygra w Krakowie? Nowy sondaż wskazuje na rolę wyborców PiS