Z danych za 2018 r. opublikowanych przez Stockholm International Peace Research Institute (SIPRI) wynika, że Australia stała się drugim po Arabii Saudyjskiej importerem uzbrojenia na świecie. To m.in. zasługa wartego 50 miliardów dolarów programu budowy nowej floty okrętów podwodnych.
O ten kontrakt rywalizowały japońskie, francuskie i niemieckie firmy. Przez długi czas faworytem w wyścigu do australijskich pieniędzy była Japonia, jednak ostatecznie kontrakt przypadł francuskiemu DCNS (obecnie Naval Group).
W ramach ustawy o dostępie do informacji publicznej w 2015 r. senator Nick Xenophon, a później jego następca Rex Patrick starali się dotrzeć do informacji o szczegółach procesu negocjacyjnego. Jak ocenił dyplomata cytowany przez australijski "The Guardian", przegrana walka o podwodny kontrakt wstrząsnęła japońskimi władzami, którym zależało na umocnieniu pozycji swego kraju w dziedzinie eksportu uzbrojenia, a podpisanie umowy z francuskim dostawcą negatywnie wpłynęło na relacje Australii i Japonii.
Japonia prosi o nieujawnianie dokumentów
Wniosek Xenophona został odrzucony, ponieważ, w ocenie władz Australii, ujawnienie danych zaszkodziłoby relacjom z Japonią. W 2017 r. apelacja w tej sprawie trafiła przed administracyjny trybunał odwoławczy.
Dokumenty, do których dostępu żądał Xenophon, nie zawierały informacji wrażliwych, nie były tajne i nie odnosiły się w szczególności do japońskiej oferty. Wszyscy starający się o kontrakt na budowę okrętów podwodnych zostali poinformowani o australijskich przepisach dotyczących dostępu do informacji publicznej. Oferenci z Francji i Niemiec nie mieli zastrzeżeń w sprawie wniosku Xenophona. Inaczej zareagował japoński resort obrony.
Japonia poprosiła Australię o niepublikowanie dokumentów, w tym takich, które już były publicznie dostępne.
"Relacje ucierpią"
Rozpatrując apelację administracyjny trybunał odwoławczy pytał, dlaczego opublikowanie i tak znanych dokumentów mogłoby mieć negatywne skutki.
Australijski dyplomata Graham Fletcher mówił przed trybunałem, że stawką są relacje z Japonią. - Jeśli zignorujemy japoński sprzeciw i opublikujemy dokumenty, na podstawie mojej wiedzy mogę stwierdzić, że te relacje ucierpią - oświadczył.