We wtorek Biały Dom zapowiedział udzielenie państwom bałtyckim pomocy finansowej w wysokości 170 mln dolarów na cele militarne. Prawie 100 mln dolarów mają zostać przeznaczone na zakup amunicji dużego kalibru. Reszta zostanie wydana na szkolenia wojskowe oraz zakup wyposażenia. Decyzja zapadła tuż po spotkaniu prezydenta USA Donalda Trumpa z przywódcami Litwy, Łotwy i Estonii. Waszyngton zapowiedział również, że w ramach jesiennych ćwiczeń Saber Strike  do państw bałtyckich uda się ponad 5 tys. amerykańskich żołnierzy.

Moskwa zapowiada, że odpowie na decyzję USA. - Wystarczająco wzmocniliśmy swoje jednostki wojskowe wzdłuż zachodniej granicy. Ostatnia decyzja USA prowadzi do tego, że Rosja podejmie odpowiednie kroki - oświadczył Jewgienij Sieriebriennikow, wiceszef komisji ds. obrony i bezpieczeństwa Rady Federacji Rosji (wyższa izba parlamentu). Nie sprecyzował jednak, o jakie dokładnie kroki chodzi. Zaznaczył tylko, że Moskwa "stawia na produkcję najnowszego  uzbrojenia, które wyeliminuje wszystkie zagrożenia".

Z kolei rosyjski senator Franc Klincewicz stwierdził, że decyzja USA jest "nieprzyjaznym krokiem w stosunku do Rosji". Zaznaczył, że "połowa mieszkańców Łotwy mówi po rosyjsku". Tymczasem według danych łotewskiego urzędu statystycznego Rosjanie stanowią tam 25 proc. mieszkańców kraju.