Przebywający z oficjalną wizytą w Chinach 74-letni prezydent wielokrotnie zaprzeczał zarzutom. Ma dwa tygodnie na złożenie apelacji.
Desi Bouterse został skazany za zaplanowanie i zlecenie egzekucji 15 przeciwników politycznych. Do zbrodni miało dojść w 1982 r. Według sądu, Bouterse nadzorował operację, w której pozostający pod jego rozkazami żołnierze porwali 16 krytyków rządu, w tym prawników, dziennikarzy, liderów związków i pracowników naukowych uniwersytetów.
Z szesnastu porwanych przeżył jeden, który zeznawał przeciwko prezydentowi. Desi Bouterse twierdził, że ofiary zginęły, gdy próbowały uciec z twierdzy z czasów kolonialnych w stolicy Surinamu, Paramaribo.

W 1980 r. Bourtese przewodził wojskowemu zamachowi stanu przeciw premierowi Henckowi Arronowi. Po tzw. zamachu sierżantów jako przywódca junty, stojąc na czele wojska do 1987 r. de facto rządził Surinamem. W 1987 r. Bourtese utworzył Partię Narodowo-Demokratyczną (NDP). W 1993 r. zrezygnował ze stanowiska dowódcy sił zbrojnych.
NDP przejęła władzę w 2010 r. W tym samym roku Bourtese w demokratycznych wyborach został prezydentem, pięć lat później wybrano go na kolejną kadencję.
Jak pisze BBC, NDP próbowała uniemożliwić przeprowadzenie procesu, w którym oskarżony był prezydent. W ciągu 12 lat trwania postępowania zginęło sześć osób, związanych z procesem.
W 2012 r. surinamskie Zgromadzenie Narodowe uchwaliło amnestię, zapewniając Bouterse immunitet. Decyzja została później unieważniona decyzją sądu.
To nie pierwszy wyrok dla prezydenta. W 1999 r. Desi Bouterse został przez sąd w Holandii skazany in absentia za przemyt narkotyków. Polityk zaprzeczał zarzutom.