Berlin zaczyna oszczędzać na uchodźcach

Uchodźcy w Niemczech muszą się przyzwyczaić do tego, że będzie im się żyło coraz gorzej finansowo. Jeżeli są na utrzymaniu państwa. A takich jest zdecydowana większość.

Publikacja: 19.03.2019 18:44

Berlin zaczyna oszczędzać na uchodźcach

Foto: AFP

Rząd zamierza znacznie zredukować wydatki na ich utrzymanie. Nalega na to głównie minister finansów Olaf Scholz (SPD), który zapowiada zmniejszenie transferów dla landów z przeznaczeniem dla uchodźców. W niektórych przypadkach jak np. Hamburga będzie to o 75 proc. mniej pieniędzy.

Równocześnie Bundestag uchwalił obniżkę świadczeń finansowych części dla uchodźców o całe dziesięć procent. Zastrzeżenia ma jeszcze wyższa izba parlamentu. Kierunek jest jednak jasny. Berlin jest nie od dzisiaj zdania, że uchodźcy kosztują zbyt dużo. Świadczenia dla nich ograniczano już wielokrotnie. W tym samym czasie rośnie pula pieniędzy dla tych, którzy godzą się na dobrowolne opuszczenie Niemiec w zamian za sowitą gratyfikację finansową wynoszącą w niektórych przypadkach kilka tysięcy euro.

Proponowane cięcia oznaczają, że uchodźcy dostaną też mniejsze kieszonkowe. Wynosi ono obecnie 135 euro miesięcznie. Małżeństwo ma już jednak do dyspozycji 244 euro, czyli 122 na osobę. Są to jedyne pieniądze, które przybysze wydają według swego uznania. To jednak w sumie niewielka część kosztów, jakie na ich utrzymanie łoży rząd federalny oraz rządy landowe. Ten pierwszy zamierza ograniczyć dotację na osobę do 16 tys. euro rocznie, która to suma ma ulec jeszcze zmniejszeniu w następnych latach.

W sumie uchodźcy kosztują Niemcy ponad 20 mld euro rocznie. Począwszy od pierwszej fali uchodźców w 2015 roku wydatki na ich utrzymanie przekroczyły już 70 mld euro.

Ale też spada liczba przybyszów. O ile w 2016 roku było ich 746 tys., to w roku ubiegłym 186 tys. Kryzys imigracyjny przeszedł już do historii, jednak jego polityczne skutki są nadal widoczne gołym okiem, jak chociażby sukcesy wyborcze ksenofobicznej Alternatywy dla Niemiec (AfD), największej partii opozycyjnej w Bundestagu.

Przy tym z sondażu przeprowadzonego na zlecenie bliskiej SPD Fundacji Eberta wynika, że Niemcy są narodem otwartym, tolerancyjnym, niemającym większych obiekcji co do napływu imigrantów. 53 proc. uznaje, że imigracja jest szansą dla kraju. 63 proc. opowiada się za przyjmowaniem fachowców. Sporą niespodzianką jest jednak deklarowanie przez 70 proc. pytanych, że Niemcy powinni przyjąć tyle samo, a nawet więcej niż do tej pory uchodźców szukających schronienia przed wojną lub prześladowaniem. Co więcej, niemal dwie trzecie (62 proc.) zapewnia, że nie mają nic przeciwko obecności uchodźców w ich sąsiedztwie.

Równocześnie większość ma zastrzeżenia co do przyjmowania imigrantów ekonomicznych. Jak twierdzą autorzy badań, niemieckie społeczeństwo można podzielić na trzy grupy. Pierwsza to osoby o poglądach narodowych, których liczebność ocenia się na 25 proc. Po przeciwległej stronie znajduje się tak samo liczna grupa Niemców (26 proc.) o otwartym światopoglądzie. Reszta tzn. 49 proc. tworzy tzw. płynny środek, który jest zdecydowanie bardziej otwarty na imigrację, niż wynikałoby to ze wspomnianej wcześniej niemieckiej średniej.

Równocześnie ponad dwie trzecie (68 proc.) jest przekonanych, że polityczni przywódcy kraju nie mają żadnej przyszłościowej wizji dalszych działań w sprawie uchodźców.

– Nie można wyciągać wniosku na podstawie tych badań, że większość społeczeństwa nie ma nic przeciwko decyzji Angeli Merkel z września 2015 roku, na podstawie której do Niemiec przybyło półtora miliona uchodźców i imigrantów – tłumaczy „Rzeczpospolitej " Felix Eikenberg, jeden z autorów sondażu. Przypomina, że na wynik sondażu mogący świadczyć o otwartości Niemców wpływa fakt, że 17 mln obywateli RFN ma korzenie imigracyjne.

Rząd zamierza znacznie zredukować wydatki na ich utrzymanie. Nalega na to głównie minister finansów Olaf Scholz (SPD), który zapowiada zmniejszenie transferów dla landów z przeznaczeniem dla uchodźców. W niektórych przypadkach jak np. Hamburga będzie to o 75 proc. mniej pieniędzy.

Równocześnie Bundestag uchwalił obniżkę świadczeń finansowych części dla uchodźców o całe dziesięć procent. Zastrzeżenia ma jeszcze wyższa izba parlamentu. Kierunek jest jednak jasny. Berlin jest nie od dzisiaj zdania, że uchodźcy kosztują zbyt dużo. Świadczenia dla nich ograniczano już wielokrotnie. W tym samym czasie rośnie pula pieniędzy dla tych, którzy godzą się na dobrowolne opuszczenie Niemiec w zamian za sowitą gratyfikację finansową wynoszącą w niektórych przypadkach kilka tysięcy euro.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Nowe stanowisko Aleksandra Łukaszenki. Dyktator zakładnikiem własnego reżimu
Polityka
Parlament Europejski nie uznaje wyboru Putina. Wzywa do uznania wyborów za nielegalne
Polityka
W USA trwają antyizraelskie protesty na uczelniach. Spiker Johnson wybuczany
Polityka
Kryzys polityczny w Hiszpanii. Premier odejdzie przez kłopoty żony?
Polityka
Mija pół wieku od rewolucji goździków. Wojskowi stali się demokratami