Piątek, 23 lipca okazał się sądnym dniem dla prezesa NIK Mariana Banasia i jego rodziny - po blisko dwóch latach śledztwa w sprawie jego oświadczeń majątkowych. Białostocka prokuratura chce uchylenia Banasiowi immunitetu, by stawiać mu zarzuty. A jego syna zatrzymała już teraz w tym samym celu.
Luki w 10 oświadczeniach
Prokurator Generalny wystąpił do Marszałka Sejmu RP o wyrażenie zgody na pociągnięcie prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia do odpowiedzialności karnej. Zrobił to na wniosek Prokuratury Regionalnej w Białymstoku, która zamierza mu postawić kilkanaście zarzutów – „w tym podania nieprawdy w oświadczeniach majątkowych i deklaracjach podatkowych” - wskazuje Prokuratura Krajowa.
„Marian Banaś miał też nakłaniać Dyrektora Administracji Skarbowej w Krakowie do bezprawnego ujawnienia mu informacji na temat prowadzonych w jego sprawie czynności przez Centralne Biuro Antykorupcyjne i kontroli podatkowej” - twierdzi PK.
Śledztwo ruszyło w grudniu 2019 r. – cztery miesiące po tym, gdy Banaś został wybrany przez Sejm na prezesa NIK głosami Zjednoczonej Prawicy.
Z ustaleń białostockich prokuratorów wynika, że Marian Banaś „zaniżył wartość posiadanych zasobów finansowych w każdym z 10 oświadczeń majątkowych skontrolowanych przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, które składał w okresie od listopada 2015 r. do sierpnia 2019 r. jako szef Służby Celnej, szef Krajowej Administracji Skarbowej, minister finansów i prezes Najwyższej Izby Kontroli. Wysokość zaniżonej kwoty sięgała nawet 550 000 zł” - wskazuje prokuratura w przesłanym „Rzeczpospolitej” komunikacie.