Reklama
Rozwiń
Reklama

Sienkiewicz: Ludzie byli przekonani, że w Białymstoku bronią Polski

Uważam, że to jest kampania, którą zaczęli politycy Prawa i Sprawiedliwości, systematycznie ją kontynuowali. Wystarczy przejrzeć dowolny spis gazet, portali związanych z prawicą, żeby widzieć, jak ta kampania była sukcesywnie prowadzona - komentował sobotnie wydarzenia z Białegostoku były szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz.

Aktualizacja: 23.07.2019 21:39 Publikacja: 23.07.2019 21:14

Sienkiewicz: Ludzie byli przekonani, że w Białymstoku bronią Polski

Foto: tv.rp.pl

W Białymstoku 20 lipca odbył się pierwszy w historii miasta Marsz Równości organizowany przez przedstawicieli środowiska LGBT. Marsz był zakłócany przez kontrdemonstrantów - w tym m.in. pseudokibiców piłkarskich - którzy obrzucali jego uczestników kamieniami i petardami, palili tęczowe flagi, a także ścierali się z policją.

Zdaniem Bartłomieja Sienkiewicza doszło w Białymstoku do polowania na ludzi. 

- Polowanie na ludzi, czyli banda bandytów, chuliganów, którzy wyszukują swoich ofiar, żeby ich dopaść, skopać, pobić - ocenił były szef MSW w TVN24. - Szukają innych, szukają tych, o których się nasłuchali z ust najwyższych przywódców kraju - dodał.

- Tak to się zaczęło, a potem było odmieniane przez kolejne dyspozycyjne wobec władzy redakcje, potem do tego dołączyli księża myjący swoje grzechy pedofilii w Kościele za pomocą zagrożenia LGBT. Na końcu ci ludzie zareagowali w przekonaniu, że bronią Polski, że bronią polskiej tożsamości, polskiego państwa, że to zło trzeba zwalczyć w taki sposób, w jaki zostali wychowani, czyli po prostu brutalnością. To było polowanie na ludzi. Pan prezydent Truskolaski miał absolutnie rację - mówił Sienkiewicz.

Jego zdaniem sytuacja wymknęła się spod kontroli. - Problem polega na tym, że z takimi emocjami społecznymi, czyli graniem na wrogu, graniem na przeciwniku, bez którego nie można oddychać, bez którego nie można prowadzić polityki, to bardzo łatwo się rozpędzić, ale bardzo trudno potem sobie z tym poradzić - powiedział.

Reklama
Reklama

Kilkuset uczestników marszu niosło tęczowe flagi i parasole. Na transparentach mieli hasła: "Miłość nie jest grzechem", "Równość płci", "Miłość dla wszystkich ponad wszystko", "Miasto bez barier". Po obu stronach marszu szli kontrmanifestanci ze środowiska kibiców. Uczestników obu zgromadzeń oddzielał kordon policji.

Do pierwszych incydentów doszło jeszcze przed wyruszeniem marszu, zaatakowanego przez środowiska pseudokibicowskie. W czasie zamieszek w Białymstoku pobity został m.in. 14-letni chłopak.

Po zamieszkach podczas Marszu Równości w Białymstoku zatrzymano 25 chuliganów.

Komentując wydarzenia z Białegostoku minister edukacji Dariusz Piontkowski stwierdził, że "marsze wywoływane przez środowiska próbujące forsować niestandardowe zachowania seksualne budzą ogromny opór". - Warto się zastanowić, czy tego typu imprezy powinny być organizowane - dodał. O tę wypowiedź szefa MEN pytał premiera Mateusza Morawieckiego Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.

Lewica zapowiedziała zorganizowanie w Białymstoku marszu przeciw przemocy w odpowiedzi na wydarzenia z 20 lipca.

Z kolei Platforma Obywatelska domagała się dymisji szefowej MSWiA Elżbiety Witek.

Reklama
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Sąd zarejestrował partię Wadima Tyszkiewicza. Czy ma szansę namieszać po liberalnej stronie?
Polityka
„Bo przegracie wojnę”. Donald Tusk ostrzega władze Ukrainy w sprawie korupcji
Polityka
Więzienie za przekroczenie prędkości na drodze? Wiceminister wyjaśnia sprawę
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Polityka
Donald Tusk o Karolu Nawrockim: Nie jestem zaskoczony, ale jest mi przykro
Materiał Promocyjny
eSIM w podróży: łatwy dostęp do internetu za granicą, bez opłat roamingowych
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama