Prof. Antoni Dudek: Naukowcy też mogą być politykami

Prof. Antoni Dudek, politolog, historyk, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie

Publikacja: 18.02.2019 19:36

Prof. Antoni Dudek

Prof. Antoni Dudek

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Rada Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych UKSW zatwierdziła habilitację Marka Migalskiego, który starał się o to dziesięć lat. Stwierdził pan, że ta sprawa „wystawia fatalne świadectwo polskiemu środowisku akademickiemu". Dlaczego?

W ciągu ostatnich dziesięciu lat dorobek doktora Migalskiego oceniało ok. dziesięciu samodzielnych pracowników naukowych, w większości osób z tytułem profesora. I z tego co się orientuję tylko jedna uznała, że ten dorobek jest niewystarczający. Jednak wskutek zaskakującego splotu okoliczności, głównie w tajnych głosowaniach, gdzie nie trzeba niczego uzasadniać, Marek Migalski nieustannie przegrywał na różnych etapach. Odbyły się trzy odrębne przewody habilitacyjne. Przez te dziesięć lat Migalski stał się jednym z najbardziej błyskotliwych komentatorów politycznych i moim zdaniem to właśnie polityczne zaangażowanie, a później sława medialna zaciążyły na zachowaniu członków kolejnych rad wydziałowych, głosujących przeciw niemu. Gdyby był osobą nieznaną, pewnie uzyskałby tę habilitację już za pierwszym razem.

A może po prostu ten dorobek był dla nich niewystarczający?

Gdyby jego dorobek był wątpliwy, to zapewne więcej niż jeden na dziesięciu samodzielnych pracowników naukowych, występując z otwartą przyłbicą, pod imieniem i nazwiskiem uzasadniłby swą krytykę. Poza tym po odrzuceniu pierwszej książki habilitacyjnej napisał kolejną – dość kontrowersyjną i choć sam mam do niej stosunek krytyczny, to moim zdaniem ona spełniała wymogi stawiane rozprawom habilitacyjnym. Przecież to nie polega na tym, że musimy zgadzać się z autorem dzieła naukowego, tylko musimy stwierdzić, czy spełnia kryteria rozprawy naukowej.

Ale czy można być jednocześnie politykiem i naukowo zajmować się politologią?

To trudne, choć zdarzają się wyjątki. Moim zdaniem lepiej tego nie łączyć i np. pójść na urlop naukowy. Trudno jednak zabronić naukowcom uprawiania polityki, zwłaszcza kiedy mają ku temu predyspozycje. Gdy kariera polityczna się kończy, to powrót do świata akademickiego jest możliwy, co Migalski teraz udowodnił, choć powrót ten, jak widać, był trudny.

Rada Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych UKSW zatwierdziła habilitację Marka Migalskiego, który starał się o to dziesięć lat. Stwierdził pan, że ta sprawa „wystawia fatalne świadectwo polskiemu środowisku akademickiemu". Dlaczego?

W ciągu ostatnich dziesięciu lat dorobek doktora Migalskiego oceniało ok. dziesięciu samodzielnych pracowników naukowych, w większości osób z tytułem profesora. I z tego co się orientuję tylko jedna uznała, że ten dorobek jest niewystarczający. Jednak wskutek zaskakującego splotu okoliczności, głównie w tajnych głosowaniach, gdzie nie trzeba niczego uzasadniać, Marek Migalski nieustannie przegrywał na różnych etapach. Odbyły się trzy odrębne przewody habilitacyjne. Przez te dziesięć lat Migalski stał się jednym z najbardziej błyskotliwych komentatorów politycznych i moim zdaniem to właśnie polityczne zaangażowanie, a później sława medialna zaciążyły na zachowaniu członków kolejnych rad wydziałowych, głosujących przeciw niemu. Gdyby był osobą nieznaną, pewnie uzyskałby tę habilitację już za pierwszym razem.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Lewicowa rozgrywka o mieszkania. Partia chce miejsca w Ministerstwie Rozwoju
Polityka
USA krytycznie o prawach człowieka w Polsce. Departament Stanu przygotował raport
Polityka
Zakłócone loty nad Europą. Rosjanie celowo wprowadzają pilotów w błąd
Polityka
Departament Stanu zgodził się sprzedać Polsce rakiety za ponad miliard dolarów
Polityka
Jakub Wygnański: Polityka parlamentarna domaga się obywatelskiego „dotlenienia”