Znikające sejmowe podkomisje

W statystykach dotyczących Sejmu pojawiła się nietypowa anomalia. Zdaniem opozycji dowodzi ona, że parlament ma coraz bardziej fasadowy charakter.

Aktualizacja: 08.03.2019 06:37 Publikacja: 07.03.2019 18:29

Podkomisja nadzwyczajna ds. restrukturyzacji kredytów, 21 stycznia 2019 r.

Podkomisja nadzwyczajna ds. restrukturyzacji kredytów, 21 stycznia 2019 r.

Foto: Reporter

W środę odbyło się w Sejmie inauguracyjne posiedzenie podkomisji zajmującej się aferą GetBacku. Pod koniec stycznia inna sejmowa podkomisja przyjęła i skierowała do dalszych prac prezydencki projekt o pomocy dla frankowiczów. Może się więc wydawać, że podkomisje odgrywają ważną rolę w stanowieniu prawa przy Wiejskiej. Co innego wynika jednak z sejmowych statystyk, w których pojawiła się nietypowa anomalia.

Wyszła ona na jaw podczas obrad Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich, poświęconych zmianom w regulaminie Sejmu. Dotyczą one m.in. wprowadzenia obowiązku sporządzenia stenogramów z posiedzeń podkomisji. Obecnie stenogramy powstają w przypadku komisji, a podkomisje są jedynie nagrywane. Podczas posiedzenia okazało się, że w czasie obecnej, zbliżającej się powoli do końca kadencji Sejmu, posiedzeń podkomisji było kilkakrotnie mniej niż w poprzednich.

Widoczny spadek

Za rządów AWS i SLD liczba posiedzeń podkomisji przekraczała 3,5 tys. Za pierwszych rządów PiS, gdy kadencję skrócono do dwóch lat, było ich 1157. Podczas dwóch kolejnych kadencji rządów PO liczba ta wynosiła 2791 i 2224. Tymczasem w obecnej kadencji posiedzeń podkomisji było zaledwie 841.

Tak dużej zmiany nie widać w żadnym innym wskaźniku dotyczącym prac Sejmu. Przykładowo w ubiegłej kadencji uchwalono 752 ustawy, a w obecnej 764. W poprzedniej było 6053 posiedzeń komisji, a w obecnej 4790.

Czym są podkomisje? – Ich istnienie służy efektywności. Dzięki nim posłowie mogą wykonywać konkretną pracę w mniejszych gronach niż komisje, liczące często kilkudziesięciu członków – wyjaśnia poseł Tadeusz Cymański z PiS, szef podkomisji ds. frankowiczów. Przykładowo w ramach Komisji Finansów Publicznych funkcjonują podkomisje stałe, zajmujące się kontrolą realizacji budżetu i monitorowaniem systemu podatkowego, oraz nadzwyczajne, jak wspomniane ds. kredytów frankowych i afery GetBack.

Czy spadek liczby ich posiedzeń to niepokojące zjawisko? Tu opinie różnią się w zależności, czy formułują je posłowie partii rządzącej czy opozycji.

– Miarą nie są cyferki, ale efektywność rządzenia i jakość stanowienia prawa. Poza tym proste porównywanie liczby posiedzeń może być obarczone błędem, bo są one różnej długości i wagi – mówi Cymański.

Zdaniem Sławomira Piechoty z PO, przewodniczącego Komisji ds. Petycji, tak niska liczba podkomisji jest dowodem na to, że Sejm w tej kadencji mechanicznie akceptuje ustawy przysyłane z rządu i siedziby PiS.

Przepychanie ustaw

– Świadczy to o siłowym przepychaniu kolanem najbardziej niedopracowanych projektów. Kiedyś kierowaliśmy je do podkomisji, by był czas na swobodną, nieograniczoną w czasie dyskusję. Każdy mógł zabierać głos więcej niż jeden raz i analizowano każdy argument. Ja sam, prowadząc Komisję Polityki Społecznej i Rodziny, chętnie korzystałem z mocnych podkomisji, przykładowo do spraw współpracy z organizacjami pozarządowymi albo rynku pracy – mówi Piechota. – Jednak dziś podkomisje uznano za zbędny kwiatek do kożucha, a projekty są przegłosowywane, nawet gdy sejmowi legislatorzy łapią się za głowę.

Tezę o tym, że znaczenie podkomisji spada, wydaje się potwierdzać styl pracy gremium Cymańskiego. W styczniu co prawda zaakceptowała projekt o frankowiczach, ale stało się to po długiej przerwie, bo w zeszłym roku pracowała zaledwie dwa razy.

Duże kontrowersje budzi też podkomisja powołana w celu rozpatrzenia obywatelskiego projektu, zaostrzającego prawo aborcyjne. Od lipca 2018 roku spotkała się tylko raz, by się ukonstytuować, a działacze pro-life żądają, by jej szef Grzegorz Matusiak z PiS zrzekł się mandatu posła.

Ich zdaniem podkomisję powołano, by grać na zwłokę. A w tej kadencji posiedzeń podkomisji już wiele nie przybędzie. Ich liczba jest skorelowana z liczbą posiedzeń Sejmu, a do wyborów zaplanowano już ich tylko siedem.

W środę odbyło się w Sejmie inauguracyjne posiedzenie podkomisji zajmującej się aferą GetBacku. Pod koniec stycznia inna sejmowa podkomisja przyjęła i skierowała do dalszych prac prezydencki projekt o pomocy dla frankowiczów. Może się więc wydawać, że podkomisje odgrywają ważną rolę w stanowieniu prawa przy Wiejskiej. Co innego wynika jednak z sejmowych statystyk, w których pojawiła się nietypowa anomalia.

Wyszła ona na jaw podczas obrad Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich, poświęconych zmianom w regulaminie Sejmu. Dotyczą one m.in. wprowadzenia obowiązku sporządzenia stenogramów z posiedzeń podkomisji. Obecnie stenogramy powstają w przypadku komisji, a podkomisje są jedynie nagrywane. Podczas posiedzenia okazało się, że w czasie obecnej, zbliżającej się powoli do końca kadencji Sejmu, posiedzeń podkomisji było kilkakrotnie mniej niż w poprzednich.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Mariusz Kamiński przed komisją śledczą. "Świadek mówi, że jest kimś, kim nie jest"
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Marcin Mastalerek: Premier Tusk powinien się uczyć od prezydenta Dudy
Polityka
Komisja „pomyliła” kandydatów? W Brzezinach konieczna może być trzecia tura wyborów
Polityka
Koniec "Sylwestra Marzeń" z TVP w Zakopanem. "Inny kierunek będzie lepszy"
Polityka
Czarzasty: Wybory samorządowe? Chyba byliśmy trochę zbyt pewni siebie