Reklama
Rozwiń
Reklama

Azerbejdżan: Liczą się ropa i prezydent

Władze tak przeprowadziły wybory, że do parlamentu trafił tylko jeden polityk nielojalny wobec przywódcy.

Aktualizacja: 11.02.2020 21:51 Publikacja: 11.02.2020 18:37

Azerbejdżańscy żołnierze głosują w stołecznym lokalu wyborczym

Azerbejdżańscy żołnierze głosują w stołecznym lokalu wyborczym

Foto: AFP

Zamontowane w suficie kamery przekazują na żywo obraz z lokali wyborczych do sieci – stojące na środku pomieszczenia przezroczyste urny do głosowania i kilkudziesięciu obserwatorów, którzy siedzą ciasno w jednym rzędzie, zaglądają do komórek lub coś skrupulatnie notują. Zaskakująco wzorcowo wyglądała organizacja procesu głosowania w jednym z centralnych lokali wyborczych w stolicy Azerbejdżanu, trzymilionowym Baku. Brakowało tylko jednego – wyborców. W ciągu około dwudziestu minut do pomieszczenia weszła zaledwie jedna lub dwie osoby i znów zapanowała cisza. Członkowie komisji wyborczej tłumaczyli, że jest jeszcze zbyt wcześnie i zbyt zimno.

Tego niedzielnego południa nic nie przypominało o trwających w kraju wyborach parlamentarnych. Przez dwie spędzone w mieście doby nie widziałem żadnego plakatu wyborczego i ani jednej ulotki. Niedzielne głosowanie odbyło się tak cicho, że mieszkańcy największego na Kaukazie miasta mogli go po prostu nie zauważyć.

Lepiej niż na Białorusi

W poniedziałek Centralna Komisja Wyborcza Azerbejdżanu (CKW) podała, że do urn poszło aż 47,8 proc. uprawnionych do głosowania mieszkańców kraju. 71 ze 125 miejsc w parlamencie zajęli przedstawiciele rządzącej partii Nowy Azerbejdżan. Reszta to kandydaci niezależni i przedstawicie rozmaitych ugrupowań lojalnych wobec rządzącego od 2003 roku prezydenta Ilhama Alijewa.

Do Milli Medżlisu (tak w języku azerbejdżańskim nazywa się parlament) dostał się tylko jeden przedstawiciel demokratycznej opozycji – to prawnik Erkin Gadirli z partii Republikańska Alternatywa (REAL). Na jej czele stoi jeden z najbardziej znanych azerbejdżańskich opozycjonistów Ilgar Mamedow. Nie mógł startować, ponieważ w 2014 roku został skazany na siedem lat więzienia za „organizację masowych zamieszek" (wyszedł na wolność w roku 2018). Nawoływał do udziału w wyborach i mówił nawet, że jest to „historyczna szansa dla narodu i opozycji".

Do udziału w wyborach nawoływał też znany niezależny prawnik Aslan Ismaiłow, przez co został nawet skrytykowany przez część radykalniej nastawionej opozycji, która całkowicie zbojkotowała proces wyborczy. – Początek kampanii był dobry, zarejestrowano ponad 1300 kandydatów, nie wszystko było idealne, ale wyglądało to uczciwie. Najgorsze odbyło się w dzień głosowania – mówi „Rzeczpospolitej" Ismaiłow. – Podam przykład z 35. komisji wyborczej w Baku. Na żywo przed kamerami na głos liczono głosy. Niezależny kandydat miał kilkakrotnie więcej głosów i słyszał to cały kraj. Nikt z obserwatorów nie dostał jednak końcowego protokołu na ręce, a następnego dnia CKW podała, że wygrał właśnie kandydat władz – opowiada Ismaiłow. Zaznacza, że jest zwolennikiem „pokojowych zmian i reform w kraju".

Reklama
Reklama

Swoją opinią z „Rzeczpospolitą" podzieliło się kilku zagranicznych obserwatorów, którzy przez kilka dni obserwowali wybory w Azerbejdżanie. – Gdy obserwowałem wybory parlamentarne na Białorusi, w momencie liczenia głosów wszystkich obserwatorów odsunięto na bok i nikt nie widział, co liczą. Tu, w Azerbejdżanie, mogłem stać około stołu i widziałem każdą kartę do głosowania. Co do tego nie mam zastrzeżeń. Problem polega na tym, że na koniec nie opublikowano protokołu i nie zapieczętowano urny – mówi jeden z obserwatorów. – Podana przez CKW frekwencja też jest mocno podejrzana, w ciągu godziny w moim lokalu wyborczym mógł pojawić się zaledwie jeden człowiek – twierdzi.

Rządzi Alijew

Prezydent Alijew skrytykował w poniedziałek wieczorem obserwatorów ze znanych międzynarodowych organizacji i zarzucił im, że „mają stronnicze podejście do wyborów w Azerbejdżanie". Wiszący na ścianie portret jego ojca Hejdara Alijewa widziałem nawet w prywatnych sklepach Baku. Jest uważany za twórcę niepodległego państwa azerbejdżańskiego, a rządzić zaczął wiele lat wcześniej, przed upadkiem Związku Radzieckiego. Jeszcze w 1969 roku został pierwszym sekretarzem komunistycznej partii Azerbejdżańskiej SRR.

Kluczowych, wieloletnich współpracowników swojego ojca (zmarł w 2003 roku) prezydent Alijew wysłał na emeryturę dopiero w październiku ubiegłego roku. Odeszli wtedy 81-letni szef prezydenckiej administracji Ramiz Mechtiew, 72-letni premier Nowruz Mamedow, 71-letni wicepremier Ali Hasanow oraz 75-letni wicepremier i były mer Baku Gadżibała Abutałybow.

To dlatego decyzja o przedterminowych wyborach, która wtedy zapadła, została odebrana przez wielu lokalnych komentatorów jako próba odmłodzenia parlamentu. Zwłaszcza że bogaty w surowce energetyczne Azerbejdżan od lat kształci zdolną młodzież w najlepszych zachodnich uczelniach w ramach specjalnych programów stypendialnych. Wzrosła liczba młodych posłów z rządzącej partii, w parlamencie będzie 47 (na 125) deputowanych po sześćdziesiątce, a wcześniej była ich zdecydowanie ponad połowa.

– Deputowani zajmowali się jedynie swoją sytuacją materialną, wykorzystywali stanowiska w prywatnych celach, często prowadzą biznes. To, co zwykłemu człowiekowi zakazane, im jest dozwolone. Dlatego nigdy nie chodziłem na wybory, ponieważ dla mnie nie ma znaczenia, kto będzie zasiadał w parlamencie – mówi Farhad, mieszkaniec Baku, związany z branżą handlową.

– Nie mają wiele do gadania, w naszym kraju rządzi prezydent – dodaje. Narzeka m.in. na rosnącą cenę ropy, której litr kosztuje obecnie równowartość nieco ponad jednego złotego. Zdradza też, że zarabia około 500–600 euro miesięcznie, i przyznaje, że „nie jest łatwo". – Objeździłem wszystkie miasta okolicznych państw, w Baku jest mi jednak najlepiej – mówi.

Polityka
USA uderzyły w bojowników Państwa Islamskiego, którzy atakowali chrześcijan
Polityka
Rzecznik Kremla napomina Polskę: W G20 nie ma miejsca na wypaczenia i politykę
Polityka
KE reaguje na zakaz wjazdu do USA dla pięciorga Europejczyków. Wśród nich unijny komisarz
Polityka
Donald Trump wchodzi na pomnik prezydenta Kennedy’ego
Polityka
„Zestaw danych 8”. Są nowe dokumenty w sprawie Jeffreya Epsteina
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama