Rząd cynicznie gra uczniami

Jest dobra koniunktura gospodarcza, ale na budżetówce się oszczędza – uważa Paulina Hennig-Kloska, posłanka Nowoczesnej.

Publikacja: 10.04.2019 18:52

Rząd cynicznie gra uczniami

Foto: Reporter, Jacek Trublajewicz

W zdecydowanej większości szkół odbywają się egzaminy, dyrektorzy szkół, kuratoria i władze samorządowe jakoś sobie poradziły ze znalezieniem obsady komisji. Ostrze strajku zostało osłabione?

Wspieram nauczycieli w ich postulatach, ale myślę też o dzieciach, sama mam dzieci w pierwszej i czwartej klasie szkoły podstawowej, one nie przystępowały dziś do egzaminów, ale już się martwią, kiedy odrobią podstawę programową. Mimo że to małe dzieci, zdają sobie sprawę z tego, jakie mogą być konsekwencje przedłużającego się strajku.

A kto się opiekuje pani dziećmi?

Mamy ciocię, która nas wspiera w takich momentach, dziadkowie mieszkają akurat trochę dalej. Pierwsze dwa dni byłam trochę więcej z nimi, teraz wyjechałam do Warszawy, więc oczywiście dzielimy się tymi obowiązkami. To jest trudny moment dla rodziców, zwłaszcza tych młodszych dzieci, ale również tych, które przystępują do egzaminów, bo cała ta sytuacja mogła sprawić, że się zdemobilizowały, bo nikt nie wiedział do końca, czy egzamin się odbędzie. Najgorsza sytuacja będzie wtedy, gdy większość uczniów napisze ten egzamin, a jakaś drobna grupa nie, będą bezpośrednio poszkodowani i mam wrażenie, że premier Beata Szydło nie zrobiła nic, by tej tragedii – być może wąskiej grupy uczniów – uniknąć. We wtorek przedstawiciele rządu zasiedli z przedstawicielami związków po raz kolejny do stołu. I nic.

Ale wie pani, po co zasiedli? Spotkanie miało chyba tylko wydźwięk ceremonialny dla jednych i dla drugich.

Jeżeli rząd przyszedł z porozumieniem odrzuconym przez środowisko nauczycieli i położył je na stole kilka godzin przed egzaminem, to znaczy, że nie podejmuje żadnej próby rozmów. Nie zależy mu na tym, by nauczyciele we wszystkich szkołach wygospodarowali swoją reprezentację do przeprowadzenia egzaminów. To oznacza, że cynicznie gra uczniami. Jest to sytuacja, na którą rząd i premier nie powinni sobie pozwolić.

Chyba obie strony grają uczniami, bo przecież zorganizowanie strajku w czasie egzaminów to też jest pewna gra. Tylko że na tym polega strajk, że ktoś musi zostać zaszantażowany po to, aby nastąpiła zmiana.

Nauczyciele poszli drogą policjantów, którzy strajkowali w sposób zagrażający naszemu bezpieczeństwu. To był strajk przed 11 listopada i Jarosław Kaczyński złamał się tylko dlatego, że chciał mieć zabezpieczoną manifestację. Gdyby nie to, nie wiadomo, czy policjantom by się udało cokolwiek wynegocjować. Od 2015 roku mamy dobrą koniunkturę gospodarczą i pracownicy budżetówki są kompletnie pomijani w podwyżkach, rząd na nich oszczędza. Jeżeli płace nie rosną tak, jak rośnie wzrost gospodarczy, to znaczy, że na tych pracownikach rząd oszczędza pieniądze i przeznacza je na programy społeczne. Chciałabym, żeby w Polsce każdy pracownik, który pracuje w sferze budżetowej czy prywatnej, mógł liczyć na godną płacę za swoją pracę.

Każdy by chciał, ale zamrożenie płac budżetówki to nie jest akurat znak firmowy tylko tego rządu, właściwie każdy oszczędza na całej budżetówce albo na poszczególnych grupach, tak jak na pielęgniarkach czy na młodych lekarzach, urzędnikach państwowych. Ale PiS przynajmniej robi programy społeczne.

Ale to nie jest normalne, że oszczędza się na coś kosztem czegoś. Dziś mamy sytuację, w której kobieta wychowująca trójkę swoich własnych dzieci dostanie 1500 zł, a nauczyciel, który idzie do szkoły pełnić misję, kształcić naród i ma pod sobą nieraz setkę dzieci do wykształcenia w ramach swojego przedmiotu, dostaje 1800 zł. Mam wrażenie, że w tym wszystkim gdzieś zabłądziliśmy i stąd rodzą się problemy. Wiem, że ludzie woleliby dostać te pieniądze, które dziś dostają w ramach programów społecznych, w formie podwyżek. Gdybyśmy godnie płacili za pracę, to mielibyśmy nauczycieli głębiej zaangażowanych w edukację naszych dzieci, głębiej zaangażowanych w opiekę nad naszymi rodzicami pracowników opieki społecznej, lepiej zmotywowane pielęgniarki. Nikt tym ludziom nie wypominałby, że dostali coś za darmo w ramach prezentu od rządu.

Rozumiem, że Nowoczesna dałaby nauczycielom tysiąc złotych natychmiast po tym, jak pojawiłby się taki postulat?

Jestem zdecydowanym zwolennikiem płacenia za pracę, można uwzględniać koszt utrzymania dzieci i dodatki dla tych dzieci, natomiast nie godzę się na to, żeby podział budżetowych pieniędzy dokonywał się w ten sposób, że dla osób pracujących nie ma pieniędzy zgodnie ze wzrostem gospodarczym. Gdybyśmy realizowali podwyżki przez ostatnie cztery lata, tak jak idzie wzrost gospodarczy, to pracownicy dostaliby około 20 proc. podwyżki i nie mielibyśmy dzisiaj strajku.

Jeżeli wygra koalicja partii opozycyjnych, to odwoła „piątkę Kaczyńskiego"?

Nie ma takiej woli, jesteśmy za ciągłością państwa, mówi się o tym, że trzeba powiązać te programy społeczne z pracą, zwłaszcza te przeznaczone dla rodziców, żeby one nie demotywowały. Mówi się o tym, że przynajmniej jeden z rodziców powinien pracować, a rodziny pozostające na utrzymaniu państwa w 100 proc. powinny być przede wszystkim obejmowane programami przywracającymi normalny tryb życia w tych domach.

To byłaby w pewnym sensie kara, bo niepracująca matka i pracujący ojciec dostaliby na trójkę dzieci pieniądze, a rodzice bezrobotni, którzy pracy szukają, już nie.

Niech rząd pokaże program i niech pokaże pieniądze na ten program, bo wiemy, że tych pieniędzy nie ma, mówi się o ogromnym deficycie w przyszłym roku, o złamanej regule wydatkowej. Jestem przerażona, że w ogóle dotykamy takich tematów, bo to oznacza lawinowy wzrost zadłużenia naszego kraju w czasach dobrej koniunktury gospodarczej, więc co zrobimy w kryzysie? Pokażmy, jak te programy będą skonstruowane i z czego sfinansowane. Politycy opozycji podpisali się za ciągłością państwa, czyli te programy, które będą wdrożone, będziemy starać się utrzymać.

Mówi się, że pani minister finansów, która zniknęła z politycznego horyzontu i nie była obecna np. przy debacie na temat jednorazowej wypłaty emerytalnej, pracuje nad tym, by ograniczyć skalę nowelizacji programu 500+ na każde dziecko. Czy Teresa Czerwińska sprawuje w pełni swoją funkcję czy nie sprawuje?

Po raz pierwszy od czasu, kiedy jestem w Sejmie, zdarzyło się, że przy omawianiu wydatku 11 miliardów ekstra z budżetu minister finansów nie pojawiła się w parlamencie nawet na 5 minut. To jest sytuacja niedorzeczna i skandaliczna. W ustawie o jednorazowym świadczeniu zapisano tylko, że pieniądze na ten cel będą z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, z którego są wypłacane emerytury, i że może się zwiększyć deficyt FUS. Nikt nawet nie powiedział, o ile może się zwiększyć, nikt tego nie policzył, a minister finansów przez cały proces legislacyjny po prostu milczała. To cyniczna gra emeryturami, dodatek zaraz zostanie wypłacony, na dwa miesiące pomoże, ale systemowo problem uboższych seniorów nie został rozwiązany.

współpraca Karol Ikonowicz

W zdecydowanej większości szkół odbywają się egzaminy, dyrektorzy szkół, kuratoria i władze samorządowe jakoś sobie poradziły ze znalezieniem obsady komisji. Ostrze strajku zostało osłabione?

Wspieram nauczycieli w ich postulatach, ale myślę też o dzieciach, sama mam dzieci w pierwszej i czwartej klasie szkoły podstawowej, one nie przystępowały dziś do egzaminów, ale już się martwią, kiedy odrobią podstawę programową. Mimo że to małe dzieci, zdają sobie sprawę z tego, jakie mogą być konsekwencje przedłużającego się strajku.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Inwigilacja w Polsce w 2023 r. Sądy zgadzały się w ponad 99 proc. przypadków
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego. Ministrowie na "jedynkach" KO w wyborach. Mamy pełne listy
Polityka
Najdłuższy stażem europoseł z Polski nie będzie kandydował w wyborach do PE
Polityka
Donald Tusk: PiS i Konfederacja chcą wyprowadzić Polskę z UE
Polityka
Bartłomiej Sienkiewicz podał się do dymisji. Minister kultury wystartuje w wyborach do PE