Czy po wyborach 26 czerwca jego lider Pablo Iglesias zostanie premierem?
– Żaden scenariusz nie jest wykluczony – przyznaje „Rz" Francisco de Borja Lasheras, dyrektor European Council on Foreign Relations (ECFR) w Madrycie. Na południu Europy populiści doszli do władzy już w dwóch krajach: Grecji, gdzie większościowy rząd utworzyła Syriza, i Portugalii, gdzie Blok Lewicy, komuniści i ekolodzy popierają mniejszościowy, socjalistyczny rząd.
W Hiszpanii w ciągu nieco ponad dwóch lat 38-letni charyzmatyczny profesor ekonomii Pablo Iglesias zbudował siłę polityczną, która ma poparcie prawie 1/4 elektoratu. Ten sukces zawdzięcza niezliczonym skandalom korupcyjnym, które skompromitowały dotychczasowe tradycyjne ugrupowania: Partię Ludową (PP) i socjaldemokratyczną PSOE, a także ogromnemu zróżnicowaniu dochodów po wybuchu kryzysu finansowego w 2008 r.
Najnowszy sondaż przeprowadzony dla dziennika „El Pais" daje PP 29,2 proc. głosów, Podemos 24,8 proc., PSOE – 20,7 proc. i nowej, centrowej Ciudadanos 15,2 proc.
– To dla Iglesiasa podwójny sukces. Wygrał batalię o dominację na lewicy, spychając PSOE na trzecie miejsce, i doprowadził do polaryzacji hiszpańskiej sceny politycznej, zmuszając głosujących do wyboru między skrajnymi opcjami: konserwatywną prawicą albo radykalną lewicą. W ten sposób partie centrowe, PSOE i Ciudadanos, są w defensywie, może wręcz w zaniku. To zjawisko dostrzegalne w całej Europie, ale w Hiszpanii szczególnie nabiera na sile – mówi Rz" Antonio Barroso, wiceprezes instytutu analitycznego Teneo w Londynie i znawca hiszpańskiej polityki.