W środę odbyło się w Sejmie inauguracyjne posiedzenie podkomisji zajmującej się aferą GetBacku. Pod koniec stycznia inna sejmowa podkomisja przyjęła i skierowała do dalszych prac prezydencki projekt o pomocy dla frankowiczów. Może się więc wydawać, że podkomisje odgrywają ważną rolę w stanowieniu prawa przy Wiejskiej. Co innego wynika jednak z sejmowych statystyk, w których pojawiła się nietypowa anomalia.
Wyszła ona na jaw podczas obrad Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich, poświęconych zmianom w regulaminie Sejmu. Dotyczą one m.in. wprowadzenia obowiązku sporządzenia stenogramów z posiedzeń podkomisji. Obecnie stenogramy powstają w przypadku komisji, a podkomisje są jedynie nagrywane. Podczas posiedzenia okazało się, że w czasie obecnej, zbliżającej się powoli do końca kadencji Sejmu, posiedzeń podkomisji było kilkakrotnie mniej niż w poprzednich.
Widoczny spadek
Za rządów AWS i SLD liczba posiedzeń podkomisji przekraczała 3,5 tys. Za pierwszych rządów PiS, gdy kadencję skrócono do dwóch lat, było ich 1157. Podczas dwóch kolejnych kadencji rządów PO liczba ta wynosiła 2791 i 2224. Tymczasem w obecnej kadencji posiedzeń podkomisji było zaledwie 841.
Tak dużej zmiany nie widać w żadnym innym wskaźniku dotyczącym prac Sejmu. Przykładowo w ubiegłej kadencji uchwalono 752 ustawy, a w obecnej 764. W poprzedniej było 6053 posiedzeń komisji, a w obecnej 4790.
Czym są podkomisje? – Ich istnienie służy efektywności. Dzięki nim posłowie mogą wykonywać konkretną pracę w mniejszych gronach niż komisje, liczące często kilkudziesięciu członków – wyjaśnia poseł Tadeusz Cymański z PiS, szef podkomisji ds. frankowiczów. Przykładowo w ramach Komisji Finansów Publicznych funkcjonują podkomisje stałe, zajmujące się kontrolą realizacji budżetu i monitorowaniem systemu podatkowego, oraz nadzwyczajne, jak wspomniane ds. kredytów frankowych i afery GetBack.