W trwającym od pół roku sporze o Trybunał Konstytucyjny sporo jest spektaklu. Ale od co najmniej kilku tygodni sytuacja zmieniła się o tyle, że prowadząc taką wojnę pod publiczkę, władza i opozycja rozpoczęły równocześnie poufne negocjacje w sprawie trybunalskiego kompromisu. Rządzące PiS było gotowe na daleko idące ustępstwa, także takie, które były ważne dla opozycji – w tym stopniowe wprowadzanie w skład TK trójki sędziów wybranych pod koniec rządów Platformy, których dotąd nie chce zaprzysiąc prezydent. W grę wchodziło nawet wydrukowanie nieopublikowanych dotąd orzeczeń TK.
Sugestie takich ustępstw Jarosław Kaczyński sączył do swego elektoratu w kilku ostatnich dniach. Sędziowie? – Jesteśmy gotowi do tego, aby trójka, która nie jest w tej chwili sędziami TK, została sędziami na mocy ponownego wyboru. Przy czym to nie jest element rozwiązań prawnych, ale politycznego kompromisu – mówił w minionym tygodniu prezes PiS, starając się płynnie łączyć twardą partyjną linię z gotowością do ustępstw. Druk orzeczeń? Podobna płynność: – Po uchwaleniu nowej ustawy taka publikacja będzie miała walor aktu historycznego – mówił.
Skąd taka nagła skłonność PiS do kompromisu czy wręcz kapitulacji? Bo rząd dostał kanałami dyplomatycznymi ostrzeżenie z Brukseli, że Komisja Europejska traci cierpliwość i jest gotowa przejść do kolejnego etapu postępowania kontrolnego dotyczącego sytuacji w Polsce.
To było jasne pokazanie rządowi i PiS, że Bruksela bezbłędnie odczytuje dotychczasowe intencje Jarosława Kaczyńskiego – pozorowanie rozmów z opozycją, by doczekać do końca roku, gdy skończy się kadencja prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego i jego następca z nadania PiS zakończy spór według oczekiwań władzy.
Drugi etap brukselskiej kontroli byłby dla PiS i bolesny, i upokarzający, i kosztowny politycznie. Bo Komisja Europejska przygotowałaby jasną instrukcję tego, co Kaczyński ma zrobić i w jakim terminie. W razie odmowy na stole rokowań znalazłaby się groźba nałożenia sankcji na Polskę – nawet jeśli mało realistyczna, to uderzająca w reputację naszego kraju i jego gospodarcze ratingi.